Back to top
Publikacja: 26.08.2020
Przegląd tygodników znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka


Na tydzień przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego polskie media analizują, w jaki sposób pedagodzy poradzą sobie z organizacją lekcji w obliczu trwającej epidemii. Rekordowa liczba zakażeń wpływa także na gospodarkę, chociaż – jak wskazują nowe dane Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) – Polacy coraz chętniej robią zakupy i sprzedaż detaliczna wróciła do normy.              

Epidemia w Polsce

 

Ostatni tydzień przyniósł rekordową liczbę zakażeń koronawirusem i chociaż sytuacja wciąż jest pod kontrolą, eksperci alarmują, że wirus dopiero się rozpędza. Jak wskazują prognozy dot. przebiegu pandemii, do których dotarł "Dziennik Gazeta Prawna", "większość scenariuszy pokazuje, że liczba infekcji będzie rosnąć, ale jest to uzależnione od tego, jak skutecznie dzieci i młodzież transmitują wirusa". Za kilka dni do szkół wrócą bowiem uczniowie i to od organizacji nauczania może zależeć, jak jesienią będzie wyglądać sytuacja epidemiologiczna w Polsce. Część szkół wprowadza rygorystyczny system zmianowy, inne szykują się do nauki hybrydowej. Tuż przed 1 września nie wiadomo nawet, jaka temperatura spowoduje odesłanie dziecka do domu – relacjonuje „Rzeczpospolita”. Dziennikarze gazety zwracają uwagę, że na tydzień przed początkiem roku szkolnego wciąż jest wiele niewiadomych, a rodzice muszą liczyć się z tym, że w wypadku zwiększenia liczby zakażeń może wrócić nauczania zdalne.

Natomiast GUS podaje pozytywne dane, z których wynika, że sprzedaż detaliczna w lipcu 2020 r. była wyższa o 2,7 proc. niż przed rokiem. W porównaniu z czerwcem 2020 r. sprzedaż wzrosła o 6,4 proc. Jak czytamy w komunikacie Urzędu, największy wzrost sprzedaży detalicznej (w cenach stałych) zaobserwowano w przedsiębiorstwach sprzedających „meble, RTV, AGD” (o 15,8 proc.). Sprzedaż wzrosła także w grupach: „tekstylia, odzież, obuwie” (o 5,3 proc.); „prasa, książki, pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach” (o 2,3 proc.) oraz „pojazdy samochodowe, motocykle, części” (o 0,7 proc.). Natomiast spadek wykazały jednostki handlujące paliwami stałymi, ciekłymi i gazowymi (o 2,8 proc.), żywnością, napojami alkoholowymi i wyrobami tytoniowymi (o 1,0 proc.), jak również podmioty zaklasyfikowane do grupy „pozostałe” (o 1,4 proc.).

W poniedziałek Komisja Europejska poinformowała natomiast, że przedstawiła Radzie UE wnioski w sprawie przyznania 15 państwom członkowskim wsparcia finansowego – w ramach instrumentu SURE  – w wysokości 81,4 mld euro. Polska ma otrzymać z tych środków 11,2 mld euro. SURE to europejski instrument tymczasowego wsparcia w celu ograniczenia ryzyka bezrobocia w sytuacji nadzwyczajnej, jaką jest epidemia koronawirusa.                             

Niespokojna sytuacja na Białorusi

Polskie władze oraz media uważnie śledzą też wydarzenia na Białorusi, szczególnie że administracja Aleksandra Łukaszenki chętnie wskazuje m.in. na Polskę jako inicjatora trwających protestów. Alaksandr Łukaszenka ściągnął do stolicy dodatkowe siły. W sobotę w Grodnie przestrzegał przed separatyzmem i prosił swoich zwolenników, by nie dopuścili do rozbioru Białorusi – relacjonuje wydarzenia na wschodzie dziennikarka „DGP”. Białoruski prezydent podczas sobotniego spotkania mówił o "dźwięczącej broni" na zachodniej granicy państwa i ingerencji w sprawy białoruskie ze strony innych państw. – Ktoś nawet zaciera ręce i przypomina sobie o Kresach Wschodnich, gdzie wszystko, co białoruskie, było zakazane i wypalane rozpalonym żelazem – mówił Łukaszenka, insynuując, że Polska jest zainteresowana osłabieniem państwa i jego rozbiorem. W odpowiedzi Kancelaria Prezydenta RP wydała komunikat, zapewniając, że Polska  nie miała i nie ma zamiarów naruszać integralność terytorialną Białorusi. Czy jednak białoruska propaganda skłoni rosyjskie władze do wsparcia Łukaszenki? Jak podkreślają eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich, „dynamiczny i zaskakujący rozwój wydarzeń na Białorusi sprawił, że wcześniejsza taktyka rosyjska – osłabianie pozycji Alaksandra Łukaszenki dla wymuszenia dalszej integracji z Rosją – musiała ulec zmianie”. Wstrzemięźliwa publiczna reakcja Moskwy na wynik białoruskich wyborów i apele Łukaszenki o pomoc mogą oznaczać, że w obliczu masowych protestów, fali strajków i wstępnych oznak dekompozycji białoruskiej elity rządzącej Kreml rozpatruje różne warianty rozwoju sytuacji w sąsiedniej republice, nie wykluczając ustąpienia Łukaszenki – czytamy w analizuje OSW.

