Back to top
Publikacja: 15.11.2021
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka

11 listopada Polacy świętowali – w trakcie uroczystości państwowych, ale także marszów i demonstracji organizowanych przez obywateli – 103. rocznicę odzyskania niepodległości. – Dziękuję Panu Bogu za Polskę, za to, że od przeszło 30 lat możemy radować się niepodległością, możemy radować się naszym państwem, w którym sami się rządzimy. Sami decydujemy o sobie, o naszych losach – mówił prezydent Andrzej Duda podczas oficjalnej części uroczystości w Warszawie. „103 lata temu Polska odzyskała niepodległość po ciemnych czasach zaborów. Przez te lata Polacy robili wszystko, żeby osiągnąć jeden cel – wolną Ojczyznę. Dziś stoimy w obliczu agresji wschodniego sąsiada. Tak samo jak wtedy potrzebujemy wspólnoty, aby Polska była bezpieczna” – podkreślił w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki. Tradycyjnie największa manifestacja z okazji Święta Niepodległości odbyła się w Warszawie. Organizowany przez środowiska narodowościowe Marsz Niepodległości zgromadził w tym roku około 150 tys. uczestników i – jak relacjonowały media – odbył się w spokojnej atmosferze. Ulicami centrum miasta przeszły tłumy z flagami Polski pod hasłem „Niepodległość nie na sprzedaż”.


„Szturm na Polskę”

Informacje o obchodach święta narodowego przerywały doniesienia z wschodniej granicy kraju, gdzie trwa kryzys migracyjny. Od 2 września w związku z presją migracyjną w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego przylegających do granicy z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy, który wygaśnie na początku grudnia. „2 grudnia przestanie obowiązywać aktualny stan nadzwyczajny. Co dalej? Na stole leży przede wszystkim projekt nowelizacji ustawy o ochronie granicy państwowej. Jego szczegóły są wciąż omawiane. Wiadomo jednak na przykład, że szef MSWiA będzie mógł wprowadzić rozporządzeniem – w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państwa lub porządku publicznego – czasowy zakaz przebywania na określonym obszarze strefy nadgranicznej, z pewnymi wyjątkami. Ale rząd myśli także o bardziej elastycznych przepisach dotyczących strefy zakazu dostępu przy budowie muru” – relacjonuje na pierwszej stronie „Dziennik Gazeta Prawna”. Tymczasem sytuacja na granicy wciąż jest bardzo napięta. „Kilkuset migrantów próbowało siłą wedrzeć się do Polski niedaleko przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi w ubiegłym tygodniu. Pierwszy tak zmasowany szturm udało się odeprzeć wspólnymi siłami wojska, Straży Granicznej i policji. Pierwszy, bo już następnej nocy doszło do kolejnych prób masowego przekroczenia granicy. W okolicy Krynek około stu migrantów sforsowało ogrodzenie. Dwukrotnie liczniejsza grupa przedarła się do Polski kilkadziesiąt kilometrów dalej na południe, w rejonie Białowieży. Kilkadziesiąt osób przekroczyło granicę niedaleko Dubicz Cerkiewnych” – opisuje wydarzenia z ostatnich dni Maciej Pieczyński w tygodniku „Do Rzeczy”. „Białoruskie służby bezpośrednio w szturmie nie uczestniczyły, ale ich rola jest bezdyskusyjna. Migranci otrzymują od nich instrukcje dotyczące przygotowania medialnej osłony ataków na granicę Polski – informował o tym rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn” – pisze dalej dziennikarz w tekście „Szturm odparty”. „Rzeczpospolita” informuje natomiast o kolejnych nieprawdziwych informacjach rozpowszechnianych wśród nielegalnych imigrantów, które mają zachęcać do przybywania pod granicę białorusko-polską. „W rejonie Kuźnicy Białostockiej z urządzonego kilka dni temu obozowiska częściowo zwinięto namioty. Migranci, którzy przybyli na Białoruś zmamieni życiem w Europie Zachodniej, nie ustają w próbach przedostania się nielegalnie przez polską granicę. Są rozmieszczeni grupami, wzdłuż granicy, jest ich kilka tysięcy. W weekend zaczęto wśród nich rozpuszczać plotki o zorganizowanej akcji, która ma się odbyć 15 listopada – informując, że przyjadą po nich autobusy z Niemiec, a Polska je przepuści” donoszą dziennikarki „Rz”.

