Back to top
Publikacja: 07.03.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

„Pierwszy tydzień wojny okazał się niemiłą niespodzianką dla Kremla. Postęp wojsk rosyjskich został zahamowany przez broniących się z ogromną determinacją Ukraińców, którzy wykorzystują wszystkie dostępne możliwości, aby zadać straty napastnikom. Największą klęskę Moskwa poniosła jednak w starciu propagandowym” – relacjonuje na łamach tygodnika „Sieci” Konrad Kołodziejski. To właśnie temat wojny na Ukrainie i jej konsekwencji dla Europy niemal całkowicie zajmują polskie media.


 

Pierwszy tydzień wojny na Ukrainie

 

„W dziesiątej dobie agresji doszło do zintensyfikowania walk na całym obszarze działań [...], a Siły Zbrojne Ukrainy – które 5 marca próbowały przejąć inicjatywę (w okolicach Charkowa i w Mikołajowie) – ponownie przeszły do obrony. Komunikaty ukraińskie wciąż podkreślają sukcesy i bohaterstwo obrońców, a także niepowodzenia i straty agresora, lecz Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy przyznał, że armia znajduje się w głębokiej defensywie” – opisuje ostatnie wydarzenia Ośrodek Studiów Wschodnich, który każdego dnia publikuje nowe doniesienia z Ukrainy. „Rosjanie kontynuują ostrzał osiedli mieszkalnych, co przypomina taktykę stosowaną wcześniej w Czeczenii i Syrii. Rakiety spadają na Charków, Czernihów i Kijów. Wiele mniejszych miejscowości, jak Irpien pod Kijowem czy Wołnowacha w obwodzie donieckim, w wyniku działań wojennych zostało niemal zrównanych z ziemią” – czytamy na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”. Jednocześnie – jak relacjonuje obecny na miejscu dziennikarz „DGP” –  Ukraińcy minują drogę, która od południa prowadzi do stolicy. „Ma być arterią zapewniającą jej trwanie. Obrońcy organizują się na wzór Majdanu, wielu z nich ma nawet na sobie mundury z 2014 roku. Tyle że tym razem Majdan nie jest na placu Niepodległości, ale na drodze E95. [...] Jeśli uda się obronić drogę, Kijów się wyżywi i nie zostanie odcięty od świata. Jeśli droga wpadnie w ręce Rosjan, kleszcze wokół miasta zostaną domknięte, a miasto sterroryzowane i zagłodzone” – podaje „DGP”.

Tymczasem, jak czytamy na łamach „Rzeczpospolitej”, amerykański wywiad ostrzega, że wojna może rozlać się poza Ukrainę. „Wywiad USA uważa, że ryzyko wyprowadzenia wojny poza Ukrainę potęguje kondycja psychiczna Putina, który od dwóch lat jest niemal kompletnie odizolowany od świata z powodu strachu przed koronawirusem. O radykalnej zmianie osobowości rosyjskiego przywódcy mówili też dyplomaci z otoczenia Emmanuela Macrona” czytamy. Komentując sytuację w Europie, ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski zapewnia jednak w wywiadzie dla „Rz”, że USA i NATO są gotowe do obrony państw Sojuszu i starają się powstrzymać Rosję przed dalszą inwazją na Ukrainę. – Jeśli Polska będzie zagrożona albo atakami rakietowymi, albo w inny sposób, to dysponujemy bez wątpienia możliwościami ochrony kluczowych, strategicznych celów w Polsce – podkreśla dyplomata.

