Back to top
Publikacja: 20.07.2020
Człowiek z tytanu
Kultura


W niedzielę 7 czerwca w Watykanie miała odbyć się uroczystość beatyfikacji polskiego Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Światowa pandemia koronawirusa spowodowała, że uroczystości przeniesiono na inny - w trakcie pisania tego tekstu jeszcze nieznany termin. Postać prymasa Wyszyńskiego fascynowała, intrygowała i pociągała nas, Polaków, od dziesiątek lat. Nie dziwi więc fakt, że z okazji beatyfikacji na rynku pojawiło się wiele publikacji dotyczących tej niepospolitej postaci: kapłana, pasterza, polityka, męża stanu, obrońcy i ojca narodu. Jedną z nich jest wydana nakładem krakowskiej oficyny Biały Kruk biografia Prymasa pióra Czesława Ryszki.

Autor to „od zawsze”, a dokładnie od 1975 roku, dziennikarz i publicysta katolicki, znany z łamów „Gościa Niedzielnego”, „Niedzieli”, „Katolika”, miesięcznika „Wpis” i eteru „Radia Maryja”. To także autor ponad osiemdziesięciu książek. A obecna jest już drugą poświęconą postaci Prymasa Tysiąclecia.

Nie jest to biografia linearna, opisująca dzień po dniu, rok po roku życie wybitnego pasterza. W autorskim wprowadzeniu Czesław Ryszka zaznaczył, że „kluczem do tej książki chciał uczynić proroczą pewność w działaniu Prymasa”, wynikającą z trwania „w decyzjach głęboko przemodlonych i przemyślanych”. Pisząc prościej, owo ponad czterystustronicowe tomisko jest wyczerpującą odpowiedzią na pytanie, dlaczego autor w tytule określił Prymasa Wyszyńskiego Ojcem Ojczyzny.

Dla porządku wywód rozpoczyna się od „wejrzenia w biografię”, w którym autor zapoznaje nas z rodzicami przyszłego kardynała i skrótowo opisuje jego losy od narodzin w niewielkiej Zuzeli aż po mianowanie przez papieża Piusa XII arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim, a tym samym prymasem Polski. Ową skrótowość autor z nawiązką nadrabia w kolejnych rozdziałach, opisując bardzo skrupulatnie te znane, jak i te mniej obecne w wiedzy powszechnej wydarzenia z życia i posługi Prymasa.

Nie sposób w tak krótkim opisie przekazać ogromu wiedzy i informacji jakie na temat księdza Prymasa zawarł w swojej publikacji Czesław Ryszka. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka spraw, które wydarzyły się siedemdziesiąt, pięćdziesiąt lub czterdzieści lat temu, ale mimo upływu czasu pozostają zadziwiająco aktualne. To kwestie, które szczególnie leżały na sercu Prymasowi Wyszyńskiemu, o które walczył słowem w kazaniach i publikacjach, które chronił podczas niemieckiej okupacji, o które spierał się z rządem PRL, był prześladowany, więziony i inwigilowany do końca życia.

Historia i współczesność

Dziś, po upływie dziesiątek lat, przemianach ustrojowych w Polsce i przebudowie całego porządku świata, stajemy znowu w takim punkcie historii, w którym jak przestroga brzmi przytoczone przez Czesława Ryszkę kazanie ówczesnego biskupa Wyszyńskiego z 1946 roku o upadku człowieka bez religii. Prymas posłużył się przykładem pewnego oficera SS, który podczas rewizji w obozowym baraku znalazł różaniec. Dało to początek całemu „okrutnemu przedstawieniu”: oficer owinął sobie but różańcem i kazał więźniom – katolikom go całować. Przy każdym pocałunku nieszczęśnik był bity i kopany, gdy odmawiał wykonania rozkazu, był bity za nieposłuszeństwo. Dla podkreślenia wymowy „pokazu” wezwano księdza, aby ten wyjaśnił jakie znaczenie ma dla katolików różaniec. Po wyjaśnieniach kapłan, starszy mężczyzna, został przymuszony do wyciągania różańca wbitego w zimę oficerskim butem za pomocą własnych zębów. I w tym przypadku nie obyło się bez bicia, kopania i katowania. Gdy ledwie żywy kapłan wykonał wreszcie rozkaz, Niemiec polecił mu ów różaniec rzucić w błoto i podeptać. „Oto przykład, jak nisko upada człowiek bez religii. Biada obywatelom, gdy dostaną się w ręce takich ludzi, gdy będą zmuszeni do niewiary i szargania swych świętości, dlatego że przestały one być świętościami dla oprawców. Oto nowoczesny człowiek wychowany w duchu rozdziału Kościoła od państwa, w szkole bez Boga.” – podsumował Wyszyński.