 

Zmiany w polskiej polityce


Ostatnie dni to także duże zmiany w rządzie, w tym zmiana na stanowisku szefa Ministerstwa Zdrowia. W styczniu był słabo rozpoznawalnym szefem jednego z trudniejszych resortów. Udało mu się uniknąć poważniejszych kłopotów ze szpitalami, protestami lekarskimi, kolejkami do gabinetów, finansowaniem ochrony zdrowia. W marcu zajrzało mu w oczy widmo kataklizmu, jaki koronawirus miał spowodować w naszej wiecznie niedomagającej opiece zdrowotnej. W ciągu dwóch tygodni wyrósł jednak na herosa. Jego podkrążone oczy stały się symbolem rządowej walki z epidemią – relacjonuje karierę żegnającego się z resortem Łukasza Szumowskiego dziennikarz tygodnika „
Sieci” Marek Pyza. Zmiany nastąpiły także w resorcie spraw zagranicznych, z kierowania którym zrezygnował minister Jacek Czaputowicz. Chociaż dyplomata zapowiadał swoją rezygnację, ogłoszenie decyzji niedługo przed planowaną na jesień rekonstrukcją rządu – i w czasie kryzys na Białorusi – zaskoczyło wiele osób.  Nowym szefem MSZ zostanie prawnik, poseł Prawa i Sprawiedliwości prof. Zbigniew Rau, a resortem zdrowia pokieruje dotychczasowy szef Narodowego Funduszu Zdrowia, ekonomista dr Adam Niedzielski. Zeszłotygodniowa fala odejść z rządu (dwóch ministrów i dwoje wiceministrów) wywołała spekulacje, czy w kolejce nie stoją kolejni gotowi do rezygnacji, choć rekonstrukcja zapowiedziana jest na przełom września i października – analizują dziennikarze „DGP”.

 

Po wygranych wyborach


Na łamach tygodnika „
Sieci” prezydent Andrzej Duda mówił natomiast o swoich planach na kolejne lata oraz o współpracy z rządzącą Zjednoczoną Prawicą. – Uważam, że zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy także w 2023 r. (najbliższe planowane wybory parlamentarne – red.)  jest możliwe, jeżeli uda się tej formacji uniknąć efektu obserwowalnej arogancji władzy, co najbardziej ludzi denerwuje. Jeżeli uda się obronić Polskę przed kryzysem gospodarczym, utrzymać miejsca pracy, wrócić na drogę dynamicznego rozwoju. Jeśli miałbym coś kolegom doradzać, to powiem tak: bądźcie blisko ludzi. I ja tego będę pilnował – zapewnia polityk w rozmowie z dziennikarzami. Duda, podsumowując trudną, przerwaną ze względu na epidemię koronawirusa, kampanię wyborczą, podkreśla, że pomimo nieczystych zagrań, z jakimi spotkał się w czasie walki o drugą kadencję, wciąż zależy mu na porozumieniu z opozycją. – Powiem teraz coś niepopularnego, ale prawdziwego: nie ma obrażania się w polityce. Coś takiego w demokratycznej grze nie istnieje. Są jeszcze tacy, którzy dodają, że nie ma obrażania się na media. Polemizowałbym, bo to jest sfera zewnętrzna wobec polityki, czerpiąca swoją siłę z obietnicy stosowania się do pewnych zasad – tłumaczy prezydent i dodaje, że jako głowa państwa musi wyciągać rękę do opozycji. – Trzeba próbować przełamywać tę obozowość polityczną, nie można godzić się na takie zacietrzewienie, trzeba przełamywać stereotypy, etykietki, które w głowach wielu zakrywają wszystko inne – podkreśla prezydent.