Back to top
Publikacja: 17.01.2022
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Przegląd prasy

Napięta sytuacja na Wschodzie i turbulencje gospodarcze to tematy, które na początku nowego tygodnia dominują w gazetach.


Rozmowy z Rosją

W ubiegłym tygodniu odbyła się seria spotkań przedstawicieli państw Unii Europejskiej i USA z rosyjskimi dyplomatami. Jak podsumowuje rozmowy Ośrodek Studiów Wschodnich, w Genewie, Brukseli i Wiedniu, strona rosyjska przedstawiła swoje żądania prawnie wiążących gwarancji bezpieczeństwa ze strony Stanów Zjednoczonych i NATO. „Ze strony zachodniej po spotkaniu opublikowano dwa oświadczenia przedstawione na forum OBWE, stanowiące odpowiedź na zapowiedzi polskiego przewodnictwa ożywienia dyskusji w ramach organizacji na temat bezpieczeństwa europejskiego” – relacjonuje przebieg ostatniego z serii spotkań (w Wiedniu) OSW. „Unia Europejska w swoim oświadczeniu podkreśliła, że dialog, przejrzystość i współpraca są jedynymi drogami do przezwyciężenia różnic i do trwałego pokoju. […] Oświadczenie USA cechowała ostrzejsza retoryka w stosunku do rosyjskich agresywnych działań. Stany Zjednoczone poparły polską propozycję ożywienia dyskusji o bezpieczeństwie europejskim w OBWE, przy odrzuceniu szantażu i braku przyzwolenia na to, aby agresja i groźby były wynagradzane” – czytamy dalej.

Ubiegłotygodniowe rozmowy mają szczególne znaczenie w kontekście kolejnych doniesień medialnych o mobilizacji rosyjskich wojsk. „W niedzielę ukraiński resort obrony informował, że po drugiej stronie linii frontu w Donbasie rozstawiane są czołgi i artyleria – wbrew wszystkim dotychczasowym porozumieniom. W Kijowie mówią o 275 jednostkach dodatkowej broni, która pojawiła się tam w ostatnich dniach. Coraz bardziej niepokojące informacje publikuje też grupa niezależnych rosyjskich blogerów CIT (Conflict Intelligence Team), która w sobotę donosiła, że z rosyjskiego Dalekiego Wschodu w kierunku zachodnim przerzucane są systemy rakietowe Iskander” relacjonuje „Rzeczpospolita”. „– My nic nie mamy do Polski czy Finlandii – zapewnił »Rzeczpospolitą« prokremlowski ekspert Siergiej Markow. – My mamy pretensje tylko do USA – dodał. Jednak pod koniec ubiegłego tygodnia wiceprzewodniczący rosyjskiego parlamentu z proputinowskiej rządzącej partii Jedna Rosja Piotr Tołstoj powiedział, że Rosja powinna być w granicach z 1917 roku, czyli imperium Romanowów. A do niego wchodziła zarówno Kongresówka, jak i dzisiejsze państwa bałtyckie oraz Finlandia. Tołstoj próbował obrócić wypowiedź w żart. Ale były doradca Putina, a obecnie opozycyjny ekspert mieszkający w USA Andriej Iłłarionow zauważył, że od 9 maja 2019 roku rosyjski prezydent wielokrotnie posługiwał się pojęciem »historyczna Rosja«. Latem ubiegłego roku Putin nawet powiedział, że »granice ZSRR to geopolityczne granice Rosji«” – czytamy dalej na łamach dziennika. „Dziennik Gazeta Prawna” informuje natomiast, że „toczące się rozmowy z Rosjanami nie wpłynęły na amerykańskie plany dotyczące bazy w Redzikowie”. „»Spodziewamy się, że konstrukcja zostanie ukończona w 2022 r.« – przekazała DGP w oświadczeniu ambasada Stanów Zjednoczonych w Warszawie. To potwierdzenie harmonogramu, o którym Pentagon informował w listopadzie, jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji między Białym Domem i Kremlem, do których dochodzi z powodu rosyjskich prowokacji wokół Ukrainy” – tłumaczy dziennikarz „DGP”. Jak przypomina dziennik, „pomorska baza stanowi tylko jeden z wielu elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie, składającej się z obiektów w kilku europejskich państwach. Najbardziej znanym z nich jest funkcjonująca od sześciu lat siostrzana do Redzikowa instalacja w rumuńskim Deveselu, nieco ponad 100 km na zachód od Bukaresztu”.

