Back to top
Publikacja: 23.08.2021
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka

Tematem numer jeden w polskich mediach jest Afganistan i wynikające stąd obawy państw europejskich o napływ ogromnej fali uchodźców spoza Europy. „W ciągu sześciu lat od wybuchu kryzysu migracyjnego nie udało się  przygotować na kolejny” – czytamy na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”. „Inna niż w 2015 r. jest też sytuacja w UE. W związku z sytuacją w Afganistanie i działaniami reżimu Łukaszenki europejscy przywódcy mówią raczej o uszczelnianiu granic. Związane jest to z tym, że reforma prawa azylowego UE się nie powiodła. Europa w dużym stopniu pozostaje uzależniona od woli krajów trzecich – ich  gotowości do współpracy i przyjmowania osób zawracanych z granicy” – piszą dziennikarze „DGP”.

Pat na granicy białorusko-polskiej

Na pierwszych stronach gazet nie brakuje też doniesień o trudnej sytuacji na białorusko-polskiej granicy, gdzie – jak analizują ośrodki badawcze – reżim Aleksandra Łukaszenki od kilku tygodni, wykorzystując sytuację imigrantów i uchodźców, mści się na państwach UE za sankcje nałożone na Mińsk. „Litwa, Polska i Łotwa zmagają się ze znacznym napływem migrantów, którzy przy pomocy białoruskich służb granicznych starają się w nielegalny sposób przekroczyć granicę. Najwięcej – ponad 4 tys. osób – zostało zatrzymanych na granicy litewskiej. Byli to przede wszystkim obywatele Iraku. W przypadku Polski liczba ta przekroczyła dwa tysiące, w większości obywateli Afganistanu” – podaje analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

W ostatnim tygodniu media szczegółowo opisują patową sytuację na granicy białorusko-polskiej w Usnarzu Górnym, gdzie na terytorium Polski próbuje dostać się grupa osób, podających się za imigrantów z Afganistanu (dotychczas nie zweryfikowano ich dokumentów). „Nie wiadomo do końca, ilu ich jest. Według Fundacji Ocalenie w niedzielę część wycofała się na Białoruś i na koczowisku zostało od 12 do 15 osób. Straż Graniczna twierdzi, że koczujących jest ponad dwudziestka. Część faktycznie miała się wycofać, ale na ich miejsce Białorusini mieli przywieźć nowe osoby” – relacjonuje „Rzeczpospolita”. „Utrzymanie kryzysu migracyjnego leży w interesie białoruskich władz, dla których jest to element działań odwetowych prowadzonych przeciwko Polsce, Litwie i Łotwie za ich poparcie dla represjonowanej opozycji i unijnej polityki sankcji” – czytamy w analizie PISM. – To nic nowego, że Łukaszenko steruje ruchem uchodźców. W 2012 r. tuż przed Euro 2020 wpuścił dużą grupę Wietnamczyków. I teraz, jak tylko UE wprowadza sankcje przeciwko Białorusi, daje komunikat: „Będziecie mieć uchodźców, narkotyki i wszystko, czego nie chcecie” – komentuje natomiast cytowany przez „Rz” Piotr Niemczyk, były wiceszef zarządu wywiadu Urzędu Ochrony Państwa.
Polskę i Litwę wspiera Komisja Europejska, której rzecznik – Peter Stano, podkreślił kilka dni temu w mediach, że „instrumentalne wykorzystywanie migrantów przez Białoruś do celów politycznych pokazuje, że reżim Łukaszenki nie zna granic w wykorzystywaniu ich cierpienia”. Rzecznik KE podkreślił także, że „w razie potrzeby Unia Europejska będzie nadal wspierać państwa członkowskie dotknięte działaniami reżimu Łukaszenki”.
W poniedziałek 23 sierpnia wspólne oświadczenie ws. działań Białorusi wydali szefowie rządów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii: „Wyrażamy poważne zaniepokojenie sytuacją na granicach Litwy, Łotwy i Polski z Białorusią. Jest dla nas jasne, iż bieżący kryzys został zaplanowany i w sposób systematyczny zorganizowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Wykorzystywanie imigrantów w celu zdestabilizowania sąsiadujących państw stanowi wyraźne naruszenie prawa międzynarodowego i kwalifikuje się jako atak hybrydowy przeciwko Litwie, Łotwie i Polsce, a tym samym przeciwko całej Unii Europejskiej” – podkreślają w komunikacje premierzy Polski – Mateusz Morawiecki, Litwy – Ingrida Simonyte, Łotwy – Arturs Karins i Estonii – Kaja Kallas.