Trzy lata później, w kazaniu na Wielki Czwartek Prymas apelował do kapłanów:

„Nie lękajcie się prześladowców Boga! W walce z Bogiem ujawnia się bowiem największa ich słabość. Pamiętajcie, że prześladowcy sami zazwyczaj doznają największej trwogi i godni są naszego współczucia. Wiedzą oni bowiem, że czynią nieprawość! Lękają się więc swej nieprawości. W czynieniu zła zawsze kryje się jakaś zadra przeciwko godności natury ludzkiej, skierowanej przecież ku dobru. Kto zdradził swoją naturę, nikomu już wierny być nie może. Słusznie więc wodzowie złych najwięcej lękają się sług swoich i najokrutniej ich uśmiercają.”.

Te mocne i mądre słowa pozostają busolą w dzisiejszym świecie rozchybotanych wartości. Gdzie „nowe-stare” prądy filozoficzne i polityczne okraszone pięknie brzmiącymi hasłami o prawach, równości i nieograniczonej wolności (także, a może głównie od Boga) prą do budowy „nowego porządku” i świetlanej przyszłości. Kiedy zwala się pomniki, wzywa do rozdziału Kościoła od państwa, uwolnienia ludzi od pamięci, historii i religii.

Dyplomata i twardziel

Prymas Wyszyński z kart książki Czesława Ryszki to nie tylko kapłan i teolog, ale także mąż stanu, polityk, który nieustannie i niestrudzenie stara się uchronić polski Kościół przed zniszczeniem do jakiego dążyli komuniści. O ile w pierwszych latach po „wyzwoleniu” przedstawiciele władz z prezydentem Bierutem na czele chętnie uczestniczyli w wydarzeniach religijnych, tak począwszy od roku 1947 to ugodowe i pełne współpracy podejście gwałtownie zmieniło się na konfrontacyjne i prześladowcze. Jednostronnie zerwano konkordat. Uderzono w majątek kościelny, rozpoczęły się prześladowania i aresztowania księży. Cały aparat represji komunistycznego państwa został zwrócony przeciwko Kościołowi. Państwa i Kościoła nie wiązała żadna umowa, na podstawie której można ułożyć nawet trudną, ale współpracę. Prymas, pomny ogromu cierpień i ofiar narodu w czasie niemieckiej okupacji i po niej, chciał „za możliwą wszelką cenę zatrzymać ten proces duchowego wykrwawiania się, by można było wrócić do normalnego życia, niezbędnego do rozwoju Narodu i Kościoła, do życia zwyczajnego, o które w Polsce tak ciągle trudno” (zapiski więzienne). Dlatego doprowadził do podpisania w kwietniu 1950 roku, Porozumienia z rządem PRL. Był to trudny, ale niezbędny kompromis. Kardynał Wyszyński wiedział, że to jedyna droga dla ratowania pozycji Kościoła w Polsce, bowiem był bogatszy o doświadczenia węgierskie. Prymas Węgier kardynał Józef Mindszenty na żadne układy i ustępstwa z władzami komunistycznymi iść nie chciał, więc został aresztowany, w śledztwie torturowany i skazany w pokazowym procesie na dożywocie. To jednak nie wystarczyło. Następca Mindszentyego, arcybiskup Józef Grosz, został przymuszony do podpisania porozumienia z rządem za pomocą szantażu: władze aresztowały około tysiąca zakonników i zakonnic i w razie odmowy podpisania zagroziły im wywózką na Syberię.

