Back to top
Publikacja: 11.01.2021
Co za forma Węgierki! Najstarsza żyjąca mistrzyni olimpijska ma sto lat

Chociaż w weekend zdmuchnęła z tortu 100 świeczek, to wciąż potrafi zrobić szpagat.


– Żadna filozofia, mogę go zrobić, kiedy zechcę. Tutaj jest nieco brudno, zresztą opiekunka nie pozwala mi na taki wysiłek. W zamian pokażę panu, jak podnoszę nogę ponad głowę – powiedziała Ágnes Keleti, najstarsza żyjąca mistrzyni olimpijska w wywiadzie udzielonym Péterowi Kakasowi. Węgierska gimnastyczka unika czekolady, piwa sobie nie odmawia, czyta bez okularów, mówi w kilku językach, na zdrowie nie narzeka, czasem tylko czegoś nie dosłyszy.


Fot. Tamas Kovacs / MTI / PAP / EPA


Dzisiejszego stylu życia Ágnes Keleti lekarze pewnie nie postawiliby za wzór i receptę na długowieczność, ale – umówmy się – po dziewięćdziesiątce można chyba nieco zwolnić… Ágnes Keleti zaczyna dzień dopiero około godziny dziesiątej, zjada lekkie śniadanie – grejpfruta, którego popija mleczną kawą, a później, jak powiedziała w wywiadzie dla węgierskich mediów cytowanym przez Sport.tvp.pl: „wyciągam moją opiekunkę na piwo. Mamy tu w okolicy świetną włoską restaurację. Chodzimy tam, pijemy i robimy miejsce w żołądku na lunch”. – Trzeba pamiętać, że to nie my jesteśmy pożywieniem, a pokarm jest dla nas. Jem mądrze, dlatego nie mam brzuszka – radziła, dodając, że unika czekolady, bo „od niej rośnie tyłek”.

Przerwana kariera

Zdrowiu i długowieczności z pewnością przysłużyła się aktywność fizyczna. Urodzona 9 stycznia 1921 r. w Budapeszcie Keleti od czwartego roku życia trenuje gimnastykę. W wieku 16 lat była już mistrzynią Węgier. Jej kariera nabierała tempa, na najbliższych po krajowym triumfie igrzyskach olimpijskich miała walczyć o najwyższe laury. Ale igrzyska 1940 r., które miały odbyć się najpierw w Tokio, a później w Helsinkach, z powodu wybuchu II wojny światowej zostały odwołane.

Zamiast o medale Ágnes Keleti, podobnie jak miliony ludzi w ogarniętej wojną Europie, musiała walczyć o przetrwanie. Gimnastyczka ze względu na żydowskie pochodzenie została usunięta z klubu, musiała zrezygnować z wszelkiej aktywności sportowej, a wkrótce – zacząć się ukrywać. Sugerując się pogłoskami o tym, ze mężatki nie trafiają do obozów koncentracyjnych, poślubiła gimnastyka Istvana Sarkanyego. Małżeństwo szybko się jednak rozpadło. Aby przetrwać, Keleti zdobyła dokumenty na fałszywe nazwisko, pracowała m.in. w fabryce amunicji i jako gosposia.

Tyle szczęścia co ona nie miała jej rodzina, która trafiła do Auschwitz. Obozu nie przeżył m.in. jej ojciec, który w życiu córki – także tym sportowym – odegrał dużą rolę. – Miałam jeszcze starszą o siedem lat siostrę, ale ojciec zawsze chciał mieć syna. Dla niego stałam się chłopcem. Zabierał mnie w góry, razem wędrowaliśmy i wspinaliśmy się. Lubiłam też pływać łódką czy grać w ping-ponga – cytuje jej wypowiedź portal TVP Sport.

Najbardziej traumatycznymi wspomnieniami Ágnes są te z czasu oblężenia Budapesztu. Opowiada, że codziennie rano przemierzała wtedy ulice miasta, pomagając w zbieraniu ciał i składaniu ich do masowych grobów. – Tych wspomnień nigdy nie będę w stanie wymazać z pamięci – mówiła dla portalu haaretz.com

 

Ucieczka przed Sowietami

Kiedy wybuchła wojna, Ágnes Keleti miała 18 lat. Oprócz sportu jej wielką pasją była gra na wiolonczeli. Nie wróciła do tego zajęcia po upadku III Rzeszy. – Straciłam wszystko, cały dom i nie byłam już w stanie grać. Wiolonczelistka umarła we mnie, gdy miałam 18 lat. Właśnie wtedy wszystko mi odebrano... – wspominała.

Do sportu, na szczęście, powróciła. Wojna odebrała jej możliwość startu w igrzyskach w 1940 i 1944 r. Na kolejne – w 1948 r. w Londynie – nie mogła pojechać z powodu kontuzji. Ostatecznie pierwszą walkę o olimpijskie medale mogła stoczyć w wieku 31 lat. Dziś to dla gimnastyczek i gimnastyków najwyższa pora na sportową emeryturę.

Nie przejmując się metryką, Ágnes Keleti walczyła bez kompleksów, zdobywając na igrzyskach w Helsinkach w 1952 r. cztery medale, w tym złoto w ćwiczeniach wolnych. Na kolejnych igrzyskach w Melbourne rozbiła bank, zdobywając sześć medali, z czego cztery złote i dwa srebrne.

Z tych igrzysk, po inwazji Związku Radzieckiego na Węgry, do ojczyzny nie wróciło 45 sportowców. W tym Ágnes Keleti, która na jakiś czas osiadła w Izraelu, gdzie m.in. pracowała jako trener.

 

Aktywna do dziś

Olimpijka na Węgry ostatecznie wróciła. Wśród Bratanków cieszy się dużą popularnością. Do tego stopnia, że węgierski astronom Krisztian Sarneczky nazwał jej imieniem odkrytą przez siebie asteroidę. Dziennikarze odwiedzają Ágnes przy okazji jej urodzin, w roku okrągłego jubileuszu ukazała się biografia sportsmenki „Keleti 100”.

Gimnastyczka tryska optymizmem i humorem, na stan zdrowia nie narzeka. Wciąż lubi aktywność, chodzi na spacery, pływa nawet kilka razy w tygodniu. Węgierscy dziennikarze podkreślają, że czyta bez okularów, jej ciało nadal jest rozciągnięte i sprawne, ma jedynie pewne problemy ze słuchem.

Pytana o najważniejsza rzeczy w życiu odpowiada: „W życiu ważne są trzy rzeczy. Trzeba się uczyć, uprawiać sport, a przede wszystkim być dobrym dzieciakiem, który kocha swoich rodziców i o nich dba”.

(wuj)

Źródło: sport.tvp.pl