Back to top
Publikacja: 21.09.2020
Rozmowa z Ryszardem Terleckim
Polityka


(rozmowa odbyła się podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu w dniu 08.09.2020 roku) 

 

- Nasi czytelnicy - sympatycy z Węgier - pytają, jak w tej chwili wygląda sytuacja na polskiej prawicy. Jakie są siły? Mówi się „PiS”, choć tak naprawdę Zjednoczona Prawica jest większą strukturą. Jak te podziały na prawicy i jej wewnętrzna struktura wpływają na efektywność rządzenia w Polsce? -

- Po pierwsze, musimy się pochwalić! Choć oczywiście dla Węgrów to nie jest żaden sukces… Wygraliśmy kolejne wybory w serii „jedne po drugich”. To już czwarte z kolei, czyli samorządowe, parlamentarne, europejskie (do Parlamentu Europejskiego - red.) i prezydenckie. Wcześniej jeszcze trzykrotnie wygrywaliśmy wybory, w tym parlamentarne, co poskutkowało tym, że po raz drugi mamy samodzielną większość w parlamencie. Można by powiedzieć, że mamy za sobą spory sukces, jak na warunki europejskie, natomiast trzeba też pamiętać, że nasza większość parlamentarna i nasz rząd składa się z trzech elementów: dominującego, czyli Prawa i Sprawiedliwości oraz dwóch małych partii, które tworzą obóz Zjednoczonej Prawicy, tj. Porozumienia i Solidarnej Polski. Ci posłowie kandydowali jednak w wyborach z list Prawa i Sprawiedliwości, więc określanie tych ugrupowań mianem „samodzielnych” jest - w mojej opinii - statusem na wyrost, ponieważ nie sprawdzili się w bezpośredniej konfrontacji wyborczej - przyznał wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

Wskazał, że teraz, po tych kolejnych zwycięskich wyborach prezydenckich, Zjednoczona Prawica ma trzy lata do kolejnych. - To okres, w którym można wiele zrobić. Szczególnie tuż po wyborach; to zawsze najlepszy moment na dokonywanie jakichś zmian. Czeka nas dogadanie się z tymi dwoma małymi podmiotami co do współpracy, zarówno w rządzie, jak i w parlamencie. To właśnie trwa. Trwają rozmowy koalicyjne nt. struktury rządu i programu reform, które czekają nas w najbliższym czasie - mówił dalej.

Szef klubu Prawo i Sprawiedliwość powiedział, że najważniejsze z nich to dokończenie reformy wymiaru sprawiedliwości i to, co nazywamy restrukturyzacją mediów. - W Polsce mamy dość specyficzną sytuację, w której miażdżąca część mediów, szczególnie tych tradycyjnych, tj. prasy, telewizji i radia, ale też mediów internetowych, jest w rękach obcego kapitału. To  daje o sobie znać, szczególnie przy okazji wyborów, kiedy zupełnie obce interesy usiłują wpływać na wynik wyborczy w Polsce - tłumaczył Terlecki.

- Te zmiany w rządzie, które się szykują… Myśmy o nich usłyszeli już pierwszego dnia po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich. „Restrukturyzacja rządu się szykuje” - padło wówczas. Pewne zmiany na stanowiskach ministerialnych i wiceministerialnych już nastąpiły, ale wciąż nie jest jeszcze wiadomy ostateczny kształt rządu. Czy Pan Marszałek może nam powiedzieć coś więcej, nie wymieniając nawet personaliów, a nakreślając niejako kierunek zmian? -

- Po pierwsze, rząd musi sprawnie działać. Gdy mieliśmy przed sobą wciąż perspektywę wyborów, nie bardzo można było podejmować jakiekolwiek zmiany. Jednak niektóre z nich są niezbędne. Mamy ponad dwadzieścia ministerstw. Chcemy, żeby po restrukturyzacji było ich czternaście, więc czeka nas tutaj pewna „redukcja” resortów. Mamy stanowczo zbyt dużą liczbę wiceministrów, sekretarzy stanu itd. Ma to służyć usprawnieniu pracy rządu, ale także nadać pewne tempo i entuzjazm pracy ministrów, którzy będą zarządzać teraz dużymi zespołami połączonych działów gospodarczych czy społecznych. Ministrowie będą musieli się „zmieścić” w planach naszych reform  ze swoimi resortami. Zobaczymy, czy to przyniesie pożądany efekt. Mamy nadzieję, że tak. Obecnie próbujemy dogadać się z naszymi koalicjantami – partiami, które dotąd miały po dwa ministerstwa, a od teraz będą miały wyłącznie po jednym. Nie wiemy jednak, czym będą zarządzać - odparł wicemarszałek Sejmu.

