Back to top
Publikacja: 14.03.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

„Nieudany blitzkrieg” –  tak sytuację na Ukrainie opisuje tygodnik „Sieci”, który podobnie jak niemal wszystkie polskie media oraz ośrodki naukowe dokładnie analizuje sytuację na wschodzie.



Ponad dwa tygodnie konfliktu

W ubiegły weekend po raz pierwszy siły rosyjskie zaatakowały na większą skalę zachodnią Ukrainę – donosi Ośrodek Studiów Wschodnich. „Nad ranem 13 marca w obiekty Akademii Wojsk Lądowych na poligonie w Jaworowie pod Lwowem uderzyło osiem rakiet (zginęło 35 osób, ranne są 134). Trzeci raz celem ataku stało się lotnisko w Iwano-Frankiwsku – zniszczono całą infrastrukturę. 12 marca uderzenia rakietowo-powietrzne dotknęły większość miast w rejonach walk, zniszczone zostały lotniska Kanatowe pod Kropywnyckim i w Wasylkowie, skąd w poprzednich dniach operowało lotnictwo ukraińskie wspierające obronę Kijowa. Ostatniej nocy syreny alarmowe ostrzegające przed atakami rozbrzmiewały niemal we wszystkich obwodach” – podaje OSW. Jednocześnie jak podkreśla na łamach „Sieci” Konrad Kołodziejski, „drugi tydzień rosyjskiej agresji na Ukrainę nie doprowadził do przełomu”. „Rosjanie zdołali w tym czasie zająć zaledwie jedno duże miasto ukraińskie, a ich ofensywa, pomimo coraz większej brutalności agresora, z trudem posuwała się naprzód. Plan szybkiego podboju Ukrainy okazał się dla Rosji zadaniem niemożliwym do wykonania” – czytamy. Również Polski Instytut Spraw Międzynarodowych zwraca uwagę, że „mimo relatywnego powodzenia ofensywy na południu Ukrainy Rosja wydaje się być daleko od osiągnięcia swojego maksymalnego celu politycznego, czyli zmiany lub kapitulacji władz w Kijowie”. „Z tego powodu może zmienić taktykę wykorzystania swoich sił i środków do walk w dużych miastach i stolicy Ukrainy. Elementem adaptacji może być zastosowanie przez Rosję na szerszą skalę broni termobarycznej oraz amunicji kasetowej, wyjątkowo groźnych dla obrońców i ludności cywilnej Ukrainy” – ostrzegają eksperci PISM.

Czy ta sytuacja zagraża bezpieczeństwu Polski? – Gdyby Rosja szybko i łatwo pokonała Ukrainę, gdyby zdobyła Kijów w dwa, trzy dni, tak jak to prawdopodobnie planowała, mielibyśmy się czego obawiać. Wtedy powiedziałbym: wszystkie ręce na pokład, bo w ciągu kilku lat możemy się spodziewać rosyjskiego ataku, może na nas, a może najpierw na położone z boku, małe państwa bałtyckie. Pewnie na nas, bo kluczem do Europy jest jednak Polska, jest tym wsuniętym w Europę „językiem”, jest Europą Środkową z krwi i kości – tłumaczy w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” prezydent Andrzej Duda. Jednocześnie polityk tłumaczy na łamach gazety, że dotychczasowy brak zaangażowania NATO wynika z obawy o rozszerzenie w ten sposób konfliktu. – NATO musi działać rozważnie i ostrożnie. Putin także działa ostrożnie. Proszę zwrócić uwagę, że zachodnia Ukraina jest właściwie nieatakowana, nie ma tam rosyjskich żołnierzy – podkreśla Duda i dodaje: „To wynika z obawy Rosjan, by nie zetrzeć się z oddziałami NATO. Z obawy, by jakiś pocisk nie przeleciał przez granicę i nie wylądował na terytorium Polski. To oznaczałoby natychmiastowe postawienie w stan gotowości wszystkich sił sojuszu. Putin też to wie”.

