Back to top
Publikacja: 31.07.2021
O najstarszych dziejach Węgrów
Historia

W X w. przerazili Europę jako najeźdźcy, a już w XIII w. byli jej chrześcijańskim przedmurzem.


Piotr Boroń


„Przybycie Węgrów” – mal. Árpád Feszty / Fot. domena publiczna


Długie początki osiedlania się poszczególnych ludów bywają interesujące tylko dla nielicznych. Wiedząc o tym, warto jednak sięgnąć do nich, bo – per analogiam do dzieciństwa, czy nawet okresu prenatalnego u człowieka – to właśnie wówczas decydują się najważniejsze cechy osoby i narodu, które potem decydują o reakcjach na bodźce. W przypadku człowieka mogą to być strach lub agresja w odpowiedzi na zniewagę, a w przypadku narodu waleczność, zamiłowanie do hodowli lub skonność do określonych zachowań w polityce. W czasach, o których trudno cokolwiek powiedzieć – właśnie wtedy! – członków poszczególnych narodów połączył język, który oddzielił swoich od obcych na całe znane nam dotychczasowe dzieje świata.

TEORIE O POCHODZENIU

Przez dziesięć wieków snuto o pochodzeniu Węgrów różne teorie. Bardzo często nie miały one żadnych podstaw, a tylko jakieś cele pomysłodawców. Istniała nawet teoria, że Węgrzy pochodzą od jakiegoś niezapisanego w Biblii z imienia syna Noego, który powędrował na Północ, ale pozostawił swym potomkom polecenie, że gdy będą dość silni, mają wrócić na Południe, by odnaleźć swoją ziemię obiecaną. Rzeczywiście, protoplasta pierwszej dynastii, władającej Węgrami już na Nizinie (Kotlinie) Panońskiej, czyli Arpad, wprowadził ich tutaj przez Przełęcz Werecką na przełomie IX–X wieku, a gdy spojrzał z przełęczy, doznał podobnych uczuć co Mojżesz na górze Nebo.

Liczne źródła bizantyjskie oraz zachodnioeuropejskie z X wieku upatrują pokrewieństwa Węgrów z Hunami, Awarami i Turkutami, a wytłumaczyć to można raczej bardziej gwałtownością wtargnięcia Węgrów do Europy, podobnego do najazdu np. Hunów, niż ich faktycznym pochodzeniem.

W późnym średniowieczu, renesansie, baroku i oświeceniu, gdy wyobraźnia kronikarzy i publicystów potrafiła rozdmuchać najdrobniejsze wątki do bogatych opowieści, pojawiły się teorie o wspólnym pochodzeniu Węgrów i Etrusków (Polacy też kojarzyli się wówczas z Rzymianami). Z kręgów sułtańskich wychodziły pomysły, że Węgrów łączy wspólne pochodzenie z Turkami (aby ich nastawić nieco lepiej do Stambułu). Pisano też o pokrewieństwie hebrajsko-węgierskim i sumeryjsko-węgierskim.

Wiek XIX w ślad za teoriami Herdera ruszył pełną parą z badaniami językowymi, a badania etymologii konkretnych licznych wyrazów doprowadziły uczonych do wniosku, że Węgrzy są po pierwsze radykalną odmiennością w stosunku do całej otaczającej ich słowiańszczyzny, a po drugie, że łączy ich najwięcej z językami: fińskim, mansyjskim czy chantyjskim (ostiackim), co świadczyłoby o przybyciu z Niziny Zachodniosyberyjskiej i Uralu. Badania archeologiczne ich przodków odsłoniły nieco prawdy o ich życiu codziennym. Byli nomadami, a zatem głównie myśliwymi. Do polowań używali dzid, oszczepów i łuków z dobrze obrobionymi kamiennymi grotami. Długo nie znali brązu ani żelaza. Ich podstawową komórką społeczną była rodzina, która zamieszkiwała w charakterystycznych domach o wymiarach 15–20 m na 3–5 m. Chaty te były do połowy pod ziemią i miały solidne dachy. Długo nie miały kominów. Większą wspólnotę stanowiła wieś, licząca 10–20 chat. Byt wspólnoty plemiennej zależał od sprawności myśliwych i siły tych samych jako wojowników. Mieli sporo naczyń wyrabianych z gliny. Posiadali też okrągłe namioty, których drewnianą konstrukcję otaczały skóry. Od około 1500 roku przed Chrystusem zaczęli wyrabiać narzędzia z brązu. Półtora tysiąca lat wcześniej pojawiły się u nich pierwsze wytopy z metali. W okresie brązu posiedli też na dość dobrym poziomie umiejętność hodowli zwierząt (koni, krów, owiec i kóz).

