Back to top
Publikacja: 25.04.2021
Niedoszła unia polsko-węgierska w XVIII wieku
Historia

Dzieje pełne są zdarzeń, których skutki mogły mieć kolosalne znaczenie dla historii regionu, ale ponieważ spaliły na panewce, poszły w zapomnienie. Dzisiaj nikt o nich nie pamięta, mimo że swego czasu żyła nimi opinia publiczna. Rolą historyków jest nie tylko opisywanie wielkich procesów dziejowych, które pozostawiły trwałe ślady, lecz także doszukiwanie się takich elementów, które nikną w pomroce dziejów, a mogły przecież zmienić bieg historii.


Piotr Boroń


WĘGRZY W WALCE Z HABSBURGAMI

Po oddaleniu tureckiego niebezpieczeństwa pod koniec XVII w. Habsburgowie rozprawili się z powstaniem Thökölyego. Francja – odwieczna rywalka Habsburgów – obiecywała pomoc w ewentualnym kolejnym powstaniu, a w młodym bogatym potomku Batorych i Rakoczych, czyli Franciszku II, upatrywano przywódcy.

Jego kandydatura stała się na tyle jawna, że Habsburgowie uwięzili go w Wiener Neustadt, by wykonać na nim wyrok śmierci. Udało mu się zbiec z więzienia 7 XI 1701 r. i natychmiast przedostał się do Warszawy, gdzie udzielił mu schronienia hrabia Mikołaj Bercsény. Cierpiał na brak finansów, ale nazwisko Rakoczy otwierało przed nim bramy wszystkich pałaców, a nawet serca wielu Polaków. Najcenniejsze okazało się wsparcie bardzo bogatej i wpływowej hetmanowej Elżbiety Sieniawskiej. Uważana za nieformalną przywódczynię stronnictwa profrancuskiego, była dodatkowo opłacana przez Ludwika XIV. W przenośni i dosłownie przygarnęła Franciszka Rakoczego na dwa lata, odwzajemniając jego uczucie (zachowały się ich listy miłosne i jego poezje) oraz udzielając wydatnej pomocy. Dość wspomnieć, że gdy w 1703 r. powracał na Węgry, by kontynuować walkę przeciw Wiedniowi, mógł z Polski dostarczyć powstańcom samych tylko karabinów tysiąc nowoczesnych sztuk.


Franciszek Rakoczy. Fot. domena publiczna


FRANCISZEK RAKOCZY KRÓLEM POLSKI? – NIEZNANY PROJEKT

Najważniejszym aspektem jego pobytu w Polsce było rozważanie (m.in. przez Ludwika XIV) od 1702 r. kandydatury Rakoczego na króla. Gdy wyszło na jaw, że August II Sas, pobity przez Szwedów w wojnie północnej, paktował przez prymasa i innych naszych dygnitarzy o pomoc zarówno z Francją, jak i Habsburgami, Ludwik XIV stracił do niego sentyment i pozytywnie zaopiniował kandydaturę Węgra, podsuniętą mu przez Sieniawską. Karol XII stał uparcie na stanowisku, że August ma abdykować. Wahał się jednak w ustaleniu, kto ma Sasa zastąpić. Rozważał więc równocześnie np. hetmana Adama Sieniawskiego, Karola Radziwiłła, Stanisława Leszczyńskiego i właśnie Rakoczego, choć ten zdawał mu się zbyt niezależny...

Swoją kandydaturę zawiesił tymczasem sam Rakoczy, bo, dowiedziawszy się, że na Węgrzech rozpoczęły się bunty, powodowany najszczytniejszym patriotyzmem, 6 V 1703 r. wydał manifest „Do wszystkich prawdziwych Węgrów”, w którym zaapelował o ogólnonarodowe powstanie, a osobiście pospieszył do ojczyzny 13 VI, by dać dobry przykład. Towarzyszył mu oddział eskortujący, sfinansowany przez Sieniawską. Tak kończył się pierwszy projekt uczynienia go królem Polski.

KONFEDERACJA WARSZAWSKA

W lipcu 1703 r. nieżyczliwi Sasowi kolaboranci Karola XII zawiązali konfederację w Środzie Wielkopolskiej, którą w lutym 1704 r. przekształcili na generalną w Warszawie i zaczęli pertraktacje ze Szwedami, aby zaprzestać plądrowania kraju. Ogłosili detronizację Augusta, który zbiegł do Saksonii, gdzie – dopadnięty przez Karola XII – sam abdykował (Altranstadt 1706). Nota bene Stanisław Leszczyński był w tym czasie słabszym kandydatem niż Franciszek II Rakoczy. Innymi byli: Maksymilian Emanuel bawarski, Filip Ludwik neuburski, Ludwik hrabia Badenii, Leopold Józef książę Lotaryngii, Franciszek Conti Burbon itd… Karol XII rozważał też któregoś z potomków Jana III Sobieskiego. August II uprowadził Jakuba, więc proponował nawet młodego Aleksandra… Karuzelę polskich kandydatów uruchomił na nowo prymas Radziejowski i bodaj czwartym okazał się Leszczyński, który po elekcji w 1704 r., w której uczestniczyło tylko 800 szlachciców, otoczonych przez wojsko szwedzkie, został koronowany 4 X 1705 r. w Warszawie i nie dopełnił obrzędów krakowskich.

