Back to top
Publikacja: 27.11.2020
Węgierska młodzież i Covid-19

Jak wszędzie na świecie, również na Węgrzech życie stanęło na głowie z powodu koronawirusa. Obostrzenia w marcu wprowadzono z dnia na dzień i ludzie nagle musieli przyzwyczaić się do radykalnych zmian. Latem mogliśmy trochę odetchnąć, ale od września kraj został niemal całkowicie zamknięty, a w listopadzie znów weszły w życie niezwykle surowe przepisy. Zapytałam, jak przeżywa to węgierska młodzież?                                                        


Lídia Lelle Meuwissen



Jaki wpływ miała na ciebie pierwsza fala i jakie były twoje doświadczenia?

Właśnie byłam w pierwszym trymestrze. Mój partner nie mógł przeżywać ze mną tego cudu, bo wykluczono go ze wszystkiego. Regularnie w deszczu i w chłodzie musiałam mnóstwo czasu stać w kolejce przed szpitalami, a pracownicy służby zdrowia byli często niecierpliwi. (26-letnia kobieta)

Przeprowadziłem się na wieś, wszystko robiłem online, mogłem lepiej zorganizować swój czas i być bliżej najbliższych. Spróbowałem nowych zajęć, na które nie miałbym czasu w mieście, przy moim poprzednim harmonogramie pracy. (25-letni mężczyzna)

Kwarantanna, którą spędziłam w domu z rodziną trwała około 2,5–3 miesięcy. Trudno nam było przyzwyczaić się do ciągłego przebywania razem, ale sytuacja z dnia na dzień się poprawiała. Zaczęłam się zdrowiej odżywiać i ćwiczyć codziennie w swoim pokoju, a czasami wyjmowałam swój stary zestaw malarski i tworzyłam. Byłam znacznie bardziej zmotywowana niż teraz. Prawdopodobnie przyczyniła się do tego także ładna pogoda. (20-letnia kobieta)

Jestem wdzięczna, że utrzymałam pracę pedagoga, to był pewny punkt w morzu niepewności. Wiele osób wokół mnie straciło pracę. Martwiłam się, żeby moja mama i dziadkowie nie złapali wirusa. Ja w ogóle się go nie bałam. Byłam spięta raczej z powodu zdrowia moich bliskich i ich sytuacji finansowej. Nie licząc tego, był to dla mnie okres pozytywny, dostałam dodatkową pracę, wyremontowaliśmy dom, czytałam, muzykowałam. Oczywiście brakowało mi imprez, możliwości zapoznawania się, ale zaakceptowałam to. Czasami jednak spotykaliśmy się z przyjaciółmi. (25-letnia kobieta)

To wszystko przyszło nagle. Nie było łatwo poważnie traktować sytuacji, bo pozamykali wszystko, choć w kraju było tylko paru chorych. Mój mąż od marca pracuje w domu, a ja uczę się w domu. Żyjemy na osiedlu, w którego grupie na Facebooku ludzie ciągle publikowali zrobione z okien zdjęcia osób, które odważyły się wyjść na dwór. Wtedy niechętnie chodziłam na spacer. Naprawdę nie wirusa się boję, przerażające jest to, jacy stają się przez niego ludzie. (26-letnia kobieta)


Jaki wpływ miała na ciebie druga fala?

Teraz już wiem, co i jak, ale jednak trudniej to przeżywam, bo po pierwszej fali wierzyłam, że druga będzie znacznie łagodniejsza i koszmar się skończy. (21-letnia kobieta)

Pierwsza fala przewartościowała wiele rzeczy, więc jeszcze przed drugą zmieniłem swoje życie na tyle, żeby mnie to aż tak bardzo nie dotknęło. (24-letni mężczyzna)

Nie odbył się mój ślub. (26-letni mężczyzna)

Niektórzy z moich znajomych już umarli, a ja jestem na dobrowolnie obowiązkowej kwarantannie. (23-letni mężczyzna)

Jestem sfrustrowana tą sytuacją. Nie mam ochoty na nic, nawet na trening. W domu nie boimy się już aż tak epidemii, ale nie bardzo spotykamy się z innymi. Mam nadzieję, że sytuacja wkrótce się zmieni, ponieważ na razie nie jestem zbyt zadowolona z siebie. (20-letnia kobieta)

Cieszę się z nauczania online, że nie muszę chodzić na uniwersytet, ale bardzo mnie smuci, że jeszcze rzadziej mogę spotykać się osobiście ze znajomymi i że nawet podczas Świąt Bożego Narodzenia duże rodziny nie będę mogły być razem, a przecież do tego przywykliśmy. (21-letnia kobieta)
 

Jak dbasz o swoje relacje od czasu wybuchu epidemii?

