Back to top
Publikacja: 22.07.2021
Polska i Węgry mają wpływowych obrońców
Polityka

Bez wątpienia widać dużo hipokryzji w kontekście traktowania Polski i Węgier przez mainstreamowe media i zachodnioeuropejskie kraje. Oba państwa mają jednak wpływowych obrońców: zwykłych ludzi na Zachodzie, którzy lepiej oceniają politykę Polski i Węgier niż ich własne elity – czy to te u władzy, czy w mediach – mówi „Kurierowi Plus” Mark Higgie z Danube Institute.


Fot. Department of Foreign Affairs and Trade (Australia) / licencja  Creative Commons Attribution 3.0 Australia


„Waszyngton powinien być gotowy, by zagrać kartą bezpieczeństwa w celu wywarcia presji na Warszawę. Po pierwsze, powinien on tak skalibrować swoją dyplomację i politykę, by wbić klin pomiędzy Polskę i Węgry” – napisał niedawno Daniel Hegedüs z think tanku German Marshall Fund w amerykańskim portalu The Hill. Tytuł tego artykułu doskonale oddaje jego treść: „Dlaczego USA powinny ingerować w sprawy Europy, by powstrzymać proces deptania demokracji przez członków NATO”. Czy gdyby administracja Joego Bidena posłuchała rad Hegedüsa, to taka strategia sprawiłaby, że NATO stałoby się silniejsze?

Mark Higgie*: Teza Hegedüsa opiera się na absurdalnym założeniu jakoby Węgry nie były państwem demokratycznym. Wzywanie, by Ameryka próbowała dyktować swoim demokratycznym partnerom z NATO, w jaki sposób kraje te powinny kształtować swoją politykę wewnętrzną, zakrawałoby na imperializm. Gdyby tak się stało, to siła NATO zostałaby w sposób oczywisty osłabiona, a tymczasem widzimy, że dziś w szczególny sposób konieczne jest wzmacnianie sojuszu i dbanie o to, by prezentował on jednolity front. Widać jednak pewne obiecujące sygnały, że pomimo podatności Bidena na presję ze strony radykalnej lewicy w stosunku do Chin i Rosji będzie on raczej odpowiedzialnym realistą. W związku z tym możemy zakładać, że to samo będzie się odnosiło do partnerów z NATO.

 

Czyli nie widzi pan większego zagrożenia „wbijania klina pomiędzy Polskę i Węgry”? A może po prostu relacje pomiędzy tymi dwoma krajami są zbyt silne?

Nie ulega wątpliwości, że Polska i Węgry mają różne podejście do Rosji. A jednak Węgry w pełni rozumieją to, że Polska i państwa bałtyckie mają w stosunku do tego państwa inne, mocniejsze postrzeganie zagrożenia. Sprawy, które łączą te dwa kraje, z pewnością dalece przeważają nad tematami, w których istnieją różnice zdań. Moim zdaniem ten układ i przyjaźń mają bardzo solidne fundamenty.

 

Czy pańskim zdaniem Ameryka pod przywództwem Joego Bidena będzie wywierała presję na Węgry i Polskę, by kraje te skręciły w stronę europejskiego mainstreamu i porzuciły swoją konserwatywną światopoglądowo politykę?

To oczywiste, że Biden jest podatny na postulaty skrajnej lewicy, do pewnego stopnia również w sprawach polityki międzynarodowej. Bez wątpienia należy oczekiwać, że jego administracja będzie naciskała na Węgry i Polskę, by prowadziły mniej konserwatywną politykę i zbliżyły się do europejskiego mainstreamu w sprawach tożsamościowych. Spodziewam się jednak, że Biden w szerszej perspektywie będzie się starał zachować mimo wszystko pozytywne relacje z obydwoma krajami.

 

Jaką rolę widzi pan dla Europy centralnej? Czy nasz region będzie w stanie efektywnie konkurować z niemiecko-francuskim tandemem w promowaniu wizji UE jako związku suwerennych państw, a nie państwa związkowego z centralą w Brukseli? A może jesteśmy jednak zbyt słabi, by aspirować do takiej roli?

Bez wątpienia kraje z Grupy Wyszehradzkiej dysponują potencjałem, by promować alternatywną wizję UE, w której nacisk kładziony jest na suwerenność narodową, solidne granice, chrześcijaństwo i tradycyjne wartości rodzinne.

Te wartości mają grono zwolenników w całej Europie i myślę, że z biegiem czasu wasz region będzie zyskiwał więcej sojuszników w UE, czego przykładem są choćby dobre relacje z Matteo Salvinim i włoską prawicą.

 

W oczywisty sposób Polska i Węgry nie mają dziś zbyt dobrej prasy na Zachodzie. Jak bardzo powinno to niepokoić władze w Warszawie i Budapeszcie? Czy widzi pan tu podwójne standardy?

Bez wątpienia widać dużo hipokryzji w kontekście traktowania Polski i Węgier przez mainstreamowe media i zachodnioeuropejskie kraje. Nietrudno dostrzec, że oba państwa są „miękkimi celami” – łatwo je krytykować, bo skoro to państwa europejskie, to krytykom nikt nie przypnie łatki islamofobów czy rasistów. Ale według mnie oba państwa nie powinny się zanadto przejmować krytyką płynącą ze strony zachodnich stolic i tamtejszych mediów. Oba państwa mają wpływowych obrońców: zwykłych ludzi na Zachodzie, którzy lepiej oceniają politykę Polski i Węgier niż ich własne elity – czy to te u władzy, czy w mediach. Pamiętajmy też, że do Polski i Węgier przyjeżdża coraz więcej turystów, którzy na własne oczy mogą się przekonać, jaka panuje u was atmosfera. I z pewnością wrażenia te są generalnie pozytywne.

Rozmawiał Piotr Włoczyk

 

Ambasador Mark Higgie jest australijskim dyplomatą i analitykiem spraw międzynarodowych, obecnie związanym z budapeszteńskim think tankiem Danube Institute. W latach 2014–2017 Mark Higgie był ambasadorem Australii w Brukseli (reprezentował swój kraj równocześnie przy UE, NATO, w Belgii oraz w Luksemburgu).