Rząd PRL nie zamierzał przestrzegać podpisanego dokumentu. Bierut w liście do Stalina postawił sprawę jasno: „Na bazie tego pożytecznego dla nas kompromisu będziemy rozwijać dalsze natarcie w celu ograniczenia wpływu Kościoła katolickiego w naszym kraju”. I tak się stało. Niebawem w więzieniach znalazło się ponad czterystu księży, a w roku następnym aresztowano pierwszego biskupa – ordynariusza kieleckiego Czesława Kaczmarka, któremu wytoczono proces o działalność agenturalną na rzecz Stanów Zjednoczonych i Watykanu. A zaczęło się niby niewinnie: biskup nie wydał zgody na przyjęcie do niższego seminarium aktywistów komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Potem było już tylko gorzej. Na nic zdały się kolejne ustępstwa Prymasa i Episkopatu. W lutym 1953 roku Rada Państwa wydała dekret o obsadzie stanowisk duchownych, de facto zawłaszczając sobie prawo do zatwierdzania wszelkich nominacji personalnych w polskim Kościele. Był to zamach na organizacyjną wolność Kościoła. Przyrównując do realiów współczesnych chciano stworzyć sytuację z jaką mamy obecnie do czynienia w Chińskiej Republice Ludowej, gdzie oficjalny Kościół katolicki we wszystkich swoich nominacjach podlega partii komunistycznej. Tego było za wiele. Episkopat Polski zebrany na Wawelu uchwalił memoriał do rządu, napisany przez Prymasa i przez niego, w imieniu wszystkich biskupów, podpisany, gdzie stanowczo stwierdzono, że „rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza składać nam nie wolno. Non possumus!”

Owo „nie” rozpisano na kilkunastu stronach memoriału. Biskupi sprzeciwili się przejawom walki państwa z Kościołem poprzez usuwanie religii ze szkół, a Boga z serc młodzieży, narzucanie ideologii antychrześcijańskiej, usuwanie niewygodnych profesorów, utrudnianie i uniemożliwianie drukowania wydawnictw i podręczników religijnych, likwidacji zakonnych niższych seminariów duchownych, usuwania sióstr zakonnych ze szpitali i przymuszania młodzieży do wstępowania do organizacji komunistycznych. Biskupi pisali również o przejawach rozbijania Kościoła od środka przez działania środowiska „Dziś i Jutro”, PAX-u czy „księży patriotów”. W konkluzji memoriału znalazło się stwierdzenie, że cała odpowiedzialność za opisane w dokumencie niegodziwości spada „na ideologię marksizmu, na doktrynę, która głosi nienawiść do ludzi, przeciwników ściga zemstą, wśród braci szczepi podziały i waśnie”. Zawierał także apel do strony rządowej o pokój wewnętrzny w kraju i wzajemną zgodę, która zależy od postawy władz państwa. Kardynał nie poprzestał na pisemnym memoriale do rządu. Zaczął jego treść przekazywać i tłumaczyć wiernym w licznych kazaniach. Tak było podczas procesji Bożego Ciała w Warszawie, gdzie Prymas Wyszyński przemawiał do dwustu tysięcy wiernych, czy też w sierpniu na Jasnej Górze.

Takiego Prymasa władze nie mogły i nie chciały ścierpieć. Po wydaniu wyroku na biskupa Kaczmarka, zarówno Prymasowi jak i całemu Episkopatowi Polski, nakazano potępić skazanego. Wyszyński nie tylko odmówił, ale wystosował ostry sprzeciw wobec fikcyjnego procesu i bezprawnego skazania. I to była przysłowiowa kropka nad „i”. Następnego dnia Biuro Polityczne pod przewodnictwem Bolesława Bieruta wydało uchwałę „o zakazie arcybiskupowi Stefanowi Wyszyńskiemu wykonywania funkcji wynikających z piastowanych przezeń stanowisk kościelnych”. Prymas jeszcze zdążył wygłosić kazanie w warszawskim kościele św. Anny, gdzie stwierdził: „Kościół będzie wiecznie żądać prawdy i wolności. Może dlatego Kościół ma tylu wrogów, bo chrześcijaństwo będzie zawsze wzywało do oporu, do walki z każdym zakłamaniem”.  Tego samego dnia późnym wieczorem został internowany. Tak spełniły się jego własne słowa z kazania wygłoszonego miesiąc wcześniej na Jasnej Górze: „Wolę więzienie niż przywileje, gdyż cierpiąc w więzieniu, będę po stronie tych najbardziej umęczonych”.

