Back to top
Publikacja: 04.07.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

W piątym miesiącu wojny polskie media relacjonują nie tylko przebieg konfliktu na wschodzie, ale też zmagania Polski i Unii z kryzysem gospodarczym, wywołanym między innymi przez inwazję Rosji na Ukrainę.


Walki na wschodzie Ukrainy

„Po Siewierodoniecku ukraińska armia utraciła Lisiczańsk, ostatnie już miasto obwodu ługańskiego” – relacjonuje sytuację na wschodzie Ukrainy „Rzeczpospolita”. „Miasto padło po niecałych dwóch tygodniach obrony. Walki o sąsiadujący z nim przez rzekę Siewierodonieck trwały ponad dwa miesiące” – czytamy dalej. Dziennik Gazeta Prawna” przypomina natomiast, że „po początkowej klęsce blitzkriegu, który zakładał szybkie opanowanie Kijowa i innych dużych miast”, Moskwa skupiła się na Zagłębiu Donieckim, w tym na walkach właśnie w Siewierodoniecku i Lisiczańsku. „Otwarte pozostaje pytanie o dalsze cele rosyjskiej ofensywy. Moskwa dawno wyciszyła w oficjalnej narracji pierwotnie deklarowane zamiary obalenia ukraińskich władz i opanowania Kijowa, coraz częściej zapowiadając jedynie »wyzwolenie Donbasu«. Skoro tak, to po podbiciu obwodu ługańskiego kolejnym celem powinno być zajęcie 40 proc. terytorium obwodu donieckiego, które pozostaje pod kontrolą Ukrainy, w tym tymczasowej stolicy regionu Kramatorska, a następnie prawdopodobna aneksja obu parapaństw” pisze Michał Potocki. Na łamach „Naszego Dziennika” czytamy natomiast o przygotowaniach położonego na zachodzie kraju Lwowa do ewentualnego ataku ze strony Białorusi. „W dzielnicach powstaną stosowne sztaby, a formacje obrony terytorialnej przejdą dodatkowe przeszkolenie. Władze miasta rozważają także stworzenie rezerwowych batalionów ochotniczych, składających się z pracowników rady miejskiej i przedsiębiorstw komunalnych” – podaje „Ndz”.

Problemy z surowcami

Również na łamach „Naszego Dziennika” czytamy o wywołanym pośrednio przez konflikt na Ukrainie kryzysie energetycznym. – Polsce i Europie grozi największy kryzys energetyczny od 1973 roku – wtedy mieliśmy do czynienia z kryzysem naftowym, a teraz grozi nam kryzys gazowy. Europa potrzebuje około 510 mld m sześc., z czego rynek niemiecki około 90 mld m sześc. Berlin swego czasu postawił na gaz i bardzo uzależnił się od dostaw rosyjskich. Wystarczy tylko, żeby prezydent Władimir Putin zakręcił kurek, i niemiecka gospodarka znajdzie się w sytuacji krytycznej, a wraz z nią inne gospodarki, w tym polska. Wówczas gazu zabraknie w całej Unii Europejskiej – tłumaczy w wywiadzie były sekretarz stanu w resorcie aktywów państwowych Janusz Kowalski. Jednocześnie polityk podkreśla, że w procesie dywersyfikacji źródeł zaopatrzenia w surowce energetyczne paliwem przejściowym powinien być węgiel, a nie gaz. – Sztuczne przestawienie się na gaz wystawiło nas na ryzyko szantażu energetycznego. Dzisiaj trzeba włączyć wszelkie możliwe programy oszczędzania gazu. Trzeba też bardzo mocno postawić na węgiel. Inwestycje węglowe muszą stać się kluczowe. Tylko tak jesteśmy w stanie przygotować się na kryzys energetyczny jesienią i zimą – podkreśla Kowalski. Tymczasem – jak relacjonuje „DGP” – właśnie Ministerstwo Aktywów Państwowych przygotowuje pakiet rozwiązań, które mają pomóc w walce z wzrostem cen węgla. „Zerowy VAT na węgiel kamienny w 2022 roku, wstrzymanie eksportu węgla opałowego, ograniczenie sprzedaży węgla dla energetyki – takie rekomendacje dotyczące walki z kryzysem przygotował resort wicepremiera Jacka Sasina” – czytamy na łamach dziennika.

Więcej NATO w Polsce

Tygodniki „Do Rzeczy” i „Sieci” komentują natomiast ubiegłotygodniowy szczyt NATO, na którym zapadły historyczne decyzje między innymi w zakresie obecności wojsk państw Sojuszu w Polsce. „Rosja oficjalnie przestała być uznawana za »partnera NATO« i zaczęła być traktowana jako »bezpośrednie zagrożenie«. Prezydent USA Joe Biden ogłosił także zamiar stworzenia nad Wisłą stałej kwatery głównej V Korpusu armii amerykańskiej i zwiększenie militarnej obecności USA w całej Europie do ok. 100 tys. żołnierzy. To realne wzmocnienie bezpieczeństwa Polski i jednoznaczny sygnał dla Rosji” – opisuje na łamach „DR” Jacek Przybylski. „I chociaż nadal można mieć nadzieję, że do bezpośredniego militarnego starcia NATO z Rosją nie dojdzie, to ewentualny konflikt zbrojny między rosyjskim mocarstwem atomowym a najsilniejszym sojuszem militarnym na świecie przestał być traktowany w kategoriach political fiction. I chociaż wielu wciąż nie chce tego przyznać, to zbrojne starcia w Syrii oraz na Ukrainie mogą być uznane za fronty trzeciej wojny światowej” czytamy.

Jednocześnie Marek Budzisz zwraca uwagę, że „decyzje szczytu NATO mają przede wszystkim charakter polityczny – wyznaczają kierunek działania i tworzą jego ramy”. „Nie są zaś planem, nie dzielą obowiązków ani nie wyznaczają zadań w obrębie paktu. To dopiero przed nami i – jak napisała na Twitterze Kaja Kallas, premier Estonii – »musimy zacząć natychmiast pracować, by przełożyć tę zbiorową wolę polityczną na rzeczywistość«” – tłumaczy dziennikarz w tygodniku „Sieci”. „Jest [...] zbyt wcześnie, by w Warszawie czy Tallinie otwierać szampana. NATO ma bowiem długą tradycję bombastycznych deklaracji, historycznych szczytów i znacznie mniej imponujących dokonań. Najlepszym przykładem są plany utworzenia sił 4x30, o czym zdecydowano w 2018 roku. Miały być one gotowe do 2020 roku, tylko że nic takiego się nie wydarzy” – przestrzega dziennikarz.