Polski Instytut Spraw Międzynarodowych zwraca natomiast uwagę na wpływ rosyjskiej inwazji na europejską energetykę. „Rosyjska inwazja doprowadziła do gwałtownej reorientacji polityki energetycznej w państwach zachodnich. Współpraca energetyczna z Rosją jest obecnie niepożądana. Powstał szeroki konsensus co do konieczności zmniejszenia zależności od importu rosyjskich surowców, obejmujący również państwa uznające dotąd Rosję za wiarygodnego partnera handlowego, np. Niemcy” – czytamy w analizie PISM. Jednocześnie eksperci Instytutu zwracają uwagę, że wstrzymanie przez Rosję dostaw gazu i ropy do UE jest mało prawdopodobne. „Około 60 proc. rosyjskiej ropy i gazu trafia na rynek UE, a zyski z tej sprzedaży stanowią blisko 40 proc. przychodów budżetowych państwa. Ich rola dodatkowo wzrosła po wprowadzeniu sankcji odcinających Rosję niemal od połowy rezerw walutowych. Sprzedaż walut pozyskiwanych z eksportu surowców pozwala wzmocnić rosyjskiego rubla, który od wprowadzenia sankcji stracił na wartości około 30 proc. w stosunku do dolara” – czytamy w analizie.

Sytuacja Polski

Gazety i ośrodki naukowe szeroko opisują też konsekwencje konfliktu na Ukrainie dla polskiej gospodarki i polskiego społeczeństwa. Z Ukrainy uciekło już bowiem 1,5 mln osób, z których dwie trzecie zatrzymało się w Polsce. – Musimy być gotowi na to, że ta liczba będzie dużo większa. Biorąc pod uwagę, że bandyci Putina atakują szkoły, przedszkola, budynki mieszkalne i strzelają do ludzi na ulicach, to faktycznie na ucieczkę musi się zdecydować coraz więcej Ukraińców, głównie matek i dzieci – komentuje sytuację szef Stałego Komitetu Rady Ministrów Łukasz Schreiber w wywiadzie dla „DGP”. – Na razie zapewniamy i gwarantujemy wyżywienie oraz zakwaterowanie na dwa miesiące. Pieniądze powinny trafić także do ludzi, którzy Ukraińcom pomagają w tym trudnym okresie. Oczywiście systemu pomocy nie da się udźwignąć bez wsparcia samorządów – to samorządy otrzymają środki i będą np. wypłacać je na ten cel. Te kwestie muszą być uregulowane, żeby poryw serca po tygodniu się nie skończył – tłumaczy dalej Schreiber, analizując dotychczasowe działania państwa, zmierzające do uregulowania sytuacji uchodźców z Ukrainy. Jak tymczasem zwraca uwagę na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Łukasz Zboralski, w kwestii pomocy uchodźcom ze wschodu, do gry musi wkroczyć cała UE”. „I chce to zrobić. Pod koniec ubiegłego tygodnia szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła podczas wizyty w Bukareszcie, że na pomoc dla uchodźców z Ukrainy przeznaczonych zostanie co najmniej 500 mln euro” – przypomina dziennikarz.

Opisujący sytuację w Polsce dziennikarze zwracają też uwagę na to, że deklaracje ze strony Brukseli mają szczególne znaczenie w obliczu problemów ekonomicznych, z którymi już zmaga się Polska, a które będą się pogłębiać. „Rosyjska agresja wymusiła korekty prognoz makroekonomicznych. Analitycy banku Credit Agricole zrewidowali właśnie swoje szacunki wzrostu PKB z 4,3 proc. do 3,5 proc. »Przed wybuchem wojny w Ukrainie dostrzegliśmy szanse na podwyższenie prognoz wzrostu gospodarczego, więc skala obniżki dynamiki PKB w prognozie jest de facto wyraźnie większa niż wskazane 0,8 pkt. proc.« – możemy przeczytać w analizie udostępnionej DGP” – podaje „Dziennik Gazeta Prawna”. „Jakie są główne przyczyny korekt? Po pierwsze – załamanie eksportu do krajów prowadzących wojnę […]. Wojna będzie powodowała również zakłócenia w imporcie, np. metali z Ukrainy czy drewna z Białorusi” – wymieniają dziennikarze gazety.