„Miłosierna dyktatura” Łukaszenki

Gazety donoszą także o „miłosierdziu” białoruskich władz, które w ostatnich dniach ułaskawiły kilku więźniów politycznych. „Mińsk sygnalizuje Zachodowi, że jest gotów do targu” – relacjonuje na łamach „Rz” Rusłan Szoszyn. W ubiegłym tygodniu uwolniono m.in. szefową białoruskiego Press Clubu Julię Słucką. „Słucka musiała przyznać się do winy, rekompensować straty w wysokości 200 tys. rubli [...] oraz napisać list »z prośbą o ułaskawienie do prezydenta«. W rozmowie z białoruskimi niezależnymi mediami dziennikarka przyznała, że wybrała tę opcję, bo nie liczyła na sprawiedliwy proces sądowy i nie chciała spędzić kilku kolejnych lat w łagrze”opisuje Szoszyn. Jak donosi „Gazeta Wyborcza” z więzienia wyszli także syn Słuckiej – Piotr, oraz jej dwaj współpracownicy – Ałła Szarko i Siergiej Olszewski. „Nie oznacza to jednak, że sfabrykowana przeciwko działaczom z powodów politycznych sprawa została umorzona. Działaczy Press Clubu, organizacji zajmującej się prowadzeniem platformy edukacyjnej dla dziennikarzy, szkoleniami zawodowymi i wykładami dla przedstawicieli prasy, a także monitorowaniem lokalnych mediów pod kątem zgodności ze standardami dziennikarskimi, ułaskawił osobiście Aleksander Łukaszenka” – czytamy na łamach dziennika.

Polska pomaga w ewakuacjach z Afganistanu

Od ponad tygodnia media wciąż informują też o niebezpiecznej sytuacji w Afganistanie i sytuacji na lotnisku w Kabulu, gdzie prowadzona jest akcja ewakuacyjna dla obywateli państw UE, USA i ich współpracowników. Po zajęciu większości państwa przez talibów tysiące Afgańczyków chce bowiem wydostać się z kraju. W ramach działań NATO oraz współpracy państw Unii Europejskiej w akcji ewakuacyjnej pomagają polskie służby. Wśród ewakuowanych osób jest rodzina Tahira Qadiry, ambasadora Afganistanu w Polsce, który wielokrotnie dziękował już polskim władzom za wsparcie dla afgańskich partnerów, którzy potrzebują pomocy.  – Wiele krajów podało pomocną dłoń Afgańczykom. Polska była jednym z pierwszych, które wysłały swoich żołnierzy do pomocy w ewakuacji. Ratowała tych, którzy wcześniej pomagali Polakom w czasie misji w Afganistanie. A także narażonych na niebezpieczeństwo – tłumaczy dyplomata w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Qadiry zapytany, kim są ewakuowane osoby, podkreślił, że są to „najświatlejsi Afgańczycy”. – Lekarze, inżynierowie, dziennikarze. Różni. Młodzi, wykształceni. Jestem optymistą co do ich przyszłego wkładu w polską gospodarkę, w polską wspólnotę. Nigdy nie zapomną, co Polska dla nich zrobiła, niezależnie od tego, czy zostaną tu czy nie – zapewnia ambasador.