KONFEDERACJA SANDOMIERSKA

W opozycji do konfederacji warszawskiej zwolennicy Augusta II zawiązali w maju 1704 r. sandomierską. Co prawda jej sens podkopał sam August II, skoro zrzekł się praw do korony, ale car Piotr nie zrezygnował z niego, głosząc bezkrólewie i przybywszy do Żółkwi w styczniu 1707 r., przyjmował coraz liczniejszych Polaków, wrogich Szwedom. Efektem tego zjazd szlachty w Lublinie 11 VII 1707 r. uprawomocnił nieważność elekcji Leszczyńskiego i rozpoczęto gorączkowe poszukiwania nowego króla. Piotr rozpoczął licytację od skrajnej propozycji obioru na króla Polski jego syna Aleksego, a gdy tę propozycję odrzucono, spuścił z tonu i zaproponował swojego doradcę Aleksandra Mienszykowa. Wiedział, że ten też nie przejdzie, ale jako dobry negocjator żądał na początek wyższej ceny. Zaczem rozpatrywano Eugeniusza Sabaudzkiego i księcia de Nassau, konsultując to z Wiedniem, a ciągle pamiętano, że dobrym kandydatem (choć przeciwników) był Franciszek II Rakoczy… Ta kandydatura miała wiele zalet, gdyż była do przyjęcia przez obie strony, a i Habsburgowie mogli przystać na drogę rozumowania, że przywódca powstania przeciw nim zrezygnuje z walk na Węgrzech, bo połakomi się na koronę polską. Stawka dla Rakoczego była tym wyższa, że na szali jego ceny za patriotyzm były ogromne majątki rodzinne, które mógł poprzez powstanie utracić, a jako król Polski zachowałby je.

Tymczasem przebiegły Piotr wysłał na Węgry z tajną misją Dawida Corbego, by w największej tajemnicy zaoferował Rakoczemu dosłownie wszystko jako królowi Polski. Corbe deklarował, że Piotr popiera wyłącznie Rakoczego, sfinansuje wszystko, co będzie potrzebne do realizacji projektu i swoim wojskiem najpierw doprowadzi do elekcji Rakoczego, a następnie wydzieli mu dość oddziałów, aby zapewnić mu posłuch w Polsce, gdyby miał opozycję. Na jedno „tak” ze strony Rakoczego miały zniknąć wszystkie kłopoty. Wszystkie, bo dalsze oferty współpracy dotyczyły polityki zagranicznej Rakoczego, który – gdyby doprowadził poprzez Ludwika XIV do zawarcia pokoju Szwecji z Rosją – miałby w zamian za to otrzymać wydatną pomoc od Rosji dla powstania węgierskiego…

Oczywiście, dzisiaj niejeden czytelnik tych piramidalnych projektów może się uśmiechnąć, ale wówczas także Turcja gotowa była zaangażować ok. 15 tys. wojska do pomocy Węgrom przeciw Habsburgom lub do pomocy Szwedom przeciw Rosji. To drugie miało się spełnić dopiero za kilka lat, ale już po Połtawie, a wojnę turecko-rosyjską zakończył w 1712 r. Piotr pokojem pruckim.

Rakoczy, nie ufając carowi, musiał rozważać jednak wariant, w którym Piotr mógłby sprzymierzyć się przeciw niemu z Wiedniem. Na początek postanowił zatem grać na czas i zaproponował ich rozmowy utrzymać w tajemnicy po wieczne czasy, argumentując że Polacy poczuliby się przedmiotowo podobnie jak przy elekcji Leszczyńskiego, gdyby dowiedzieli się, że car z Rakoczym ukartowali wszystko przed zapytaniem o zdanie ich w wolnej elekcji. Tę argumentację Corbe łyknął… Zyskawszy na czasie, Rakoczy zaczął snuć marzenia, że jego koronacja powinna przynieść w efekcie niezależność Rzeczypospolitej, suwerenność Królestwa Węgierskiego i powstanie Księstwa Siedmiogrodzkiego, a wszystkie te państwa miały być dzięki niemu w sojuszu.