USA i Europa wobec wojny na Ukrainie

Państwa NATO i Unia Europejska przyjmują kolejne pakiety sankcji wobec Rosji, chcąc zmusić w ten sposób Moskwę do zakończenia konfliktu. Jak przypomina OSW, 11 marca prezydent USA Joe Biden podpisał dekret zakazujący importu do Stanów Zjednoczonych kolejnych rosyjskich produktów: ryb, owoców morza, kawioru, napojów alkoholowych i diamentów. „Waszyngton ustanowił wobec podmiotów amerykańskich zakaz eksportu, reeksportu oraz bezpośrednich czy pośrednich dostaw dóbr luksusowych na rosyjski rynek. Identycznymi restrykcjami objęto także dostawy amerykańskich banknotów dolarowych do Rosji” – opisują analitycy Ośrodka. Zgodnie z nowym pakietem sankcji wprowadzonym przez UE Rosja straci też klauzulę najwyższego uprzywilejowania w Światowej Organizacji Handlu (decyzję poparły wszystkie państwa Grupy G7), co oznacza gwałtowny wzrost ceł. „Ponadto UE zakaże eksportu luksusowych produktów do Rosji i wstrzyma import stali z tego kraju” – podaje „Rzeczpospolita”. Jak zwraca jednak uwagę dziennikarka „Rz”, „nietknięta pozostaje ostatnia, kluczowa dla Rosji sfera gospodarki – import energii”. „Od momentu wybuchu wojny Rosja zarobiła blisko 10 mld euro na sprzedaży gazu, ropy i węgla do UE. – Działania UE są niespójne. Odcinamy Bank Rosji od rezerw dewizowych, ale codziennie wysyłamy tam 600–700 mln euro – zauważa Zach Meyers, ekspert Centre for European Reform w Londynie. – Jeśli chce się naprawdę odciąć Rosję od finansowania, to trzeba wprowadzić embargo na energię. I to nie stopniowe, bo to zawsze łatwo obejść, znajdując nowe rynki zbytu. Ale natychmiastowe – twierdzi Meyers” – czytamy na łamach dziennika.

Pomoc uchodźcom w Polsce

Media szeroko opisują też sytuację 1,7 mln uchodźców, którzy już uciekli przed wojną do Polski.  Chcąc nie chcąc, stanęliśmy w obliczu sytuacji, kiedy nasi sąsiedzi zostali najechani przez Rosję. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy w obliczu tego, co dotknęło naszych przyjaciół, mogli zachować się inaczej. Jednocześnie staramy się żyć normalnie. Miasto funkcjonuje, otwarte są urzędy i szkoły – komentuje w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy” Wojciech Bakun, prezydent znajdującego się przy granicy Przemyśla. Pytany o pomoc ze strony władzy centralnej dla samorządów polityk przyznaje, że chociaż „nie jest tak, że wszystko działa jak w zegarku”, to współpraca układa się dobrze. – Są potknięcia, jednak współpracujemy. [...] proszę mi uwierzyć, że w tej nadzwyczajnej sytuacji bardzo wiele zostało przez rząd zrobione. Życzyłbym sobie, żeby ta współpraca wyglądała tak na co dzień – zapewnia Bakun. 

Polskie władze starają się też jak najszerzej uregulować sytuację uchodźców, którzy będą musieli zostać w Polsce na dłużej. 12 marca prezydent Duda podpisał ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, która reguluje m.in. kwestie związane z legalnością pobytu ukraińskich uchodźców w Polsce, a także udzielaną im pomocą.


Dziennik Gazeta Prawna” dotarł natomiast do projektu ustawy resortu infrastruktury, która ma usprawnić transport uchodźców z Ukrainy oraz pomoc humanitarną. „Zakłada ona m.in. rządowe dopłaty dla przewoźników, którzy organizują pociągi specjalne w rejony przygraniczne. Spółki przewozowe mają też dostać finansowe rekompensaty z tytułu spadku przychodów po wprowadzeniu darmowych przejazdów dla wszystkich obywateli Ukrainy, także tych przebywających w Polsce od wielu lat. PKP Intercity informuje, że z tej oferty skorzystało już ok. 400 tys. Ukraińców” – podaje „DGP”.