Back to top
Publikacja: 28.06.2021
Przegląd prasy znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka

W ostatnich dniach tematem numer jeden jest kolejna odsłona sporu na linii Polska-Izrael. 

Napięcie na linii Warszawa-Jerozolima

Spór dotyczy przyjętej w ubiegłym tygodniu nowelizacji Kodeksu postępowania administracyjnego, zgodnie z którą po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie postępowanie w celu jej zakwestionowania – np. w sprawie odebranego przed laty mienia. Nowelizacja nie spodobała się stronie izraelskiej, która wyraziła swój sprzeciw m.in. w oświadczeniu wydanym przez ambasadę. „Procedowana zmiana ustawy w rezultacie uniemożliwi zwrot mienia żydowskiego lub ubieganie się o rekompensatę. To niemoralne prawo poważnie uderzy w stosunki między naszymi państwami” – napisali dyplomaci, a nacisk na zaprzestanie procedowania prawa wywołał sprzeciw strony polskiej. Jak relacjonuje „Dziennik Gazeta Prawna”, na naciski USA i Izraela w sprawie regulacji reprywatyzacyjnych odpowiedziała m.in. marszałek Sejmu Elżbieta Witek. „Z ogromnym zaskoczeniem przyjęłam łamiące wszelkie standardy międzynarodowe naciski przedstawicielstw dyplomatycznych Stanów Zjednoczonych oraz Państwa Izrael na władze polskie, w związku z pracami nad uchwaloną przez Sejm na ostatnim posiedzeniu nowelizacją Kodeksu postępowania administracyjnego” cytuje oświadczenie Witek dziennik.

Teraz przepisami zajmie się Senat, który może wprowadzić do nowelizacji poprawki albo przyjąć dokument bez poprawek i przekazać go dalej prezydentowi do podpisania. „W klubie PiS jeszcze w piątek usłyszeliśmy, że raczej zostanie utrzymany twardy kurs w sprawie ustawy mimo protestów ze strony amerykańskiej i izraelskiej dyplomacji. – Ustawa będzie przyjęta bez żadnych poprawek ze strony Senatu. Jesteśmy suwerennym państwem podejmującym suwerenne decyzje – zapewnia nas polityk Zjednoczonej Prawicy” – podaje „DGP”.

Tymczasem izraelscy rozmówcy dziennika „Rzeczpospolita” wyrażają nadzieję, że „Senat lub prezydent zrobią to, co należy i zablokują te przepisy”. – Uważamy je za niesprawiedliwe wobec uratowanych z Holokaustu i ich potomków. Liczymy, że zostaną zmienione – tłumaczą i wskazują wyjątkowy przypadek ofiar Zagłady: „Nie można pomijać kontekstu historycznego. Holokaust był wyjątkowym wydarzeniem, w którym zamordowano 6 mln Żydów, a własność wielu innych w całej Europie została rozgrabiona tylko dlatego, że byli Żydami. Te przepisy, które odmawiają ocalonym z Holokaustu oraz ich spadkobiercom ich praw, są niesprawiedliwe”.

Unia Europejska wobec reżimu Łukaszenki

Nie mniej emocji wywołują sytuacja na Białorusi i działania państw UE wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki. „21 czerwca UE przyjęła czwarty pakiet sankcji wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu i firm z nim powiązanych, a 24 czerwca Rada Europejska zatwierdziła obostrzenia gospodarcze wobec Białorusi. Są to najdalej idące środki zastosowane dotychczas przez UE i najbardziej dotkliwe dla białoruskiego reżimu” – relacjonuje Polski Instytut Spraw Międzynarodowych. Jak zwraca uwagę Ośrodek Studiów Wschodnich, sankcjami personalnymi objęto 78 osób, w tym syna Alaksandra Łukaszenki, Dmitrija, jego synową Lilię, rzeczniczkę prezydenta Natallę Ejsmant, a także funkcjonariuszy sektora siłowego, prokuratorów i sędziów wydających surowe wyroki wobec przeciwników reżimu oraz urzędników bezpośrednio odpowiedzialnych za przymuszenie samolotu do lądowania. „Unia Europejska, wprowadzając po raz pierwszy w historii sankcje sektorowe wobec Mińska, uderza bezpośrednio w najbardziej dochodowe dla Białorusi gałęzie eksportu” – zwraca uwagę ekspert OSW Piotr Żochowski i dodaje w analizie: „Restrykcje skomplikują przede wszystkim sytuację w sektorze wytwarzania produktów naftowych. Białoruskim rafineriom będzie trudno znaleźć alternatywne rynki sprzedaży, wątpliwe jest też, by znalazły zbyt w Rosji – u kluczowego partnera politycznego i gospodarczego Łukaszenki”.

