Back to top
Publikacja: 05.12.2021
ELEKCJA 1575 ROKU Z PERSPEKTYWY BATOREGO
Historia

Naukowcom znane są ze szczegółami, amatorom prawie wcale – źródła do elekcji na króla Polski z 1575 roku stanowią wciąż czynną kopalnią wiedzy, a wydobywane fakty mogą uzupełniać historyczne puzzle.


Piotr Boroń


O Stefanie Batorym (węg. Báthory István) napisano już wiele. Z bardziej znanych autorów jego biografii warto wspomnieć Ludwika Boratyńskiego, Henryka Mościckiego, Karola Olejnika i Jerzego Besalę. Także na stronie Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka 18 grudnia 2019 roku ukazał się zasługujący na polecenie artykuł „Elekcja Stefana Batorego na króla Polski – początek wspaniałego panowania i nieszczęśliwego małżeństwa”. Z godną pozazdroszczenia erudycją prof. Ildikó Horn ukazuje w nim intrygi przedwyborcze i emocje Anny oraz Stefana, ale artykuł skromnych rozmiarów – choć nasycony faktami – z natury rzeczy pozostawia do opisania inne aspekty fenomenu, jakim naówczas była elekcja polskiego króla.


Stefan Batory w stroju koronacyjnym. Autor nieznany. Źródło: domena publiczna


POD WRAŻENIEM „RZĄDÓW” WALEZEGO

Wolna elekcja w 1575 roku była już drugą w naszych dziejach. Dorobkiem pierwszego bezkrólewia było wypracowanie ogólnych zasad i procedur wyborczych. W obawie przed absolutum dominium szlachta wypracowała też zespół ustrojowych imponderabiliów, a ponieważ pierwszym, który miał je zaprzysiąc był Henryk Walezy, więc nazwano je Artykułami henrykowskimi. Z kolei osobiste obietnice przedwyborcze, które w przypadku każdego z kandydatów były inne, określono jako pacta conventa. Zapowiadane przez kampanijnych dziewosłębów, precyzowane były w obliczu koronacji tak, aby nie pozostawiały wątpliwości przy ich spełnianiu w trakcie panowania.

Niestety, wybór kandydata francuskiego okazał się kompletnym nieporozumieniem. Przede wszystkim od początku nie przejawiał on chęci dostosowania się ani do naszego ustroju, ani spełnienia obietnic, ani nawet zrozumienia poddanych. Dość powiedzieć, że rozgościwszy się na Wawelu wraz ze swymi przybocznymi tzw. pieszczoszkami w rajtuzach, z kolczykami w uszach i sztylecikami przy pasie, a przede wszystkim oburzającymi manierami, brat francuskiego króla spędzał czas na grach w karty i kości oraz zabawianiu się z damami lekkich obyczajów, które przywiózł z Francji. Polaków nazywał „dzikimi Scytami” i ani myślał pojąć za żonę Annę Jagiellonkę. Przebywając na Wawelu od koronacji 21 lutego do 18 czerwca 1574 roku, niczym nie przysłużył się Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Pozostawił po sobie jeszcze większy wstręt do zachodnich monarchów absolutnych.

KU ELEKCJI

Jeszcze długo trwały negocjacje szlachty z uciekinierem, by zrzekł się tytułu i oddał insygnia, a tymczasem trzeba było pomyśleć realnie o wyborze nowego króla, bo Rzeczpospolita potrzebowała gospodarza. Interrex, czyli prymas Jakub Uchański, zwołał szlachtę na 7 listopada. Chętnych do rządzenia Rzecząpospolitą Obojga Narodów zgłosiło się wielu, a najbardziej liczyli się: król Szwecji Jan III Waza, książę Ferrary i Modeny Alfons d’Este, car rosyjski Iwan IV Groźny, a przede wszystkim cesarz Maksymilian II Habsburg, ku któremu skłaniały się główne siły polityczne. Jego przeciwnicy skupili się wokół Jana Zamoyskiego, który lansował wybór „Piasta”, czyli rodzimego kandydata. Magnat Andrzej Zborowski zgłaszał bez większych szans Stefana Batorego. Kasztelan biecki (czyli gospodarz na zamku królewskim w Bieczu) Stanisław Szafraniec także upierał się przy Batorym, ale decydujące okazało się poselstwo tureckie, które zwalczając Habsburga, zwiększało szanse innych kandydatur. Akcja nabrała rozpędu. Cesarz Maksymilian II, aby podnieść swoje notowania, obiecał, że jego syn Ernest ożeni się z siostrą Zygmunta Augusta pięćdziesięciodwuletnią wówczas, a lubianą przez szlachtę, Anną Jagiellonką, której brat zapisał wielki spadek. I nie dając się uprzedzić konkurencji, Maksymilian został wybrany przez swych zwolenników (głównie magnatów) na króla Polski 12 grudnia 1575 roku. Oburzenie średniej szlachty było tak wielkie, że z tłumu oddano nawet strzały z bandoletów do prymasa, który ogłaszał, że królem Polski i wielkim księciem litewskim został Habsburg.