W dalszej części rozmowy poruszono temat współczesnego kształtu polityki międzynarodowej, dotyczący konkretnie Grupy Wyszehradzkiej. - Słyszymy co jakiś czas, i z Budapesztu, a także z innych stolic krajów tej Grupy, że to w Polsce upatruje się lidera tego regionu. Jest wiele przed nami do zrobienia, ale też wiele szans. Jak Pan Marszałek patrzy na perspektywy Grupy Wyszehradzkiej? -

- Po pierwsze, staramy się jednak unikać określenia „lider”, żeby nie zniechęcać naszych mniejszych, obszarem i liczbą ludności, partnerów; choćby Litwy, z którą bardzo blisko teraz współpracujemy. Partnerzy często wyczuleni są na problem dominacji; nie chcemy tego. Z drugiej strony, oczywiście jesteśmy największym krajem w regionie i chyba krajem, który gospodarczo najintensywniej się rozwija. Pewne przesłanki, byśmy odgrywali taką rolę, są - odparł Terlecki.

Polityk ocenił, że jeśli mówimy o krajach naszego regionu, wchodzących jednocześnie w skład Unii Europejskiej, to najważniejszym problemem jest reforma Unii. - Nie chcemy dotrzeć do momentu, w którym Unia pójdzie w kierunku, który dla nas jest nie do przyjęcia. Mogłoby to się stać, gdyby się okazało, że traktaty nie obowiązują, że można stosować różne standardy wobec państw tzw. Starej i Nowej Europy, że można narzucać swoje rozwiązania, a nawet gorzej - rozwiązania, które w tych krajach są przyjęte, ale dla nas są nie do zaakceptowania. Wszystko jest na razie przed nami. Unia stoi u progu decyzji, która wyklaruje jej kształt na kolejne lata. Przeżywa dziś, do czego nie chce się przyznać, najpoważniejszy kryzys od powstania, pojawienia się wspólnoty europejskiej, tj. od lat 50. Przez kryzys rozumieć można chociażby opuszczenie Wspólnoty przez jedno z najsilniejszych państw - Wielką Brytanię. To zupełna katastrofa. Unia stara się przejść nad tym do porządku dziennego. Po drugie, narasta rywalizacja pomiędzy dużymi graczami politycznymi w świecie, tj. Stanami Zjednoczonymi czy Chinami. Europa próbuje utrzymać swoją pozycję, na co ma coraz mniej siły, szukając dla siebie jakichś rozwiązań. Po trzecie, co bardzo nas niepokoi, (Unia Europejska - red.) ulega dekadenckiej ideologii samobójczej, która przekreśla tą konstrukcję cywilizacyjną, na której Europę zbudowano. Idzie w wariackie projekty, próbując tym samym narzucić to również nam - Europie Wschodniej. Wszystko przed nami. To bardzo poważne problemy, które stoją przed polityką zagraniczną Polski, Węgier, Litwy czy Rumunii. Do tego wszystkiego na Wschodzie czyha Rosja. Nie muszę chyba mówić, jakie zagrożenie to za sobą niesie - tłumaczył dalej.

- Pan Marszałek wymienił kilka bardzo ważnych problemów i zagrożeń. Gdybym jednak zapytał o pozytywy… Gdzie widzi Pan Marszałek, najpierw dla naszej czwórki (Grupy Wyszehradzkiej - red.), potem dla większej grupy krajów Europy Środkowej, pozytywy, będące w niedalekim zasięgu?”

- Dla czwórki - pozytyw jest oczywisty. W Unii Europejskiej coraz poważniej liczy się głos Grupy Wyszehradzkiej. Warto tu zaakcentować kształt przestrzeni medialnej w Europie, po deklaracji prezydentów Polski i Litwy w sprawie białoruskiej. Naraz pojawiły się podobne doniesienia, że „Grupa Wyszehradzka zajęła stanowisko”. Pozycja Grupy Wyszehradzkiej, także w nadchodzących negocjacjach wokół reformy projektu Unii Europejskiej, jest znacząca. Naturalnie ważne są nie tylko projekty polityczne, ale także infrastrukturalne czy militarne. Tu znów coś, co udało się niemal osiągnąć, obecnie jest w fazie budowy, to ogromne przedsięwzięcie Via Carpatia, czyli komunikacyjne połączenie osi północ-południe. W to świetnie wpisuje się węgierski program budowy szybkich linii kolejowych, łączących stolice Europy Środkowej. Integracja tego wszystkiego w połączeniu ze współpracą na przejściach granicznych, służyć będzie pogłębieniu współpracy i jej wzmocnieniu w naszym regionie - podsumował wicemarszałek Sejmu, szef klubu Prawo i Sprawiedliwość Ryszard Terlecki.

rozmawiał Marcin Bąk