Back to top
Publikacja: 05.08.2020
Przegląd tygodników znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka


           

            Początek sierpnia to dla Polaków przede wszystkim rocznica Powstania Warszawskiego – największej akcji zbrojnej podziemia w okupowanej przez Niemców Europie, akcji, która miała przywrócić wolność nie tylko Warszawie, ale całej Polsce. 1 sierpnia 1944 r. do walki z Niemcami przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców, którym pomagała ludność cywilna. Chociaż powstanie było planowane na kilka dni, to trwało ponad dwa miesiące – do 2 października. W walkach zginęło ok. 200 tys. osób – powstańców i mieszkańców stolicy, których pamięć czczona jest co roku od 1 sierpnia przez 63 dni trwania Powstania.

 

Napięta atmosfera w stolicy

 

            W tym roku uroczystości związane z Powstaniem były ograniczone ze względu na epidemię koronawirusa, co nie przeszkodziło jednak działaczom LGBT, którzy zakłócali uroczyste obchody. Jak relacjonuje dziennik „Rzeczpospolita”, w trakcie Marszu Powstania Warszawskiego doszło do starć pomiędzy aktywistami LGBT a narodowcami, a policja musiała także interweniować ze względu na obsceniczne zachowanie jednego z prowokatorów. Podobne sytuacje miały miejsce w Warszawie w ostatnich dniach nie po raz pierwszy. Pod koniec lipca działacze środowisk LGBT sprofanowali pomnik Chrystusa znajdujący się w centrum stolicy oraz znieważyli inne warszawskie pomniki, przymocowując na nich tęczową flagę LGBT, a w niektórych miejscach pozostawiając kartki z wulgarnymi hasłami. Napięta atmosfera to wynik m.in. dyskusji na temat planów wypowiedzenia przez Polskę Konwencji Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencji stambulskiej). Część organizacji pozarządowych oraz polityków rządzącej Zjednoczonej Prawicy uważa, że zapisy konwencji wprowadzają szereg zapisów zorientowanych na walkę z rodziną, kulturą, tradycyjnymi rolami i instytucjami społecznymi (nie wzmacniając przy tym ochrony ofiar przemocy). – Nie podważamy celu tego dokumentu, ale zawarte w nim rozwiązania. Bo mówi on, że źródło przemocy tkwi w kulturze i zobowiązuje państwa do wykorzenienia tradycyjnych ról społeczno-kulturowych – przekonuje w wywiadzie dla „Rz” Tymoteusz Zych, wiceprezes konserwatywnej fundacji Ordo Iuris. Podobną opinię wyraża wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, który na łamach konserwatywnego tygodnika "Sieci" tłumaczy, że polskie prawo w wielu obszarach przewiduje wyższy standard ochrony od tego przyjętego w konwencji. – Parlament węgierski przyjął rezolucję, aby nie ratyfikować konwencji, bułgarski Trybunał Konstytucyjny uznał ją za sprzeczną z konstytucją, jej ratyfikację odrzuciła również Słowacja. Państwa trzecie, które pracowały nad konwencją, tj. USA, Kanada, Japonia, Meksyk czy Stolica Apostolska, nawet jej nie podpisały. A zatem część krajów Rady Europy jeszcze jej nie ratyfikowała, a niektóre już zapowiedziały, że nie zamierzają tego robić. To pokazuje, że nie jesteśmy sami i że PO (partia współtworząca poprzedni rząd – red.) popełniła duży błąd, wprowadzając do naszego systemu prawnego ten niebezpieczny ideologicznie dokument – podkreśla wiceminister sprawiedliwości. Obecnie, zgodność konwencji z polską konstytucją bada na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego Trybunał Konstytucyjny.

 

Epidemia nie odpuszcza

 

            Tymczasem polski rząd wciąż zmaga się nie tylko z gospodarczymi skutkami pierwszej fali epidemii, ale też z niemalejącą liczbą zakażeń.  Za wcześnie, by mówić o drugiej fali, bo liczba zachorowań na koronawirusa nie jest tak duża, by epidemia miała przyjąć niekontrolowaną postać. To, co na pewno czeka nas na jesieni, to zwiększona liczba pacjentów z grypą i oczekiwanie, że zostaną przebadani na obecność koronawirusa – komentuje obecną sytuację wiceminister zdrowia Januszem Cieszyńskim na łamach „Sieci”. Jak zapowiada wiceszef Ministerstwa Zdrowia, polska służba zdrowia jest dobrze przygotowana do ewentualnego zwiększenia liczby zakażeń.

