Back to top
Publikacja: 02.07.2021
Jak ocalić tożsamość Polaków i Węgrów

Z Konradem Sutarskim, mieszkającym na Węgrzech polskim poetą, publicystą i pasjonatem historii, inżynierem mechanikiem, doktorem technicznych nauk rolniczych, wynalazcą, działaczem polonijnym, dyplomatą, autorem kilkudziesięciu książek z zakresu literatury pięknej oraz historii rozmawia Marta Dzbeńska-Karpińska.


Fot. archiwum Konrada Sutarskiego


Co skłoniło Pana do napisania „Zarysu dziejów Polski z węgierskimi powiązaniami”?

Jako przewodniczący Ogólnokrajowego Samorządu Mniejszości Polskiej na Węgrzech zainicjowałem w Budapeszcie powstanie Muzeum i Archiwum Węgierskiej Polonii, którego później – od roku 1998 do 2014 – zostałem dyrektorem. To skłoniło Ogólnokrajową Szkołę Polską na Węgrzech o poproszenie mnie, ażebym napisał historię Polski na potrzeby tej szkoły. Ponieważ jest tyle rozmaitych książek na temat historii Polski, spisanych przez historyków, jedyny sens miało, według mnie, napisanie jej z uwzględnieniem historii Węgier. Tak więc moja książka, wydana w 2016 roku, powstała początkowo jako podręcznik dla polskiej szkoły. Została przyjęta przez ministerstwo edukacji na Węgrzech jako oficjalny program nauczania. Zainteresowało się nią również jedno z węgierskich wydawnictw, więc pogłębiłem intelektualnie tekst oraz powiększyłem go o jakieś 30 proc., żeby sprostać wymaganiom dorosłego czytelnika i w 2018 roku książka została wydana po polsku oraz w tłumaczeniu na język węgierski. W 2019 roku doczekała się kolejnego wydania już tylko w polskim języku przez polską Księgarnię Patriotyczną Antyk.

W historii Polski i Węgier było bardzo wiele momentów wspólnych. Już we wczesnym średniowieczu powiązania polsko-węgierskie były bogate w wydarzenia dzięki koligacjom królewskich rodów Piastów i Arpadów oraz udzielanej sobie wzajemnie pomocy wojskowej. Święty Władysław, który był na Węgrzech jednym z najświetniejszych królów, to prawnuk Bolesława Chrobrego. W trwałej pamięci na Węgrzech, jak i w Polsce, jest św. Kinga. Była też św. Jadwiga – król Polski. Dzięki niej, poprzez Węgry, połączyliśmy się z Litwą, tak że Polska i Litwa, wraz z Rusią, stały się największym w Europie trójnarodowym krajem. Niezależnie od tego Polska trzykrotnie wchodziła w unię personalną z Węgrami – za Ludwika Węgierskiego, Władysława Warneńczyka i Stefana Batorego. Były też inne kontakty polsko-węgierskie. Na przykład od roku 1703 do 1711 trwało na Węgrzech antyhabsburskie powstanie Franciszka II Rakoczego, najdłuższe ze wszystkich powstań, ponieważ wspomagane było przez polską arystokrację w okresie rządów saskich, kiedy w Polsce panowała anarchia. Z kolei w XIX wieku podczas Wiosny Ludów, gdy także Polski nie było na mapie Europy, u boku wojsk węgierskich walczyły o ich wolność oddziały polskie, zapisując się chlubnie. Podczas drugiej wojny światowej Węgrzy przyjeli stutysięczną falę polskich uchodźców wojskowych i cywilnych, umożliwiając następnie około 35 tysiącom wojskowych dalszą drogę do Francji, by walczyli z Niemcami, chociaż sami byli pozornie sojusznikami Niemiec. O punktach stycznych w historii naszych narodów można by długo opowiadać. Dotąd żaden z historyków nie zdecydował się na napisanie historii z takiego punku widzenia, więc „Zarys dziejów Polski z węgierskimi powiązaniami” to pierwsza książka tego rodzaju.



Na bazie tego skrótu historycznego, którego Pan dokonał, chciałabym zapytać o fenomen polsko-węgierskiej przyjaźni. Dlaczego nasze narody darzą się tak dużą sympatią?

