Back to top
Publikacja: 22.07.2020
Przegląd tygodników znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka


W Polsce w końcu zaczynają się wakacje od polityki, a przynajmniej – od polityki krajowej. Już   za dwa tygodnie prezydent Andrzej Duda rozpocznie drugą kadencję, a nad Wisłą rozpocznie się trzyletni okres bez wyborów. Politykę krajową zastąpią jednak prawdopodobnie przeciągające się ustalenia dotyczące unijnego budżetu i sporu o praworządność.

Unia podzielona

W gronie państw UE trwają negocjacje dotyczące kształtu wieloletniego unijnego budżetu  oraz funduszu odbudowy, który ma wesprzeć osłabione epidemią koronawirusa gospodarki państw członkowskich. Bez względu jednak na wynik tych negocjacji, już pokazały one wyraźne podziały pomiędzy północą a południem Europy, ale także pomiędzy "starymi" i "nowymi" państwami Wspólnoty. Osią sporu są m.in. kryteria dystrybucji środków i tego, czy kwestia praworządności będzie brana przy tym pod uwagę. Polska i Węgry od kilku lat zmagają się bowiem z postępowaniem z art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej, a także są atakowane na forum unijnych instytucji za reformy i decyzje leżące w gestii państw członkowskich. – Nie zgadzamy się na arbitralne ujęcie kwestii praworządności. Uważamy, że jest artykuł 7 i on się toczy. Niech się toczy swoim rytmem – komentował jeszcze przed rozpoczęciem szczytu polski premier Mateusz Morawiecki. Jak przypomina „Dziennik Gazeta Prawna”, również premier Węgier Viktor Orbán jeszcze przed przyjazdem do Brukseli groził wetem, jeśli forsowana będzie propozycja powiązania funduszy z praworządnością. Orban oskarżał o używanie komunistycznej nomenklatury orędującego za tym pomysłem holenderskiego premiera Marka Rutte, a podczas samego szczytu komentował także niechęć Holendra wobec Węgier. Dla  Europy Środkowo-Wschodniej szczyt przyniósł jednak również pozytywne informacje, przede wszystkim pokazując solidarność państw regionu, a szczególnie państw Grupy Wyszehradzkiej.

Unijne negocjacje są też bacznie obserwowane przez rynki finansowe, gdyż brak szybkiego porozumienia może doprowadzić do pogłębiana kryzysu. Sam plan naprawczy, zaproponowany     w maju, giełdy przyjęły euforycznie. Kiedy 18 maja Francja i Niemcy wyszły z propozycją, by UE przeznaczyła na ratowanie gospodarek 500 mld euro, trend odbicia wartości akcji tylko się wzmocnił po marcowym załamaniu, które nastąpiło na fali strachu przed skutkami pandemii – czytamy w „Rzeczpospolitej”.

Polska na froncie walki z epidemią

Tymczasem polski rząd, niezależnie od decyzji UE, intensywnie pracuje nad wsparciem dla polskich przedsiębiorców.  – Inwestycje, ustawa o inwestorze strategicznym i mikrotarcze dla najbardziej zagrożonych branż – tak będzie wyglądała kolejna odsłona polityki gospodarczej rządu w obliczu COVID-19 – tłumaczy w wywiadzie dla „DGP” wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Zapytana o proces likwidacji ekonomicznych skutków epidemii tłumaczy, że epidemia cały czas trwa i Polska wciąż „żyje w cieniu koronawirusa”. – Nie wiemy, czy jesienią nie przyjdzie kolejna fala zakażeń. Nadal jesteśmy na froncie i – choć patrzymy z umiarkowanym optymizmem na koniec tego roku – to nie ma powodów do wyciągania szampana – podkreśla Emilewicz.

Sytuacja w Polsce jest bowiem wciąż pod kontrolą, ale ilość zakażeń utrzymuje się na stałym poziomie – liczba osób zakażonych przekroczyła już nad Wisłą 40 tys., a codziennie testy potwierdzają zachorowania ok. 300 kolejnych osób. Mimo wzrostu liczby zakażeń w piątek rozpoczęło się luzowanie zasad dotyczących organizacji imprez masowych (...) W przygotowanym projekcie rozporządzenia jest mowa m.in. o skróceniu dystansu społecznego z 2 metrów do 1,5 metra oraz zniesieniu obowiązku zajmowania co drugiego miejsca w sali kinowej. Cudzoziemcy przekraczający granicę Polski, jeśli w kraju mają rodzinę, zostaną zwolnieni z kwarantanny. ZUS przywróci rehabilitację – czytamy na łamach „Rzeczpospolitej”.

Koniec wyborczego maratonu

Na polskiej scenie politycznej czekają nas natomiast prawdopodobnie trzy spokojniejsze lata, po tym jak 12 lipca Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie i wywalczył drugą kadencję. Najpierw jednak Sąd Najwyższy musi zbadać protesty wyborcze, które pojawiają się przy każdym głosowaniu. Tym razem jest ich rekordowo dużo, ponieważ do piątku do SN trafiło już ponad 2 tys. protestów wyborczych, a w tym tygodniu mogą dojść kolejne – podaje „DGP”.  Protesty związane są m.in. ze zmianą terminu wyborów z powodu epidemii czy problemami z zagłosowaniem, zgłaszanymi przez Polaków poza granicami kraju. – Sąd ocenia, czy doszło do naruszenia przepisów prawa wyborczego albo przestępstwa przeciwko wyborom. Jeśli uzna, że do takiego zdarzenia doszło, to ocenia, na ile wpłynęło to na wyniki wyborów. Dlatego nie wystarczy samo stwierdzenie, że naruszenie prawa miało miejsce, ale sąd musi jednocześnie uznać, że ten delikt wypaczył wynik wyborów – tłumaczy cytowany przez „Dziennik Gazetę Prawną” konstytucjonalista dr hab. Jacek Zaleśny.  Na możliwość unieważnienia wyborów liczy opozycja, która nie może pogodzić się z przegraną kandydata na prezydenta, włodarza stolicy Rafała Trzaskowskiego. Jak bowiem tłumaczy na łamach tygodnika "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz, uznanie przegranej lub ciągnięcie narracji o sfałszowaniu wyborów to zapowiedź strategii opozycji na najbliższe kilka lat. Teraz, jak się wydaje, chodzi już tylko o zbudowanie narracji, która pozwoli trwać przez następne trzy lata w formule >>opozycji totalnej<<. Wybory są sfałszowane, prezydent, tak jak TK i SN, jest nielegalny, nie ma demokracji, trwamy w podziemiu i twardo odmawiamy uznania >>PiS-owskiego państwa<<. Taka sekciarska narracja niewątpliwie jest  w interesie antypisowskich mediów, zwiększając przywiązanie i ofiarność ich odbiorców – dodaje publicysta.

Podobną opinię w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej przedstawia prezes rządzącej  w Polsce partii Prawo i Sprawiedliwość – Jarosław Kaczyński. – Odnieśliśmy zwycięstwo, które można określić jako zwycięstwo programowe. Prezydent Duda reprezentował bowiem pewien program – ten już zrealizowany, ale także ten zapowiadany. Druga strona miała w gruncie rzeczy do zaproponowania tylko to, że zniszczy PiS – podkreśla polityk, podsumowując kampanię wyborczą.