WĘDRÓWKA KU PRZEZNACZENIU

W VI wieku po Chrystusie w związku z pchnięciem ich przez inne ludy ze wschodu, zaczęli posuwać się w kierunku zachodnim i przekroczyli Ural. Od tej „chwili” pra-Węgrów naukowcy nazywają już zatem Węgrami. Tu napotkali ludy turkijskie (przede wszystkim Onogurów), od których zapożyczyli ok. 300 słów, których do dziś używają (np. bika=byk, dió=orzech, alma=jabłko itp.).

Kraj Węgrów na północ od Morza Czarnego w IX wieku jest nam już dość dobrze znany, gdyż w odpisach pozostały źródła z X wieku, dające dość szczegółowe dane o ich warunkach życia. Jeszcze z końcem IX wieku bucharski podróżnik i badacz Al-Dżajhani napisał, że ich ziemia obfituje w warzywa i winogrona (!) oraz że w lecie wolą mieszkać w skórzanych namiotach, a na zimę przenoszą się bliżej morza do chat zagłębionych w ziemi. To ciekawe informacje, bo pokazują, że od tysięcy lat Węgrzy nie zmienili swych zwyczajów, a – co więcej – mogąc już osiedlić się na stałe nad Morzem Czarnym, wciąż jakby spodziewali się, że powędrują gdzieś dalej – ku przeznaczeniu w Europie Środkowej. Ubierali się podobnie do Arabów w długą koszulę, płaszcz i turban. Źródło wspomina też o ich sile wojskowej, dochodzącej do dwudziestu tysięcy konnych wojowników, a to na tamte czasy była potęga… Arabscy podróżnicy często zachwycali się Węgrami jako mężczyznami postawnymi i „o pięknej aparycji”. Gdy chodzi o ustrój to mieli dwóch najwyższych władców, z których „kende” był księciem-administratorem, a zazwyczaj jego krewny „gyula” pełnił rolę wodza i podlegał kende w okresie pokoju, ale na czas wojny brał sprawy w swoje ręce. Cesarz bizantyjski Leon VI Filozof, czerpiąc z IX-wiecznych źródeł, dzielił Węgrów na siedem plemion, z których „Megyer” miało być najważniejszym. Dominacja Megyerów, kojarzona z ich własnym nazywaniem się w późniejszych wiekach prowadziła niektórych badaczy do wniosku, że z Megyerów wywodzi się nawet węgierska arystokracja. Leon podkreślał również, że Węgrzy przez całą porę ciepłą są koczownikami.

W IX wieku zdarzało się, często choć okazjonalnie, że Węgrzy zapuszczali się z wyprawami łupieżczymi dość daleko, nawet na Morawy, ale poza zdobyczami wojennymi nie planowali jeszcze dalekich podbojów. Zdarzało się, że grupy wojowników madziarskich były wynajmowane przez obcych władców na wojny.

NA NIZINIE PANOŃSKIEJ

Pokój rzymski panował w granicach Imperium od III wieku po Chrystusie z coraz dłuższymi przerwami, aż w IV wieku Panonia stała się terenem nieustannych przemarszów ludów idących dalej i dalej. Tych, którzy pozostali w tym regionie, ogarnęli okupacją Awarowie. W VI wieku także Panonia weszła w skład wielkiego państwa Awarów, ale ich coraz częstsze porażki (z nieudanym oblężeniem Konstantynopola w 626 roku włącznie) ośmielały do usamodzielniania się ujarzmionych ludów. Przykładem tego może być choćby wybicie się na niepodległość Słowian pod przywództwem frankijskiego kupca o imieniu Samo. Jego państwo przetrwało ok. 30 lat. W latach 60. XX wieku węgierski historyk Gyula László stworzył teorię, że wejście Węgrów na Nizinę Panońską pod wodzą Arpada było już drugą falą podboju, ale teoria ta pozostaje dla wielu kontrowersyjna.

Najlepiej znana inwazja pod wodzą Arpada (a właściwie jej początek) datowana jest przez większość badaczy na 895 rok. Kogo zastali tam Węgrzy? Z pewnością ludność awarską, ale już niepanującą. Byli tam też germańscy Frankowie, gdyż wpływy z czasów Karola Wielkiego skutkowały długo. Była i ludność z czasów jeszcze dawniejszych, a i nieco Słowian. Co ciekawe, istniało tam szczątkowo chrześcijaństwo, a poziom życia nie odbiegał od sąsiadów. Politycznie Panonia była rozbita na wpływy sąsiadów, z których Księstwo Wielkomorawskie wydawało się na ten czas najsilniejsze.