MOBILIZACJA PRZECIWNIKÓW HABSBURGA

Dla osiągnięcia swego celu Maksymilian wszedł już dawno w porozumienie z rywalem Batorych w Siedmiogrodzie, Kasprem Bekieszem (węg. Kornyáti Bekes Gáspár), aby Stefan był bardziej zajęty Transylwanią (Erdély) niż elekcją w Polsce. Stefan Batory pokonał jednak Bekiesza ostatecznie 19 lipca 1575 roku w bitwie pod Kerelőszentpál (obecnie Sânpaul, okręg Mureș w Rumunii) i ten najpierw poszedł na tułaczkę, a dwa lata później ukorzył się przed Batorym i nawet przeszedł do niego na służbę, a ponieważ zasłużył się bardzo w wojnach przeciw Moskwie, więc król Stefan dał mu jakże sławny Pałac pod Baranami przy krakowskim Rynku Głównym i starostwo lanckorońskie, a ponieważ spopularyzował on charakterystyczny typ ubioru węgierskiego w Polsce (długa, podróżna kurta, podbita futrem, wiązana pętlicami na piersiach), więc od jego imienia zwana jest do dziś u nas „bekieszą”.

Wróćmy jednak do roku 1575, gdyż – zwyciężywszy w Transylwanii – Stefan Batory zaczął się rzeczywiście poważnie liczyć jako główny kontrkandydat Habsburga. Gdy zatem grupa magnatów ogłosiła Maksymiliana II królem, w reakcji na to średnia szlachta, pod przywództwem Jana Zamoyskiego, obrała trzy dni później (15 XII 1575 r.) królem Polski Annę Jagiellonkę i Stefana Batorego. Zwołała też zjazd do Jędrzejowa „za miesiąc” i potwierdziła tam wybór, a przede wszystkim stworzyła fakt dokonany, zajmując Kraków i wysyłając do Stefana spis jego obietnic „pacta conventa”, które skwapliwie i rzetelnie zaprzysiągł 8 lutego w katedrze w Meggesz. Ich treść warta jest obszernego przypomnienia, a zainteresowanych odsyłam do całości źródła.

OFERTA DLA RZECZYPOSPOLITEJ

Słowa, które wypowiedział do zgromadzonych senatorów jeszcze w 1575 roku jego przedstawiciel, lekarz i teolog Grzegorz Blandrata, należy uznać za miarodajne. Zostały one spisane dokładnie i warto do nich sięgnąć dla zasmakowania w atmosferze tamtych czasów. Sceptyczna krytyka źródła może niektórych interpretatorów pchnąć do stwierdzenia, że zapewnienia o przyjaźni Polaków z Węgrami są tylko retorycznym zabiegiem. Poseł od Batorego wiedział o takim sceptycyzmie doskonale i bodaj jako jedyny z mówców rozbroił ten granat retoryki słowami: „Gdy wreszcie przyszło do tego, iż odłożywszy na bok powabne słowa, trzeba się oddać koniecznie ważnym naradom, […] aby chrześcijaństwo, którego Sarmacja jest niezłomnym przedmurzem, nie doznało jakiego większego uszczerbku. […] Ponieważ odważny Naród Węgierski dla ściślejszego związku i sąsiedztwa z niezrównanymi w męstwie Polakami jednakowych zawsze doznawał losów i dla tej przyczyny obie strony słusznie obawiały się, aby gdy jedna ściana goreje, drugiej także nie objęły płomienie”. I nie jest prawdą, że wszyscy przemawiający byli w stanie zaoferować podobne korzyści Polakom i Litwinom na elekcji. Otóż w tej samej serii przemówień poseł od cara moskiewskiego mógł zaoferować jedynie, że po obiorze Iwana IV Groźnego na władcę Rzeczypospolitej powinien wreszcie zapanować pokój pomiędzy państwami pod jednym panowaniem. To ewidentnie inny poziom rozumowania!