Jednocześnie – jak podaje dziennik „Rzeczpospolita” – MSZ kontroluje listę państwa, do których podróżują Polacy, gdzie liczba zakażeń jest największa, a Ministerstwo Edukacji przygotowuje plan na nowy rok szkolny. Jak zapewnia jednak Ministerstwo Zdrowia, w Polsce nie ma obecnie potrzeby wprowadzać kolejnego lockdownu. A jak z kryzysem radzi sobie polska gospodarka? Wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, zapewnia, że dzięki pomocy państwa firmy przetrwały zamrożenie gospodarki i teraz stają na nogi. – Do polskich przedsiębiorców trafiły już ponad 123 mld zł w formie dotacji do wynagrodzeń pracowników, świadczeń postojowych, zwolnień ze składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czy też pożyczek płynnościowych – tłumaczy wicepremier. – Łatwość w dostępie do tych pieniędzy przyniosła zamierzone efekty, bo dzięki temu krwiobieg gospodarki został podtrzymany. Dzisiaj, myśląc o dalszym wsparciu, chcemy przygotowywać rozwiązania szyte na miarę. Będziemy analizować branżę po branży, aby określić, która tak naprawdę potrzebuje pomocy i jaka ta pomoc powinna być – dodaje polityk w wywiadzie dla „Rz”.

 Gospodarcze problemy Europy 

 

            Gorzej niż gospodarka Polski wygląda sytuacja Europy, która także przygotowuje się do dalszej walki z epidemią. „Gospodarka eurolandu skurczyła się w porównaniu z I kw. – już zahaczającym o pandemię – o ponad 12 proc. Najważniejszy partner Polski w eurolandzie – Niemcy – zanotowały spadek o 10,1 proc. To największe załamanie koniunktury od 1970 r., od kiedy dostępne są porównywalne dane. Dla zobrazowania grozy sytuacji – w najgorszym momencie kryzysu finansowego z końcówki poprzedniej dekady PKB spadł o 7,9 proc.” – analizują dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej”. Do tego – jak tłumaczy dziennikarz "Rz" – kraje z południa Europy czekają poważne problemy z powodu ograniczenia wakacyjnych wyjazdów – do Grecji czy Hiszpanii. Państwa te otworzyły się kiedy tylko udało się ograniczyć zachorowania, ale od zniesienia blokad liczba zakażeń znowu rośnie. „Co prawda Hiszpania zrobiła od wiosny wielki postęp w walce z pandemią: potrafi przeprowadzić 300 tys. testów tygodniowo i ma o wiele więcej łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Ale kraju, którego dług i bezrobocie rośnie lawinowo, nie stać na ponowne zamrożenie gospodarki, bez czego może się nie udać powstrzymać zarazy. W Europie, która do tej pory opłakiwała 200 tys. zgonów na COVID-19, przed podobnym do Hiszpanii dylematem może stanąć znacznie więcej krajów” – czytamy na łamach „Rzeczpospolitej”. Czy problemy gospodarcze innych państw UE zaszkodzą Polsce? Premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” tłumaczy, że w obliczu kryzysu „będziemy musieli zakasać rękawy i wziąć się ostro do pracy”. – Widzimy, co dzieje się w innych krajach, np. w Hiszpanii, we Włoszech, Francji, w Wielkiej Brytanii, a nawet w Niemczech. To są nasi główni partnerzy handlowi. A 45 proc. naszego PKB to eksport. Przy jego załamaniu o 10 proc. – a to się już zdarzyło – czeka nas zacięta walka o rynki. Inne kraje będą robiły to samo. A to tylko jeden wymiar tej ciasnoty, z którą będziemy się mierzyli (...) Czekają nas ogromne wyzwania w dziedzinie budżetu państwa, inwestycji publicznych, inwestycji prywatnych, a także tworzenia miejsc pracy i warunków do dobrego wzrostu gospodarczego – podkreśla premier na łamach gazety.