O możliwym konflikcie na linii Rosja-Zachód, rozmawiają również na łamach tygodnika „Do Rzeczy” ekspert ds. geopolityki i strategii dr Jacek Bartosiak i historyk Piotr Zychowicz. Jak tłumaczy w wywiadzie dr. Bartosiak, jeśli w Europie doszłoby do konfliktu, to „powodem, dla którego Rosja mogłaby spróbować skonfrontować się z Polską, byłoby złamanie spójności sojuszu północnoatlantyckiego. Nie ma innego powodu, by nas zaatakować  zbrojnie. Celem Rosji nie będzie przecież okupowanie całej Polski”. – Całe szczęście między nami a Rosją mamy bufory. Są Białoruś, Ukraina, państwa bałtyckie. Właśnie tam może dojść do konfrontacji – dodaje ekspert. Jednocześnie rozmówca tygodnika zwraca uwagę, że „obecność amerykańska rzeczywiście daje nam złudne poczucie bezpieczeństwa”. – Wielu ludzi uważa, że Amerykanie zrobią za nas całą robotę. W nowoczesnej wojnie występuje tymczasem kaskadowy efekt przegrywania. [...] Amerykanie – nawet jeżeli tu zostaną – na pewno nie będą nam pomagać, jeśli sami nie pokażemy, że jesteśmy silni i odporni na ciosy. […] Potrzebujemy własnych, potężnych i nowoczesnych sił zbrojnych. Nikt nie obroni Polski za nas – podkreśla dalej dr. Bartosiak.

 

Podwyżki cen gazu i wsparcie rządu

Na łamach „Rz” czytamy, że „Bruksela zapaliła dla gazu zielone światło i są już pierwsze oznaki, że do tego surowca mogą należeć najbliższe lata”. Jednak – jak relacjonuje autorka tekstu – „Gaz świeci na »zielono«, część ekspertów przestrzega, że Polska może wpaść w tzw. gazową pułapkę: uzależnienie od jednego surowca – węgla – zastąpimy uzależnieniem od błękitnego paliwa”.

Jednocześnie „DGP” informuje, że „rząd i PGNiG starają się łagodzić bezprecedensowe wzrosty cen gazu dla biznesu, a podmioty samorządowe mają być wciągnięte pod ochronę taryfową”. „Od piątku obowiązuje 25-procentowa obniżka stawek opłat za gaz dla przedsiębiorstw. Ma ona złagodzić wcześniejsze trzycyfrowe podwyżki rachunków dla biznesu, które nie są objęte podobnymi ograniczeniami co ceny dla gospodarstw domowych […]. Na wsparcie rządu będą musiały jeszcze poczekać jednostki samorządowe, m.in. szkoły i szpitale, którym również grożą trzycyfrowe podwyżki rachunków za gaz. Ustawa o ochronie odbiorców gazu, zakładająca ich objęcie – jako podmiotów użyteczności publicznej – cenami taryfowymi, została w zeszłym tygodniu niemal jednogłośnie uchwalona przez Sejm. Zmiany mają też uregulować sytuację nieobjętych obecnie taryfą spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych” tłumaczy Marceli Sommer na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”.
 

„Bitwa o eurofundusze”

„DGP” informuje także o planach jednego z koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości w rządzie –  Solidarnej Polski – dotyczących sporu na linii Warszawa-Bruksela. Jak donoszą dziennikarze „DGP”: „Ziobryści rozważają podjęcie prac nad projektem ustawy obniżającej polską składkę do unijnego budżetu”. „Ma to być forma retorsji wobec Komisji Europejskiej” – relacjonują Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak. Jak bowiem przypominają dziennikarze, „upływa termin na uregulowanie zaległych kar za niezamknięcie kopalni Turów, nałożonych na Polskę przez Trybunał Sprawiedliwości UE – po 500 tys. euro dziennie”. „Rząd nie płaci, w związku z czym Bruksela 3 stycznia br. wystosowała tzw. list przypominający, z ostatecznym 15-dniowym terminem. Co dalej? – Suma kar wraz z odsetkami zostanie potrącona od jednej z nadchodzących, bieżących płatności – twierdzi nasze źródło w Brukseli” – czytamy na łamach dziennika. Jak relacjonują dalej dziennikarze, „przedstawiciele obozu Zjednoczonej Prawicy liczą się ze scenariuszem, w którym wypłaty eurofunduszy dla Polski okażą się niższe od założonych. – Jesteśmy w stanie ponieść ten koszt, który zabezpieczy polskie rodziny przed wyłączeniem energii elektrycznej dla kilku milionów ludzi – powiedział w zeszłym tygodniu Piotr Müller, rzecznik rządu”. DGP” przypomina też, że w zeszłym roku TSUE nałożył na Polskę drugą rekordową karę, w wysokości 1 mln euro dziennie, za dalsze funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. „Przed weekendem Reuters podał, że polski rząd 10 stycznia zwrócił się do KE o wstrzymanie się z wysyłaniem wezwań do zapłaty tej kary. Według agencji Polska wskazała też, że »szef Sądu Najwyższego podjął już decyzję o zaprzestaniu kierowania niektórych spraw do Izby Dyscyplinarnej, a rząd pracuje nad dalszymi zmianami  w sądownictwie«” podaje dziennik.