– Europejska lewica nie chce prowadzić dyskusji z tymi, którzy się z nią nie zgadzają, ale karać ich surowymi konsekwencjami prawnymi – zauważył węgierski eurodeputowany Fideszu Tamás Deutsch w rozmowie z dziennikiem „Magyar Hírlap”.
Tamás Deutsch odniósł się w ten sposób do informacji, że grupa eurodeputowanych chce wystąpić przeciwko Komisji Europejskiej za to, że nie wymusiła ona stosowania wobec Węgier i Polski tzw. mechanizmu praworządności, co miałoby się wiązać z odebraniem unijnych pieniędzy. Przyjęte pod koniec 2020 r. przepisy uzależniają bowiem dostęp do funduszy unijnych od przestrzegania tzw. praworządności. Jeżeli Komisja Europejska stwierdzi, że dany kraj naruszył te zasady i że interesy finansowe UE są zagrożone, może zaproponować ograniczenie lub zamrożenie płatności z budżetu UE na rzecz tego państwa.
Węgry i Polska domagają się od Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości uchylenia tego rozporządzenia. Komisja Europejska czeka więc na orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości w tej sprawie. Część europarlamentarzystów nalega jednak, że przepisy nadal obowiązują, a Komisja Europejska ma prawny obowiązek "obrony interesów i wartości Unii Europejskiej". Tamás Deutsch stwierdził, że europejska lewica nie chce prowadzić dyskusji z tymi, którzy się z nią nie zgadzają w kwestii nielegalnej imigracji, szaleństwa genderowej czy idei federalnych. Woli nazywać ich eurosceptykami, ekstremistami i karać ich surowymi konsekwencjami prawnymi.
Węgierski eurodeputowany zauważył także, że takie działania lewicy nie są niczym nowym i przywołał raport Sargentiniego czy raport Tavaresa.
Tamás Deutsch. Fot. Burrows / Licencja Creative Commons Attribution 3.0 Unported
(JAP)