Niestabilna sytuacja na granicy z Białorusią wciąż jest tematem numer jeden w polskich mediach.
Nowa faza kryzysu
„Mniej, ale wciąż dużo prób nielegalnych przekroczeń granicy. Zapowiedź przysłania żołnierzy z Estonii i Wielkiej Brytanii. Do tego polskie ultimatum grożące zamknięciem przejścia kolejowego w Kuźnicy oraz pierwszy lot powrotny migrantów z Białorusi do Iraku. Te wydarzenia zwiastują wejście kryzysu na granicy w nową fazę” – relacjonuje „Dziennik Gazeta Prawna”. W ostatnich dniach delikatnie spadła liczba nielegalnych prób dostania się do Polski przez wschodnią granicę, a ponadto – jak podaje „DGP” – „Unia Europejska wymogła na państwach takich jak Irak czy Liban ograniczenia w lotach na Białoruś”; „polska strona aktywnie negocjowała tę kwestię z Turcją”. Jednocześnie, jak czytamy w analizie Polskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, przemytnicza działalność na szlaku przez Białoruś nie ustaje. „Jest sprofesjonalizowana i odbywa się za pośrednictwem arabskich agencji turystycznych, które dzięki ułatwieniom Białorusi organizują wizę, przelot, nocleg w hotelu i transport w pobliże granicy z jednym z państw UE (za opłatą od 6 do 12 tys. dol.)” – pisze w raporcie PISM Sara Nowacka.
Reakcja na wydarzenia na granicy
– Sytuację na granicy trudno nazywać wojną. Wydaje się, że celem działań Łukaszenki jest próba wymuszenia uznania przez Zachód jego władzy, uznania go za prezydenta. Celem jest też destabilizacja Polski, a na tym bardziej może zależeć Rosji niż Białorusi – komentuje ostatnie wydarzenia na łamach „Rzeczpospolitej” Maciej Radziwiłł, prezes Fundacji Trzy Trąby. Jak na tę sytuację reagują władze Polski? „Mateusz Morawiecki wyleciał w niedzielę z Warszawy przed świtem, aby zdążyć tego samego dnia odwiedzić stolice wszystkich trzech państw bałtyckich. W tym tygodniu kampania dyplomatyczna będzie kontynuowana: premier poleci do kolejnych krajów Unii” – relacjonuje „Rz”. W trakcie spotkań z szefem polskiego rządu premierzy Litwy, Łotwy i Estonii wyrazili poparcie dla działań Warszawy. – Bezpieczeństwo Estonii zaczyna się na granicach Polski, Litwy i Łotwy. Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce za obronę tych granic – cytuje wypowiedź premier Estonii Kai Kallas Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Premier Litwy Ingrida Šimonytė podkreśliła natomiast, że Polska i Litwa współpracują ściśle w kwestiach związanych z atakiem hybrydowym na wschodnią granicę Unii Europejskiej – Dzisiaj największy ciężar tego ataku hybrydowego, który prowadzony jest na wschodniej granicy Unii Europejskiej, przypada właśnie Polsce – powiedziała szefowa litewskiego rządu, podkreślając swoją solidarność z Polską. O sytuacji na granicy z prezydentem Niemiec Frankiem-Walterem Steinmeierem rozmawiał natomiast prezydent Andrzej Duda.
Polski prezydent w rozmowie z tygodnikiem „Sieci” podkreślił, że kryzys na granic białorusko-polskiej to „nie wojna”, ale „impas w relacjach, nie pomiędzy Polską a Białorusią, lecz pomiędzy Białorusią a UE”. – Musimy to podkreślać za każdym razem, to jest atak białoruskiego reżimu na odcinek granicy wspólnoty, którym zarządza Polska i za którego ochronę odpowiadają polskie władze. I Polska, jako państwo członkowskie, swoje obowiązki realizuje. Równie dobrze ten atak mógłby następować na granicę litewską, tak zresztą początkowo było, czy na odcinek łotewski – tłumaczy Andrzej Duda.
Napięcie na linii Ukraina-Rosja
Tymczasem analityk PISM Maria Piechowska w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” zwraca uwagę na to, że „żadne decyzje Białorusi nie są samodzielne – one są konsultowane, a czasem wręcz podejmowane w Moskwie”. Jak podkreśla dalej ekspertka, sytuacja na granicy białorusko-polskiej jest też bezpośrednio powiązana z tym, co dzieje się pomiędzy Kijowem a Moskwą. – Mamy dwa scenariusze – albo to, co się dzieje u nas, służy odwróceniu uwagi od Ukrainy, albo na odwrót. Celem obu jest destabilizacja Polski i Ukrainy, podzielenie Unii Europejskiej i testowanie reakcji szeroko rozumianego Zachodu – tłumaczy Piechowska. „Ostatnie tygodnie przyniosły kolejne przejawy zaostrzenia agresywnej retoryki i działań Rosji wobec Ukrainy, obejmujące ruchy wojsk w rejonie jej granicy, a także presję energetyczną. Rodzi to pytanie o intencje Moskwy” – zwraca również uwagę w analizie na stronie Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Menkiszak, wskazując, że Rosja może dążyć albo do zbrojnej eskalacji konfliktu na linii Moskwa-Kijów, albo do „gry na wyczerpanie” Ukrainy, między innymi poprzez presję ekonomiczno-energetyczną.
„Polska przyłącza się do starań USA o budowę twardego frontu Zachodu, który odwiedzie Putina od inwazji na Ukrainę […]. Pośpiech jest wskazany, bo – jak ujawnił »New York Times« – Amerykanie ostrzegli europejskich sojuszników, że »pozostało krótkie okno możliwości«, aby zbudować wspólny front USA, UE i Wielkiej Brytanii, który odwiedzie Moskwę od ataku na Ukrainę. Pod koniec minionego tygodnia Warszawę odwiedziła dyrektor Wywiadu Narodowego USA Avril Haines” – podaje „Rz”.
Nowy polski błogosławiony
Polskie gazety przypominają także, że w sobotę w katowickiej katedrze odbyły się uroczystości beatyfikacyjne księdza Jana Macha – duchownego ze Śląska, który stracił życie w czasie II wojny światowej. „Dwudziestoparoletni ks. Macha tuż po wybuchu wojny zorganizował wokół siebie grupę osób, która w szczytowym okresie pomagała kilku tysiącom ludzi. W 1941 roku Niemcy aresztowali duchownego i skazali go na śmierć. Został zgilotynowany w nocy z 2 na 3 grudnia 1942 roku. Wspomnienie księdza Machy będzie w Kościele obchodzone 2 grudnia” – opisuje „Rzeczpospolita”. „O takich jak on Marianna Popiełuszko mówiła: »Skoro poszedł na księdza, musiał wiedzieć, że może być męczennikiem«. Wyniesiony właśnie na ołtarze ks. Jan Macha wiedział o tym aż nadto dobrze. Cztery godziny przed ścięciem na gilotynie napisał w liście do rodziców: »Umieram z czystym sumieniem, żyłem krótko, ale uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie!«. Miał 28 lat” – czytamy na łamach tygodnika „Sieci”.