Ale oto przydarzyła się na radzie w Lublinie rzecz nieprawdopodobna, skrzętnie wyreżyserowana przez cara. Pojawiły się kandydatury do korony polskiej, takich magnatów jak: Chomentowski, Denhoff, Szembek i Sieniawski. Oczywiste było, że to hetman Sieniawski zyskał przytłaczającą większość, ale i uzgodnione wcześniej z carem było, że Sieniawski sam zrezygnuje, a wskaże Rakoczego na króla. Można zatem powiedzieć współczesnym językiem, że piłka nieuchronnie toczyła się do bramki. Rakoczy stawał się kandydatem na króla. Być może nie doceniamy w tym roli Sieniawskiej, która żegnała hetmana, błogosławiąc swemu mężowi powodzenie w boju, który miał królem Polski uczynić jej kochanka…

DWA ZNAMIENNE POSELSTWA

W efekcie setnych gierek i podchodów 24 VII 1707 r. nastąpiło wydarzenie, które nadaje się do odmalowania na wielkim historycznym obrazie. Oto złota kareta, wioząca poselstwo szlachty polskiej z Lublina i posła carskiego Corbego zajeżdża do Franciszka Rakoczego, tłum dygnitarzy, sług i przygodnych gapiów przygląda się podniosłemu spotkaniu. Oba poselstwa przywożą przywódcy węgierskiego powstania ofertę wstąpienia na tron polski. Przy uczcie Corbe zapewnia dodatkowo, że Rakoczy nie musi nawet brać ze sobą do Polski wojskowej obstawy, co uszczupliło by szeregi walczących przeciw Habsburgom. W Polsce już wszystko przygotowane!

Rakoczy przez swoich szpiegów wie, że Karol XII z tych propozycji się śmieje i kwituje je rubasznym stwierdzeniem, że właśnie zaraz wyprawi się na Rosję i jakiekolwiek plany niezgodne z jego wolą upadną. Wydaje się jednak, że trudno tak klarownej propozycji Rosji i Polski odmówić. Przyjmuje więc ofertę i w sierpniu wyrusza z Munkacza poselstwo Rakoczego na spotkanie z carem w Jarosławiu. Na jego czele stoi hrabia Miklós Bercsényi, a towarzyszą mu senator Franciszek Klobusicki, Franciszek Berthoty, Paweł Raday i cała plejada dostojników skonfederowanych Węgrów i Siedmiogrodzian. Przekroczywszy granicę, dowiadują się o coraz nowszych dysgustach. Po pierwsze, cara nie ma w Jarosławiu, ale oczekuje poselstwa w Warszawie. Po drugie, odczuwają, że zwykli Polacy nie są skłonni do nowej elekcji, ale skłaniają się do jednego z dwóch walczących królów. Po trzecie, na spotkanie z carem w Warszawie trzeba dostać się incognito. Po czwarte, Sieniawska nie darzy już Rakoczego względami i oświadcza Bercsényiemu, że żaden z senatorów nie poprze Rakoczego. Po piąte, że August II ma już uzgodniony z licznymi magnatami powrót na tron. Po szóste, Francja patrzy nieprzychylnie na rozmowy węgiersko-rosyjskie…

W tej sytuacji poselstwo węgierskie (może bardziej dla zachowania twarzy) podpisuje 15 IX 1707 r. umowę z pełnomocnikami carskimi (Grigorijem Dołgorukim, Gawryłą Gołowkinem i Piotrem Szafirowem), potwierdzającą wcześniejsze oferty Corbego, ale uzależniającą wszystko od wolnego wyboru Rakoczego na króla Polski przez szlachtę na elekcji viritim.

FAKTY DOKONANE

Niebawem oręż unieważnia wszelkie pakty. Karol XII idzie na Ukrainę, spodziewając się pomocy kozackiej z atamanem Mazepą na czele, ale ponosi klęskę pod Połtawą 8 VII 1709 r., która decyduje o jego przegranej w całej wojnie. Na tron polski powraca August II. O kandydaturze Rakoczego mówi się coraz mniej… Powstanie na Węgrzech upada w 1711 r., zaś Rakoczy ucieka przez Polskę (unikając Sieniawskich) i z Gdańska do Francji. Wieczór życia spędza w Turcji. Do końca używa zaszczytnych tytułów, otrzymanych od Węgrów, a mianowicie księcia Siedmiogrodu (nadanego mu w 1704 r.) i księcia Węgier (od 1705 r.). Z końcem lat 20. nawiązuje jeszcze raz kontakt z Elżbietą Sieniawską i przedstawia projekt ślubu swojego syna Jerzego z jej córką Zofią. Ślub nie dochodzi do skutku, a Zofia pojąwszy za męża Augusta Czartoryskiego daje największym w XVIII-wiecznej Rzeczypospolitej posagiem podwaliny potęgi tzw. familii. Franciszek II Rakoczy umiera w 1735 r., a jego prochy zostają uroczyście sprowadzone na Węgry w 1906 r. do katedry w Koszycach.