Back to top
Publikacja: 24.01.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

Miejsce na pierwszych stronach gazet i w serwisach informacyjnych zajmują doniesienia o sytuacji na Ukrainie, działaniach Rosji i spekulacje dotyczące wpływu tych kwestii na bezpieczeństwo Polski.



Bezpieczeństwo Ukrainy

W ubiegłym tygodniu prezydent Andrzej Duda spotkał się w Warszawie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Głównym tematem rozmów była sytuacja bezpieczeństwa w regionie i ryzyko rosyjskiej agresji. Po spotkaniu Andrzej Duda przekazał w mediach społecznościowych, że Ukraina może liczyć na wsparcie Polski – przypomina Kancelaria Prezydenta. „Polska odrzuca koncepcję stref wpływów i opowiada się za pełną integracją euroatlantycką Ukrainy. Bardzo dziękuję za tę cenną wizytę i konstruktywne konsultacje – napisał po spotkaniu polski prezydent.

Tymczasem, jak donosi na pierwszej stronie „Dziennik Gazeta Prawna”, na wschodzie trwa „wojna nerwów”. „Rosja koncentruje wojska na Białorusi przy północnej granicy Ukrainy, w odległości zaledwie 100 km od Kijowa. Ma to związać znaczne siły ukraińskie do potencjalnej obrony stolicy. Równocześnie pojawiły się informacje o werbunku ochotników do prywatnej armii Wagnera, która miałaby dokonać prowokacji »pod obcą flagą« na terenie Donbasu i tym samym dać Kremlowi casus belli” – tłumaczy dziennikarz „DGP” Zbigniew Parafianowicz. „Brytyjskie MSZ z kolei opublikowało komunikat, w którym wymienia skład potencjalnego rządu, jaki Rosjanie chcieliby zainstalować w Kijowie. Jego liderem miałby być pochodzący z obwodu charkowskiego na wschodzie Ukrainy były deputowany Partii Regionów i Opozycyjnego Bloku 45-letni Jewhen Murajew” – czytamy dalej. Jednocześnie „Rzeczpospolita” informuje, że napięciom wokół Ukrainy towarzyszą rozpoczynające się na morzach i oceanach manewry rosyjskiej floty oraz NATO. „Dowództwo rosyjskiej marynarki wojennej nagle ogłosiło rozpoczęcie serii ogromnych ćwiczeń »w celu ochrony rosyjskich interesów na oceanach, a także przeciwdziałaniu wojskowym zagrożeniom Rosji«. W styczniu i lutym z portów wyjdzie 140 okrętów, wspartych 60 samolotami i dronami. Marynarka będzie ćwiczyć na wszystkich akwenach wokół Rosji (również na Pacyfiku)” – tłumaczy Andrzej Łomanowski. „Jakby w odpowiedzi Pentagon zapowiedział ćwiczenia okrętów NATO »Neptun Strike« od poniedziałku na Morzu Śródziemnym z udziałem amerykańskiego lotniskowca »Harry Truman«. Flota będzie trenowała m.in. »uderzenia na daleki dystans«” podaje dalej dziennik.

„Rzeczpospolita” informuje też, że ubiegłotygodniowe rozmowy na linii Moskwa-Waszyngton nie przyniosły przełomu, a USA i Rosja dodatkowy czas wykorzystują „na szykowanie wojny”. „W nadchodzącym tygodniu Biały Dom przekaże Moskwie odpowiedź na piśmie na żądania, jakie postawił Kreml. Waszyngton jest też gotowy zorganizować kolejny szczyt Joe Bidena z Władimirem Putinem. Takie propozycje, wychodzące naprzeciw oczekiwaniom Rosji, przedstawił w piątek w Genewie sekretarz stanu USA. Ale w sprawie zasadniczej nie posunął się ani o centymetr” –  opisuje „Rz”. Dziennikarz gazety odnosząc się do informacji podawanych przez brytyjskie MSZ – dotyczących planów obalenia legalnych władz w Kijowie – zwraca uwagę na inny aspekt tej sytuacji. „Eksperci wskazują na rzecz poważniejszą: ujawniony scenariusz zamachu stanu jest możliwy do zrealizowania tylko pod warunkiem bezpośredniego zagrożenia Kijowa przez Rosjan. A to zakłada inwazję na dużą skalę”czytamy.