Batory poprzez Grzegorza Blandratę zaoferował coś więcej niż inni kandydaci: nie tylko swoje królowanie, lecz także zaangażowanie osobiste, wkład prywatny w dzieło państwowe: „Przesławnemu temu Królestwu rzetelnie i z miłością poświęcić przyrzeka nie tylko oręż swój, radę, usilność i przyjaciół, lecz także osobę swoją, życie i skarby wszystkie święcie oddając, oraz toż samo gotów jest uczynić szczerze dla przyszłego króla polskiego ktokolwiek by nim został”.

Dalej pojawia się piękna synteza dziejowa, porównanie narodów i państw, synteza, która wytrzymuje próbę czasu nawet z dzisiejszej perspektywy: „Obyczaje obydwu narodów, ich prawa i ubiór są bardzo podobne, oręż zaś, urządzenie wojska, religia, wolność i sposób życia zupełnie jednakowe, dawne towarzyskie stosunki i wzajemna przychylność ku sobie obydwu królestw, odwieczna zgoda oraz łatwość niesienia sobie pomocy…”

Gdy zaś chodzi o pacta conventa, książę Stefan składał obietnice następujące:

  1. W niczym nie podważać praw poddanych i nie rościć sobie większych pretensji do władzy niż mu z dawnych praw przysługują.
  2. Spłacić wszystkie osobiste długi, które na nim jako królu by ciążyły.
  3. W krótkim czasie ziemie przez Moskwę zagarnięte do Rzeczypospolitej przywrócić, a gdyby do działań wojennych potrzeba było wojsk jego z Siedmiogrodu, to ich użyje.
  4. Pokój tak z Turkami, jak i Tatarami utrzymywać.
  5. Zadbać o umocnienie fortyfikacji i straży nadgranicznych.
  6. Wyasygnować dwieście tysięcy złotych na pokrycie koniecznych kosztów, jakie by powstały w poczet bezpieczeństwa Królestwa jeszcze przed jego osobistym objęciem rządów, a następnie własną osobą stanie na czele działań wojennych, nie zdając się na innych i nie zważając na własne bezpieczeństwo.
  7. Wyzwolić kogo się tylko da ze szlachty ruskiej, której ostatnimi czasy do niewoli muzułmańskiej dużo się dostało.

Stefan Batory pod Pskowem, Jan Matejko. Źródło: domena publiczna


OBIETNICE A FAKTY

Te obietnice wraz ze splotem wydarzeń z lat 1575–1576 wyniosły Stefana Batorego na trony krakowski i wileński. Ale podkreślić należy, że właśnie ten król spełnił obietnice w najwyższym stopniu spośród wszystkich naszych monarchów. Był człowiekiem rzetelnym, a jego dziesięcioletnie panowanie obfitowało w sukcesy. Historycy wojskowości do dziś szczególnie pasjonują się wykonaniem trzeciego punktu, czyli rozgromienia sił moskiewskich w perfekcyjnych trzech kampaniach z lat 1579–1781 (de facto działania rozpoczęły się już w roku 1577), zwieńczonych rozejmem w Jamie Zapolskim 15 stycznia 1582 roku. Oswobodzenie Połocka, Wielkich Łuków i Pskowa z rąk Iwana IV Groźnego to piękna karta w naszych dziejach, a odcięcie przez to Moskwy od Inflant to znakomity zabieg wojenny, który odbierał dostęp do Bałtyku naszym konkurentom w żywieniu Europy polskim zbożem. To było zapewnienie Polakom prosperity w eksporcie i dobrobyt dla Rzeczpospolitej! Dobrze potwierdzony w tych działaniach zbrojnych jest udział Węgrów, którzy wraz z Polakami i Litwinami bili przerażającego Iwana IV Groźnego. Groźnego dla wszystkich, ale nie dla wojsk pod dowództwem Stefana Batorego!