Inwazja Węgrów na tereny, zwane przez nich obecnie po prostu „ojczyzną”, nie była jakimś projektem czy pomysłem, ale wynikała z parcia na ich siedziby Pieczyngów, spychanych z kolei przez Chazarów. Liczne utarczki z Pieczyngami przekonały Madziarów, że dla życia w spokoju i „inwestowania” w trwałe osiedlenie trzeba wykonać zdecydowany krok ku Panonii. Wymagało to skupienia pod jednym dowództwem wojowników rozproszonych na różnych żołdach i zrobił to Arpad w 895 roku. W samej Panonii nie napotkali jednak na zawzięty opór tubylców. Wędrówkę przez Karpaty znaczą do dziś miejsca pochówków wędrujących Węgrów (szczególnie starców). Stopniowo zajmowali swą „ziemię obiecaną” i wchłaniali ludność miejscową.

WOJOWNICZY MADZIARZY

Osiedlenie się Węgrów nad Dunajem stworzyło nowe szanse sojuszy. Wkrótce (w 899 roku) władca Państwa Wschodniofrankijskiego Arnulf z Karyntii dostrzegł w nich wielki potencjał i zaproponował sojusz w walce przeciw królowi Italii Berengarowi I z Friulu (temu samemu, który w 915 roku został przez papieża koronowany na cesarza rzymskiego). Wielkie sukcesy Węgrów przeciw nawet liczniejszym siłom Berengara zachęciły ich do straszliwego złupienia Lombardii. Niebawem pokonali też samego Arnulfa, co całkowicie uniezależniło ich w Panonii, a w 902 roku odnieśli zwycięstwo nad wojskami Księstwa Wielkomorawskiego. Zaczęli wzbudzać przerażenie w Europie. Wyprawione przeciwko nim siły Bawarów poniosły klęskę w 907 roku pod dzisiejszą Bratysławą (węg. Pozsony).

W trakcie licznych najazdów na początku X wieku Węgrzy doprowadzili do unicestwienia Księstwa Wielkomorawskiego, którego ostateczny kres datuje się na rok 909. W wyniku tego zajęli liczne ziemie, a Czechy i (prawdopodobnie wtedy) Państwo Wiślan uniezależniły się.

O lęku przed Węgrami w ówczesnej Europie świadczyć może powtarzająca się w wielu klasztorach modlitwa „Od strzał węgierskich wybaw nas Panie!”. Po Europie rozmnożyły się murowane baszty – również ze względu na strach przed Wikingami. Łupem jednych i drugich padały wioski, a opis jednego z takich najazdów pozostawił benedyktyn z Sankt Gallen. Według niego ludność na widok Węgrów uciekła z wioski, bo myślano, że mordują wszystkich, ale oni i tak – jakby dla zasady – podpalili kilka chat. Po okolicy wyłapali nieco ukrywającej się ludności. Ku wieczorowi zasiedli do uczty i dopuścili do niej jeńców. Na środku izby postawili stągwie ze znalezionym alkoholem i każdy, kto chciał, podchodził, by zaczerpnąć do woli. Gdy już byli w lepszych humorach, zaczęli rzucać do siebie ogryzionymi kośćmi i zachęcali do zabawy jeńców. Wspominający zakonnik przyznał się, że nigdy wcześniej nie wypił aż tyle wina. Jak więc widać, trudno było przewidzieć, co może jeńców spotkać w węgierskiej niewoli.

Władcy niemieccy traktowali ich jednak najpoważniej, a Otto I zebrawszy wszystkie dostępne mu siły, pomaszerował przeciw nim i w bitwie na Lechowym Polu (nad rzeką Lech) zadał im klęskę (10 sierpnia 955 roku). W ten sposób złamał ich potęgę i osadził we własnych granicach. Ocenia się, że w ten sposób położył kres ich łupieżczym wyprawom. W 958 roku ponieśli dodatkowo klęskę w wyprawie na Cesarstwo Wschodniorzymskie. Jak wielkie wrażenie musiało zrobić na Europie zwycięstwo Ottona I, niech najlepiej świadczy fakt, że dzięki niemu w 962 roku został ukoronowany na cesarza. Tak powstało Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Ale to już inna historia…