Back to top
Publikacja: 28.02.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

„To moment, gdy dramatycznie kończy się zasób słów, których zwykli używać politycy. »Decyzją Władimira Putina w Europie rozpętana została wojna« – powiedział w orędziu telewizyjnym prezydent Andrzej Duda” relacjonuje tygodnik „Sieci”. I to właśnie wojnie na Ukrainie poświęcone są niemal całe wydania dzienników, tygodników, serwisów informacyjnych oraz publikacji ośrodków naukowych.


Wojna na Ukrainie

„Ukraińskie Ministerstwo Obrony poinformowało w niedzielę, że Rosja w trwających od czwartku walkach straciła 150 czołgów, ponad 700 samochodów opancerzonych oraz 4300 żołnierzy. Walki trwają na wschodzie, na południu i na północy kraju. Do zamknięcia tego numeru „Rz” Rosjanie bezskutecznie próbowali wedrzeć się do stolicy od strony zachodniej” relacjonuje poniedziałkowa „Rzeczpospolita”. „Do pierwszego spotkania i rozmów miedzy przedstawicielami Ukrainy i Rosji miało dojść wczoraj [w niedzielę – przyp. red.] nad rzeką Prypeć na granicy ukrainsko-białoruskiej. Bezpieczeństwo miał zagwarantować nielegalnie sprawujący swój urząd Aleksandr Łukaszenka. Godzinę przesuwano w związku z wystrzeleniem rakiet z terenu Białorusi. Do zamknięcia tego wydania nie było nowych informacji, czy doszło do spotkania czy nie. Na godzinę przed informacją o możliwym spotkaniu prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił, że podwyższa stan gotowości sił strategicznych Rosji. Kolejna forma nacisku na Zachód nie była zaskoczeniem” – czytamy natomiast na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”. 

Według ekspertów rosyjskie wojska nie odnoszą takich sukcesów, jakich spodziewała się Moskwa. – Zamiarem operacyjnym Rosjan miał być swoisty blitzkieg, wykonano gwałtowne uderzenie z czterech, pięciu kierunków operacyjnych. Przy czym główne zostało przeprowadzone z Białorusi na Kijów i połączone z wysadzeniem desantu na lotnisku w pobliżu stolicy. Zamiarem miało być szybkie przeniknięcie do miasta grup rozpoznawczo-dywersyjnych, które miały dotrzeć do centrum rządowego i jednocześnie opanować radio i telewizję, aby ogłosić światu, że władza obecnego prezydenta została obalona. Z tego, co obserwujemy, Rosjanie nie zrealizowali swoich celów – tłumaczy w wywiadzie dla „Rz” gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Jak podkreśla wojskowy, Moskwa nie doceniła bowiem zdolności ukraińskiej armii, która do takiego konfliktu przygotowywała się od 2014 roku. Tymczasem prezydent Ukrainy – Wołodymyr Zełenski – na okładce dziennika „Rzeczpospolita” przedstawiony został z podpisem „Bohater”.

Kolejne sankcje, działania UE i NATO

Media i ośrodki naukowe zwracają uwagę na wyjątkowo szybką i mocną reakcję struktur międzynarodowych, które konflikt na Ukrainie wprost nazywają „rosyjską inwazją” i wyciągają konsekwencje wobec władz w Moskwie. „24–25 lutego odbył się w Brukseli nadzwyczajny szczyt Rady Europejskiej (RE) poświęcony inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę. Unia przyjęła mocne sankcje gospodarcze, które w dłuższej perspektywie zmniejszą rezerwy finansowe Rosji” – relacjonują analitycy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Kilka dni później, po długich negocjacjach pomiędzy liderami państw zachodnich, zdecydowano się także na odcięcie Rosji od międzynarodowego systemu rozliczeń międzybankowych SWIFT, a w niedzielę przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała, że po raz pierwszy w historii Unii Europejskiej, Wspólnota opłaci zakup i dostawę broni do zaatakowanego kraju. „Na listy sankcyjne UE, Wielkiej Brytanii, USA i Kanady wpisani zostali ponadto prezydent Rosji Władimir Putin i minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow” – wskazuje natomiast Ośrodek Studiów Wschodnich.

PISM podaje również, że solidarne stanowisko wobec Kijowa przedstawiają państwa sojuszu północnoatlantyckiego. „Szefowie państw i rządów NATO na nadzwyczajnym szczycie, który odbył się w formule wideokonferencji 25 lutego br., potwierdzili swoje poparcie dla zaatakowanej ponownie przez Rosję Ukrainy. Zapowiedzieli dalsze wzmocnienie obecności wojskowej na wschodniej flance sojuszu. W szczycie udział wzięli też przywódcy Finlandii i Szwecji oraz instytucji UE. Tuż przed szczytem w Warszawie odbyło się spotkanie prezydentów państw Bukareszteńskiej Dziewiątki (Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier)” – relacjonuje instytut.