Europa a sytuacja na Wschodzie

Ośrodek Studiów Wschodnich zwraca uwagę, że „w sytuacji, w której Rosja otwarcie testuje Europę, w tym RFN, oraz – szerzej – relacje transatlantyckie pod względem spójności działania, determinacji i odwagi w planowaniu ewentualnych sankcji, Niemcy będą zmuszeni wyjść ze strefy komfortu, w której nadal próbują pozostać”. Analityk OSW wskazuje, że „kanclerz Olaf Scholz będzie musiał prawdopodobnie odpowiedzieć na wezwania do zabrania głosu i przedstawienia spójnego stanowiska rządu, obejmującego więcej niż deklaracje wsparcia integralności Ukrainy, poszanowania jej granic i grożenia restrykcjami Rosji”. Tymczasem jednak – jak czytamy w analizie Ośrodka – reakcje RFN na rosyjskie żądania rewizji ładu bezpieczeństwa europejskiego i zagwarantowanie Federacji Rosyjskiej (FR) strefy wpływów na obszarze poradzieckim są niespójne i asekuranckie. „Nie niosą ze sobą na razie zapowiadanej przez nowy rząd zmiany polityki. Z jednej strony Niemcy wraz z USA, sojusznikami w NATO i partnerami w UE uzgodniły wspólne stanowisko wobec roszczeń Moskwy, nakreślające czerwone linie i zawierające ofertę ograniczonego dialogu. Z drugiej – wysyłają niepokojące sygnały w sprawie gotowości do nałożenia sankcji na FR. Pomiędzy koalicjantami z SPD, Zielonych i FDP nie ma zgody co do zakresu ewentualnych retorsji, zwłaszcza jeśli chodzi o włączenie w ich katalog uruchomienia gazociągu Nord Stream 2 (NS2)” – tłumaczy Anna Kwiatkowka.

Jak zauważa „Rzeczpospolita”, pomimo porażek w polityce wschodniej niemiecka strategia wobec Rosji nie ulega zasadniczej zmianie, zwłaszcza że gospodarka potrzebuje gazu jak nigdy. Autor tekstu „Wojna straszy biznes” Adam Woźniak przekonuje również na łamach dziennika, że „zbrojny konflikt rosyjsko-ukraiński może uderzyć Polaków mocno po kieszeni, windując ceny ropy i gazu oraz ograniczając dostawy surowców. Ucierpiałyby rosnące szybko inwestycje i handel z Ukrainą”. „Kilkadziesiąt tysięcy firm z polskim kapitałem obecnych na Ukrainie, które zainwestowały tam blisko 1 mld dol., drży przed rosyjską agresją. W pamięci jest inwazja na Krym: – Ci, którzy tam rozwijali interesy, ponieśli straty. Często z dnia na dzień przeżyli horror, więc teraz napływają do nas pytania, co się może wydarzyć – mówi Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej” – czytamy w „Rz”.

Tygodnik „Sieci” przytacza natomiast słowa ministra obrony Ukrainy Ołeksija Reznikowa, który w wywiadzie dla BBC powiedział, że „jeśli Rosja zaatakuje”, to będziemy mieć do czynienia nie tylko z tragedią jego ojczyzny, ale katastrofą dla całej Europy. „Bo w jego opinii całkowicie realnym scenariuszem jest to, że »kilka milionów uchodźców« znajdzie się w Polsce i będzie się chciało przedostać do Niemiec” – relacjonuje dziennikarz tygodnika.

Bliżej końca sporu o polskie nazwiska

Ośrodek Studiów Wschodnich opisuje też przyjęcie przez litewski parlament ważnej z punktu widzenia Polaków ustawy o zapisie nazwisk w dokumentach tożsamości i stanu cywilnego. Jak relacjonuje OSW, zgodnie z wprowadzonym aktem w dokumentach potwierdzających tożsamość obywateli Litwy zostanie dopuszczony zapis imion i nazwisk alfabetem łacińskim, co oznacza, że w użyciu znajdą się znaki „q”, „x”, „w” oraz dwuznaki „cz”, „sz” i „nn”. Nie zezwolono jednak na wykorzystanie znaków diakrytycznych charakterystycznych dla innych języków – nie będzie można stosować takich liter jak „ł”, „ć”, ale też „ä”, „ö”, „å”. „Przyjęcie ustawy oznacza, że nazwiska obywateli Litwy, które są pochodzenia obcego (w tym polskiego), będą mogły być zapisywane nie – jak dotychczas – zgodnie z brzmieniem w formie zlituanizowanej, lecz w formie oryginalnej” – opisuje analityk Ośrodka Bartosz Chmielewski.

Jak wskazuje, „znaczące poparcie dla ustawy świadczy o stopniowo zmieniającej się mentalności krajowych elit i społeczeństwa. Podejście, zgodnie z którym język jest nadrzędną wartością w litewskiej tożsamości, uelastycznia się”. Jednocześnie media przypominają, że ustawa wejdzie w życie po podpisaniu jej przez prezydenta, a nie ma pewności, że głowa państwa poprze propozycję aktu. „W ciągu ostatniego roku Gitanas Nausėda odwołuje się do bardziej konserwatywnej części społeczeństwa. W publicznych wypowiedziach twierdził, że jest zwolennikiem rozwiązania, w którym oryginalny zapis imienia i nazwiska umieszczałoby się dodatkowo na drugiej stronie paszportu. Oznaczałoby to, że nadal obowiązywałaby forma zlituanizowana” – przypomina OSW.