Tu trzeba zajrzeć do historii trzech sąsiadujących ze sobą narodów: Polski, Węgier i Czech. Są to trzy kraje, które znajdują się w samym sercu Europy i które obecnie tworzą (wraz ze Słowacją) sojusz Wyszehradzki, a które nie zawsze żyły w przyjaźni ze sobą. Kiedy Węgrzy weszli do Niecki Karpackiej w końcu IX wieku, byli odgrodzeni od Polski północnym łukiem Karpat. To była stała, w jakimś sensie nieprzekraczalna, granica. Nie można jej było swobodnie przesuwać. W przeciwieństwie do granicy z Czechami, gdzie między Sudetami a Karpatami znajdowała się położona niżej Brama Morawska, łatwa do przejścia z Polski do Czech i odwrotnie. Dlatego już w pierwszej połowie X wieku Czesi zajęli krainę Wiślan i Śląsk, które odzyskał dopiero Mieszko I. Warto wspomnieć jeszcze o innych sprawach. Koleje losu Polski, Węgier i Czech kształtowały się początkowo podobnie. Mniej więcej w jednakowym czasie – w X wieku – ze stanu plemiennego utworzyły państwa. Na przełomie X i XI wieku wszystkie trzy kraje stały się królestwami i rozpoczęło się panowanie rodzimych dynastii – w Polsce Piastów, w Czechach Przemyślidów, na Węgrzech Arpadów. Co jeszcze ważne, wszystkie trzy kraje przyjęły chrześcijaństwo typu zachodniego. Czechy w początkach X stulecia, Polska w 966, a Węgrzy w 972 roku. Była jednak między nimi istotna różnica. I Czechy, i Polska graniczyły z Królestwem Niemieckim (Cesarstwem Rzymskim), które było państwem zaborczym. Jeszcze na początku X wieku Czechy zostały podbite przez książąt niemieckich – Ludowingów. Polska natomiast broniła się i ocalała. Polska i Węgry pozostały państwami niepodległymi, w przeciwieństwie do Czech, które stały się zależne od Niemiec, wchodząc w krąg polityki germańskiej. Kiedy w 1241–1242 roku nastąpił na Polskę i Węgry najazd mongolsko-tatarski i jedno skrzydło napadu poszło na Polskę, a drugie na Węgry, obydwa kraje poniosły klęskę. My pod Legnicą, Węgrzy pod Muhi. Pomimo przegranych bitew i strasznych zniszczeń nie stały się jednak krajami podbitymi przez Tatarów, w przeciwieństwie do Rusi, która w 1240 roku dostała się pod tatarskie panowanie i pozostała w tej zależności przez 240 lat. Ten najazd zapoczątkował wspólną obronę również zachodniej, chrześcijańskiej Europy przez nasze dwa kraje, które broniąc swej niezawisłości, osłaniały również zachodnie kraje kontynentu. Dotyczyło to szczególnie islamskiego naporu imperium osmańskiego przez całe następne stulecia. Wszak nawet dwóch królów węgierskich pochodzenia jagiellońskiego straciło życie w tych walkach. Bardzo ważne jest, że Polska i Węgry przez całą historię zachowały ducha wolności. To nas trwale połączyło i nadal łączy. Nie została natomiast zbadana do tej pory prahistoria naszych dwóch narodów. Nie wiadomo zatem czy polska tradycja azjatycka – sarmacka – łączy nas również, dodatkowo ze Scytami oraz Hunami spokrewnionymi z Węgrami.

Jakie jest przesłanie Pana książki? Jakie nowe niebezpieczeństwa niesie Polsce i Węgrom przyszłość?

Rzecz, którą chcę przekazać, to pomoc w zrozumieniu, w jaki sposób państwo, które razem z Litwą i Rusią za Kazimierza Jagiellończyka obejmowało pół Europy, z biegiem czasu zaczęło podupadać i to, co było wielkością naszego kraju, stało się przyczyną jego tragicznego końca.