Polacy pomagają Ukraińcom

W mediach tradycyjnych oraz społecznościowych pojawia się wiele relacji pokazujących pomoc ze strony polskich obywateli oraz struktur państwowych wobec setek tysięcy uchodźców. Na całej długości granicy z Ukrainą, na terenie województw podlaskiego i lubelskiego, przy przejściach granicznych oraz na dworcu kolejowym w Przemyślu powstały tzw. punkty recepcyjne. „– We wszystkich tych punktach osoby potrzebujące będą mogły skorzystać z odpoczynku i pomocy medycznej – powiedział Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji. MSWiA otworzyło dla Ukraińców wszystkie przejścia graniczne. Wpuszczani do naszego kraju są nawet ci, którzy nie mają wiz, certyfikatów covidowych etc. Zezwolono także na przechodzenie pieszo, co do piątku było niemożliwe. To ważne, bo często mężczyźni dowożą swoje rodziny na granicę, a sami wracają walczyć. Polska deklaruje możliwość przyjęcia uchodźców nawet w liczbie idącej w miliony” – czytamy na łamach tygodnika „Sieci”.

„Ruszyły też zbiórki darów dla Ukraińców, pojawiają się giełdy ofert pracy od firm, które mogłyby zatrudnić uciekających przed wojną. Niektóre polskie przedsiębiorstwa zatrudniające naszych wschodnich sąsiadów wypłaciły im nie jedną, ale awansem dwie pensje, by zabezpieczyć najbliższe, najtrudniejsze tygodnie funkcjonowania. Inne pomagają w sprowadzaniu rodzin z Ukrainy, a nawet deklarują sfinansowanie wynajmu mieszkania na pół roku” piszą dalej Marek Pyza i Marcin Wikło. „Skala empatii, jaką wykazuje się nasz naród, jest godna podziwu. I ten podziw wyraża świat. Niezwykłą popularnością cieszyła się w mediach społecznościowych relacja wideo dziennikarza amerykańskiej stacji ABC News Matta Gutmana, który z zachwytem pokazywał, jakie warunki i szeroką pomoc zapewniła Polska Ukraińcom przyjeżdżającym na przemyski dworzec” – relacjonują dziennikarze. Na łamach „DGP” Klara Klinger opisuje także, jak polska służba zdrowia przygotowuje się do przyjęcia uchodźców. „120 szpitali gotowych na przyjęcie pacjentów z Ukrainy, teleplatforma po ukraińsku, pociąg do przewożenia rannych, prywatna służba zdrowia otwarta na pacjentów ze Wschodu, bezpłatne testy i szczepionki, a także możliwość wystawiania e-recepty ‒ pomoc medyczna dla uciekających przed wojną jest gotowa” – czytamy.

Najmłodszymi uchodźcami zajmą się także szkoły. „Ministerstwo przyzna samorządom dodatkowe środki na edukację dzieci z ogarniętej wojną Ukrainy. – Dzieci i młodzież z Ukrainy otrzymają wsparcie. W ramach rezerwy subwencji oświatowej będziemy w stanie przeznaczyć dodatkowe środki dla tych samorządów, które będą przyjmowały uczniów pochodzących z Ukrainy – zapowiedział wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piątkowski na Twitterze” – podaje „Rzeczpospolita”.

„Putina trzeba traktować z całą powagą”

Na uwagę zasługuje także wywiad z polskim europosłem, byłym szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim, który w rozmowie z dziennikarką „Sieci” podkreśla powagę wyzwania, z jakim zmaga się obecnie Europa. – Nie zgadzam się z twierdzeniem, że Putin to szaleniec. To człowiek ogarnięty obsesją odbudowy potęgi Związku Radzieckiego, jest zdeterminowany. Ponadto ma instrumenty: pieniądze i wojsko, a w zdobyciu tych instrumentów pomógł Zachód, w tym Niemcy. Dlatego Putina trzeba traktować z całą powagą, nie jak wariata – tłumaczy dyplomata. Jak dodaje Waszczykowski, „Putin mówi otwarcie, że chce zmiany architektury bezpieczeństwa”. – Nie chodzi tylko o Ukrainę, lecz o całą Europę. Chce cofnąć czas do 1997 roku lub jeszcze wcześniej. Chce wyrzucić wojska NATO z Europy Środkowej i odebrać nam prawo członkostwa w pakcie. I ma instrumenty, by próbować tę operację przeprowadzić. Mam nadzieję, że mu się nie uda, ale bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze. Musimy rozmawiać z Amerykanami, z UE. Przekonać tę ostatnią, by zarzuciła te fanaberie Zielonych i zaczęła na poważnie myśleć o bezpieczeństwie, by pozwoliła nam oprzeć się na gospodarce, którą mamy, i pozwoliła modernizować armię dla bezpieczeństwa kraju – podkreśla były szef polskiego MSZ.