Back to top
Publikacja: 29.11.2021
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka

Nie zmniejsza się napięcie na wschodniej granicy Polski i Unii Europejskiej, ale jak zapewnia – na łamach tygodnika „Do Rzeczy” – wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Maciej Wąsik „polskie służby są dobrze wyszkolone”, a granica bezpieczna. Jednocześnie premier Mateusz Morawiecki od kilku tygodni intensywnie spotyka się z europejskimi politykami, omawiając scenariusze działań w związku z kryzysem migracyjnym i doniesieniami o możliwych planach rosyjskiej agresji wobec Ukrainy. Zobaczmy, co piszą o tej sytuacji polskie media.


Sytuacja na wschodniej granicy

Łukaszenka będzie tak silny, jak bardzo my będziemy słabi. I na odwrót. Musimy stawiać tamę zakusom białoruskiego dyktatora. Również w sensie dosłownym. Tylko budowa solidnej zapory na granicy ostatecznie zakończy ten kryzys – tłumaczy wiceszef MSWiA w wywiadzie dla „Do Rzeczy”. Maciej Wąsik w rozmowie z Maciejem Pieczyńskim chwali też pracę polskich służb na granicy. – Oni zdają sobie sprawę z tego, że ich rolą jest nie tylko ochrona granicy, lecz także nieuleganie prowokacjom. Wywiązują się z tych zadań na medal. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem pracy zarówno policjantów, jak i strażników granicznych czy żołnierzy. Myślę, że kluczem do sukcesu było wyjątkowo wysokie morale w polskich służbach – podkreślił polityk, dodając w wywiadzie: „Uważam, że tę pierwszą bitwę w wojnie hybrydowej z Mińskiem wygraliśmy między innymi dlatego, że wprowadziliśmy stan wyjątkowy i nie wpuściliśmy na granicę osób postronnych. Polskie służby mogły w spokoju skupić się na swoim głównym zadaniu, czyli ochronie granicy”.

Tymczasem – jak relacjonuje dziennikarka „Dziennika Gazety Prawnej” – w weekend sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen odwiedzili – w związku z kryzysem imigracyjnym – Litwę i Łotwę. „Chociaż w programie ich wizyt nie znalazła się Polska, oboje deklarowali solidarność także z Warszawą. Zresztą ze Stoltenbergiem już wcześniej rozmawiał w Brukseli prezydent Andrzej Duda. Wspólna wizyta w Wilnie i Rydze miała pokazać, że UE i NATO współpracują nad odpowiedzią wobec hybrydowego ataku Białorusi. Von der Leyen poinformowała, że UE stawia na powrót do kraju pochodzenia obcokrajowców, którzy utknęli na Białorusi. Według niej 75 proc. osób pochodzi z Iraku, który zadeklarował gotowość do przyjęcia swoich obywateli” – czytamy na łamach „DGP”. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów informuje natomiast o serii spotkań premiera Mateusza Morawieckiego z europejskimi politykami – w tym z niemiecką kanclerz Angelą Merkel, premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.

„Tym razem Putin może nie blefować”

KPRM podaje również, że tematem rozmów premiera był nie tylko kryzys na granicy, lecz także sytuacja na linii Kijów-Moskwa. Jak bowiem informuje m.in. polski Ośrodek Studiów Wschodnich, „ostatnie tygodnie przyniosły kolejne przejawy zaostrzenia agresywnej retoryki i działań Rosji wobec Ukrainy, obejmujące ruchy wojsk w rejonie jej granicy, a także presję energetyczną”.

„Amerykańska agencja Bloomberg, powołując się na dane wywiadu, informuje, że Rosja zgromadziła na granicach z Ukrainą ponad 100 tys. żołnierzy, ciężki sprzęt i jest gotowa rozpocząć wojnę na dużą skalę już na początku przyszłego roku. Ostateczna decyzja, zdaniem informatorów z amerykańskich kręgów rządowych i wywiadowczych, z którymi rozmawiali dziennikarze, jeszcze nie zapadła, ale przygotowania idą pełną parą” czytamy na łamach tygodnika „Sieci”, gdzie Marek Budzisz w tekście pod tytułem „Tym razem Putin może nie blefować” analizuje różne scenariusze działań Moskwy. Dziennikarz wspomina m.in. niedawną wypowiedź rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, który zapewnił, że „Rosja nie ma agresywnych planów wobec Ukrainy, nie zamierza na nikogo napadać, ale z tego, co mu wiadomo, to Kijów szykuje się do wojny i uderzenia na separatystyczne republiki Donbasu, na co Rosja będzie musiała reagować”.

Tymczasem jak podaje „Rzeczpospolita”, w sytuacji, kiedy „prezydent Putin jest coraz bardziej zdesperowany, by podporządkować sobie Kijów. Jest mało prawdopodobne, aby Ameryka bezpośrednio zaangażowała się w obronę Ukrainy przed inwazją”. „Nie będzie powtórki z 2014 r.: Stany nie dadzą się zaskoczyć atakiem Rosji, który zakończył się aneksją Krymu i okupacją Donbasu. – Znamy partyturę Kremla: pretekst rzekomych prowokacji ze strony Ukrainy, aby wprowadzić w życie dawno zaplanowany scenariusz – podkreśla sekretarz stanu Antony Blinken. We wtorek weźmie udział w spotkaniu ministrów spraw zagranicznych krajów NATO w Rydze” czytamy w artykule. „– Wszystkie opcje są na stole. NATO rozstrzygnie, jakie podejmie kroki – oświadczyła zastępczyni Blinkena Karen Donfried. A sekretarz generalny sojuszu Jens Stoltenberg ostrzegł Moskwę przed »kosztami i konsekwencjami« inwazji na Ukrainę” – podaje dalej „Rz”.

Spór na linii Warszawa-Bruksela

Na łamach „Sieci” minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro komentuje natomiast spór na linii Warszawa-Bruksela, który chociaż przycichł w kontekście ostatnich wydarzeń na granicy, wciąż trwa. – Agresja wobec Polski eskaluje. Musimy szczerze sobie powiedzieć, że dotychczasowy sposób, w jaki komunikowaliśmy się z Unią Europejską, nie daje szansy na znalezienie kompromisu. Druga strona wyraźnie go nie chce – mówi polityk, pytany o presję, jaką unijne instytucje wywierają na Polskę m.in. w kontekście zmian w wymiarze sprawiedliwości. – Rysuje się diabelska alternatywa. Pierwsza możliwość: polski rząd zgodzi się na dyktat i będziemy świadkami kompromitacji obozu Zjednoczonej Prawicy, zmuszonego do bezradnego patrzenia, jak cofane i blokowane są [...] reformy wymiaru sprawiedliwości, a także, jak wdrażana jest [...] lewicowa agenda ideologiczna i cywilizacyjna. A druga możliwość: polski rząd się nie ugnie, pieniądze zostaną wstrzymane, a Donald Tusk w kampanii przedstawia się jako król niosący weksel z 750 mld euro – tłumaczy w wywiadzie Ziobro i dodaje: „Proponuję rozwiązanie trzecie: odrzucenie dyktatu i zerwanie z polityką polegającą na upartych próbach obłaskawiania unijnych instytucji”. Jak bowiem tłumaczy minister sprawiedliwości, w obecnej sytuacji „w skutek połączonej akcji części środowisk sędziowskich, opozycji i instytucji UE jesteśmy o włos od pozbawienia Polaków wpływu na to, jak i kto ich sądzi”. –  Żaden polski parlamentarzysta, premier, prezydent na coś takiego nie może się zgodzić – dodaje polityk.