Równocześnie chodziło mi o to, żeby i Polacy, i Węgrzy jak najlepiej zrozumieli swoją wspólną historię i istotę tego, co nas łączy. Współcześnie, kiedy Europa traci swój charakter, gdy istnieje liberalna dążność do zatarcia granic pomiędzy narodami i stworzenia stanów zjednoczonych Europy, właśnie tradycja, historia, kultura i religia chrześcijańska pozwalają na zachowanie dotychczasowej odrębności, która już w ubiegłych stuleciach uczyniła z tego kontynentu motor rozwoju świata. Moja książka może pomóc w zrozumieniu historii naszego kontynentu, gdyż mówiąc o Polsce i Węgrzech, przedstawiam te kraje na tle całej Europy teraz, kiedy Europie znów zagraża islam. Islam trzykrotnie dążył do zawładnięcia naszym kontynentem, począwszy od pierwszego tysiąclecia. Teraz trwa trzeci jego napór, tym razem – na skutek ultraliberalnej polityki Zachodu – już bez broni, ale jako imigracja tłumów z dwóch innych kontynentów, będąca próbą zmiany etnicznego, kulturowego oraz wyznaniowego charakteru naszego kontynentu. To jest najważniejsze, ponieważ może doprowadzić do zmiany tożsamości Europy. O tym piszę w tej książce.

W XX wieku zaistniały dwa systemy totalitarne – komunizm i nazizm, które prawie zniszczyły Europę i świat. Na szczęście minęły i wydawało się, że przełom XX i XXI wieku będzie czasem szczęśliwości, kiedy Polska i Węgry, będące dotąd wraz z innymi krajami Europy Wschodniej pod panowaniem Związku Radzieckiego, złączą się z państwami Europy Zachodniej. Okazało się, że to nie jest prawdą. Na początku XXI wieku zapanował globalizm – trzeci system totalitarny, który dąży do jedności Europy, ale przez likwidację krajów, narodów, tradycji, kultury, religii, tożsamości etnicznej. Zachodnia Europa poddała się temu i są to dziś inne kraje niż te, jakie pamiętamy sprzed lat i jakie chętnie odwiedzaliśmy. Z Niemiec i Holandii przenoszą się na Węgry i do Polski całe rodziny, uciekając przed tym, co niesie ze sobą globalizm. W tej chwili jedynie Europa Środkowa i Wschodnia bronią się, ponieważ lata pod władzą Związku Radzieckiego, sprawiły, że jesteśmy bardziej wyczuleni na niebezpieczeństwo bolszewizacji Europy, a więc głoszenia jednej jedynej prawdy podawanej społeczeństwom do wierzenia przez ultraliberalny globalizm. To nasza przewaga w stosunku do ludzi Zachodu. Grupa państw, mających odpowiednią siłę, może przeciwstawić się globalizmowi, który chciałby zawładnąć również Europą Wschodnią. Obecnie Układ Wyszehradzki jest tym związkiem państw, który jest w stanie uratować Europę. To jego zadanie. Napisałem o tym trzy książki „Trianon, czy zabliźnia się ta otwarta rana Europy?”, „Grupa wyszehradzka w obronie Europy” – jako eseje historyczne oraz „Co przyniesiesz XXI wieku?” – eseje i wiersze, które planuję – wszystkie trzy – wydać w drugiej połowie tego roku i w Polsce, i na Węgrzech. Są one niejako ciągiem dalszym „Zarysu dziejów Polski z węgierskimi powiązaniami”.

Jak przekazać następnym pokoleniom potrzebę chronienia naszego dziedzictwa? Czy nam też grozi utrata tożsamości? Co zwykły człowiek może w tej kwestii zrobić?

Podstawą obrony tutaj jest religia chrześcijańska – będąca obecnie najbardziej tolerancyjnym i najbardziej ludzkim wyznaniem – i nie mówię tu wyłącznie o katolicyzmie. W Polsce dominuje katolicyzm, lecz na Węgrzech są obecne trzy uzupełniające się religie chrześcijańskie – oprócz katolicyzmu, kalwinizm i kościół ewangelicki. To, co jest przeciwko chrześcijaństwu, łączy obecnie wszystkie wyznania chrześcijańskie, włącznie z prawosławiem. Dzięki chrześcijaństwu możemy pozostać tymi ludźmi, którzy stworzyli historyczne Węgry i historyczną Polskę. Używając argumentów, które ma chrześcijaństwo, można przeciwstawić się globalizmowi i genderyzmowi, a więc spaczeniom umysłowości ludzkiej. Jeżeli to się uda, to możemy ocaleć.