Sytuacja Andżeliki Borys

Tymczasem na Białorusi reżim wciąż walczy z opozycją, ale także z polską mniejszością w tym kraju. Jak alarmuje dziennikarz „Rzeczpospolitej” Rusłan Szoszyn, działaczom związanym ze Związkiem Polaków na Białorusi grozi wiele lat więzienia. Jedną z zatrzymanych jest szefowa ZBP Andżelika Borys, która straciła wolność 23 marca. „Wtedy w grodzieńskim mieszkaniu szefowej nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB) przeprowadzono rewizję, spreparowano zarzuty i oskarżono o »podżeganie do nienawiści«. W świetle białoruskiego prawa może zostać skazana nawet na 12 lat więzienia” – relacjonuje Szoszyn.
„W przepełnionych celach aresztu nr 8 w Żodzinie (50 km na wschód od Mińska) przebywa nawet po kilkanaście aresztowanych kobiet. Nie każdej starcza miejsca na metalowej konstrukcji, którą trudno nazwać łóżkiem. Część musi spać na podłodze lub na ławkach, jeżeli starczy miejsca. O godzinie 6 strażnicy więzienni każą zwijać materac, pozwalają się położyć dopiero o 22”. pisze o warunkach przetrzymywania Borys dziennikarz.

Walka o bezpieczeństwo dzieci w szkołach

Natomiast na łamach tygodnika „Sieci”, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek opowiada o projektowanych przez jego resort zmianach, mających na celu wzmocnienie roli kuratorów oświaty.

Ta ustawa daje większe bezpieczeństwo tym rodzicom, dla których jest ważny system wartości, który chcą przekazać. Będą mieć większą pewność, że za ich plecami nie będą przekazywane treści, których nie akceptują. Bez zgody kuratora nic poza podstawami programowymi przekazywane nie będzie – tłumaczy minister. Jak podkreśla dalej Czarnek, przeciwnicy zmian boją się przede wszystkim tego, że skończy się ideologiczne wpływanie na dzieci i młodzież w szkołach, które ma teraz miejsce, zwłaszcza w wielkich miastach. – I stąd cały lament – dodaje w rozmowie z dziennikarką polityk.

Czarnek odpowiedział też w wywiadzie na falę krytyki, która spadła na niego po tym, jak potępił zachowanie uczestników parady LGBT w Warszawie. – O nikim nie powiedziałem, że jest nienormalny, tylko że Polacy są w stanie ocenić, kto jest normalny, a kto nie. Co więcej, Polacy powinni mieć prawo do takiej oceny, nie wiem, dlaczego próbuje się im to prawo odbierać. Ci ludzi wychodzą na ulicę, w wulgarny sposób obrażają katolików, wykrzykują niecenzuralne hasła, zachowują się obscenicznie i to ma być w porządku? – stwierdził Czarnek. – Natomiast gdy nasza strona mówi, że to nie jest zachowanie normalne, a wręcz demoralizujące, to wtedy się okazuje, że jesteśmy wrogami świata postępu i równości. Tak być nie może. Albo mamy równość i każdy może powiedzieć, co myśli, albo tej równości nie ma. W przypadku skrajnych środowisk lewicowych, liberalnych, wielu rzekomych reprezentantów społeczności LGBT nie ma mowy o tolerancji. Sprowadza się ona do tego, że ludzie inteligentni muszą przestać myśleć, bo samym myśleniem dyskryminują tych, którzy ewentualnie są bezmyślni – dodaje polityk.