Na łamach tygodnika „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło przedstawiają natomiast plan obrony kraju przed agresją ze Wschodu, na podstawie informacji od ekspertów i osób związanych z obozem władzy. Chodzi o wzmacnianie granicy, umiędzynarodowienie sytuacji na granicy białorusko-polskiej, dobrą współpracę z sąsiadami oraz twardą politykę wobec Mińska. „W wachlarzu naszych możliwości są m.in. działania ekonomiczne. Od jednego z ministrów słyszymy: – 25 proc. eksportu Białorusi trafia do Unii Europejskiej. Możemy Łukaszence ten eksport skutecznie zablokować, np. zamykając przejścia graniczne. Będzie to kłopot również dla Rosji” – relacjonują Pyza i Wikło. – Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, na jakim wirażu historii jesteśmy. Nie wierzę w to, że zostanie zajęta Warszawa czy nawet Łomża, ale w to, że będziemy mieli permanentny, zaogniony konflikt graniczny, już tak – mówi  jeden ze współpracowników premiera w rozmowie z dziennikarzami „Sieci”.

Znaczenie relacji Rosja-Białoruś

O sytuacji na granicy mówi także w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” Jakub Kumoch, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, szef Biura Polityki Międzynarodowej. – Łukaszenka powinien przestać oszukiwać i wykorzystywać ludzi. Bo to, co robi, jest nieludzkie – tłumaczy  polityk, który w rozmowie z dziennikarzami podkreśla kluczową rolę Moskwy w nowej odsłonie kryzysu migracyjnego. – Rosja tworzy problemy, by potem uczestniczyć w ich rozwiązaniu. Obawiam się, że jej nagłe ożywienie nie wróży dla Łukaszenki nic dobrego. Jego gra może się skończyć wchłonięciem Białorusi przez Rosję. Co więcej i co gorsza: nie wiem, czy wszyscy na Zachodzie płakaliby po Białorusi. Niestety zachowania niektórych polityków pokazują, że nie wszyscy podzielają naszą wizję obrony niepodległości tego kraju – dodaje Kumoch.

O stanowisku Rosji wobec sytuacji na granicy białorusko-polskiej pisze też analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, który zwraca uwagę na poparcie przez Moskwę działań Łukaszenki. „Od początku wzrostu napięcia na granicy polsko-białoruskiej i eskalacji kryzysu migracyjnego Moskwa zajmuje stanowisko jednoznacznie usprawiedliwiające działania podejmowane przez reżim Alaksandra Łukaszenki. 1 listopada minister spraw zagranicznych FR Siergiej Ławrow stwierdził, że nie widzi, by władze w Mińsku naruszały swoje zobowiązania wynikające z prawa międzynarodowego” – pisze Piotr Żochowski. Jak przypomina ekspert, 11 listopada minister spraw wewnętrznych Ukrainy Denys Monastyrski dokonał inspekcji graniczącego z Białorusią obwodu wołyńskiego. „Poinformował, że służby, które nadzoruje, wyślą tam dodatkowe 8,5 tys. funkcjonariuszy podległych MSW: straży granicznej (3 tys.), Gwardii Narodowej (3,5 tys.) i policji (2 tys.). W dziesięciu wyznaczonych punktach czterech obwodów graniczących z sąsiadem będą operować mobilne grupy, których zadaniem będzie kontrolowanie przemieszczających się osób” – relacjonuje Żochowski i dodaje: „Zagrożenie migracyjne w połączeniu ze stałą rosyjską obecnością wojskową w pobliżu granicy z Ukrainą sprawia, że władze w Kijowie uznają działania Alaksandra Łukaszenki za element agresywnych akcji hybrydowych realizowanych w uzgodnieniu z Rosją”.