Kontakty osobiste stopniowo przenoszą się do przestrzeni online, i wiem, że nie jest to dobre, ale w rodzinie jest wiele osób, o które muszę dbać w sposób odpowiedzialny. (24-letni mężczyzna)

Co tydzień organizuję wycieczkę, na którą zapraszam swoich przyjaciół i kolegów z grupy. W trakcie poprzedniej fali pielęgnowaliśmy tylko   relacje z najbliższymi, ale teraz już tak nie jest tak. Zawsze znajdziemy okazję do spotkania. (21-letnia kobieta)

Prowadzę wideorozmowy na różnych platformach  (Zoom, Discord, Messenger) oraz za pośrednictwem telefonu oraz – o ile pozwalają akurat na to obowiązujące przepisy – poprzez osobiste spotkania, ponieważ tych nic nie zastąpi. (18-letni mężczyzna)

Z mężem dużo rozmawiamy o tym, jak epidemia wpływa na nasze życie. Jestem bardzo wdzięczna za nasz związek, że bezproblemowo możemy spędzać ze sobą tyle czasu. Natomiast po jakimś czasie zauważyliśmy, że spędzamy dużo czasu w towarzystwie naszych telefonów i czasem nie udaje nam się spędzić naprawdę wartościowego czasu razem. Brakuje nam też wcześniejszych przyjemności: teraz nie mogę czekać na niego z kolacją, a on nie kupuje mi kwiatów po pracy. Możemy jednak zjeść razem obiad i spędzać razem tyle czasu, ile chcemy. 26-letnia kobieta)
 

Jak spędzasz większość czasu od wybuchu epidemii? 

Podczas pierwszej fali napisałem pracę dyplomową. Często wychodziłem też na spacery na łonie przyrody. Teraz, ze względu na pogodę, nie jest to najlepszym zajęciem, więc siedzę zamknięty w domu, i nie wydaje mi się zdrowe robić to dłużej niż przez miesiąc. (22-letni mężczyzna)

Moje życie przed epidemią każdego dnia zawierało w sobie coś ekscytującego. Starałam się żyć każdą chwilą. Natomiast teraz nie mam żadnego życia towarzyskiego i każdy mój dzień wygląda prawie tak samo: cały czas gapię się w ekran. (21-letnia kobieta)

Robię o wiele mniej niepotrzebnych rzeczy. Niestety samomotywacja jest o wiele trudniejsza, gdy siedzi się w domu, bez kontaktów osobistych, ale przy odpowiednim planowaniu można tak więcej pracować, uczyć się, a nawet znaleźć czas na sport. (25-letni mężczyzna)


Jeśli jesteś studentem, to jak wygląda twoja nauka?

To katastrofa. Część moich nauczycieli nawet nie potrafi obsługiwać komputera. Niewiele jest osób, które zoptymalizowały materiał do nauczania on-line. Tylko dają pdfy i egzaminują. (24-letni mężczyzna)

Dla mnie jako dla humanisty sytuacja jest względnie akceptowalna. Nie przeszkadza mi zbytnio edukacja on-line, choć znacznie słabiej się wówczas koncentruję. (20-letnia kobieta)

Podczas gdy w trakcie pierwszej fali nauczyciele nie bardzo wiedzieli, jak prowadzić zajęcia on-line, to teraz wszystkie prowadzą przez Teams. Lepiej się przygotowali. (27-letnia kobieta)


Co sądzisz o restrykcjach na Węgrzech?

Myślę, że są to logiczne, dobre decyzje, niezależnie od tego, że nie są one łatwe dla nikogo. (21-letnia kobieta)

Nie jestem z nich zadowolona. Zwłaszcza z zakazu wychodzenia po godz. 20. Do jakiegoś czasu to wytrzymamy, ale myślę, że w ludziach jest już za dużo napięcia. (22-letnia kobieta)

Osobiście podoba mi się, że pewne ograniczenia wprowadza się tylko wtedy, gdy są już naprawdę uzasadnione. (22-letni mężczyzna)

Teraz czuję, że nie radzimy sobie właściwie z tą sytuacją. O ile w trakcie pierwszej fali bardzo wcześnie (co niekoniecznie było problemem) i nagle wprowadzono bardzo surowe restrykcje, to teraz robi się to późno i w niezbyt przemyślany sposób. Nie wierzę, aby wirus rozprzestrzeniał się najlepiej między 20 wieczorem a 5 rano. (27-letnia kobieta)

Jestem zdezorientowana, często komunikują nam jakieś bzdury. Wciąż nie wiemy na przykład, czy maski są dobre, czy nie? Póki byłam w ciąży, nie byliśmy w grupie podwyższonego ryzyka, ale od kilku dni z mediów płynie, że wirus może powodować przedwczesne porody i poronienia. Nie denerwuję się tym, robię, co mówią. (26-letnia kobieta)

Zamykanie granic, czy utrudnianie ich przekraczania jest krokiem raczej demagogicznym. Tłumy turystów można hamować też na inne sposoby (jeśli to jest celem), a nie wykluczając tym samym „nie-turystów”. Ogólnie kontrola epidemii na Węgrzech nie różni się znacząco od kontroli w innych krajach europejskich, więc nie powiedziałbym, ani że jest zła, ani że to jakiś cud.  (25-letni mężczyzna)

 

Fot. Tibor Janosi Mozes z Pixabay