Błogosławiony

Jako, że jest to książka wydana „z okazji” beatyfikacji kardynała Wyszyńskiego, nie mogło w niej zabraknąć poszukiwania odpowiedzi na pytanie o świętość Prymasa. Autor przytacza zdarzenie w duchu chrystusowego nakazu miłości swoich nieprzyjaciół. W okresie internowania w Komańczy przyśnił się Prymasowi Bolesław Bierut. W pewnym momencie przeszedł na drugą stronę ulicy i zniknął Wyszyńskiemu z oczu. Gdy zaczął go szukać, obudził się. Tego samego dnia doniesiono Prymasowi, że prezydent Bierut zmarł podczas wizyty w Moskwie. Prymas zaczął się modlić o miłosierdzie Boże dla człowieka, który go skrzywdził. Z zapisków więziennych wynika, że od razu odpuścił swojemu winowajcy „ufny, że sprawiedliwy Bóg znajdzie w jego życiu jaśniejsze czyny, które zasługują na Boże Miłosierdzie”. O Bierucie nie zapomniał w modlitwie do końca życia i codziennie zanosił przed Boży tron błaganie o miłosierdzie dla swojego i Ojczyzny krzywdziciela.

Beatyfikacja jest zwieńczeniem procesu, który w przypadku księdza Prymasa rozpoczął się w roku 1989, czyli ponad trzydzieści lat temu. Autor pochyla się nad dziwnymi trudnościami, jakie piętrzyły się w przejrzystej wydawałoby się sprawie. Z kart książki dowiemy się o specjalnej komórce powołanej w polskim MSW w trakcie trwania Soboru Watykańskiego II, z zadaniem dyskredytowania osoby Kardynała Wyszyńskiego w oczach ojców soborowych, a także o wielu późniejszych zabiegach i intrygach „na poziomie rządowym”, opóźniających przebieg procesu beatyfikacyjnego. Pytany o przyczyny tak powolnego tempa procesu ks. prof. Waldemar Chrostowski powiedział: „Ksiądz Prymas nie miał samych zwolenników za swojego życia, nie miał ich bezpośrednio po śmierci, zawsze byli ci, którzy mu się przeciwstawiali. Właściwie przeciwstawiali się nie tylko jego wizji Kościoła, ale mieli swoją własną politykę, wizję miejsca Kościoła we współczesnym świecie i stawiali bardziej na tzw. demokrację, cokolwiek miało by to oznaczać, niż na twórczą rolę Kościoła”.

Na koniec przychodzi taka paradoksalna myśl, że ksiądz Prymas był de facto o wiele bardziej pluralistyczny i pełen wolności niż jego historyczni i współcześni krytycy, często uważający się za liberalnych myślicieli.

***

I tak można ciągnąć za Czesławem Ryszką opowieść o Prymasie Tysiąclecia jeszcze bardzo długo, co chwila cytując wypowiedzi lub słowa napisane przez bohatera książki kilkadziesiąt lat temu, w zupełnie innej rzeczywistości, a tak pasujące do naszych czasów i do naszych dylematów, słowa opisujące współczesne nam zagrożenia. Ktoś kiedyś powiedział, spoglądając na tłumy Polaków wiwatujące na cześć Jana Pawła II, że zamiast papieża podziwiać, powinniśmy go słuchać. Ta prawda doskonale pasuje do postaci księdza Prymasa. Dziś, w dobie oczekiwania na przesuniętą beatyfikację powinniśmy mniej mówić o jego wielkości i świętości, a stanowczo więcej się o nim dowiedzieć. Kim był, jaki był, co myślał, jakie działanie było dla Niego najważniejsze i skąd czerpał niekończące się pokłady energii? Na te i wiele innych pytań znajdą Państwo odpowiedź, miedzy innymi w książce Czesława Ryszki.

Wartością dodaną tej publikacji jest bardzo bogata ikonografia. To ponad sto dziewięćdziesiąt czarno-białych fotografii z historii Kościoła w Polsce i nie tylko. Pośród „rodzynków” znaleźć można zdjęcie z prymicji Józefa i Georga Ratzingerów w bawarskim mieście Traunstein.

P.S. Wszystkim zainteresowanym w jaki sposób tajne służby PRL inwigilowały księdza Kardynała Wyszyńskiego, polecam film dokumentalny Anny Teresy Pietraszek „Zawód: Prymas”, w całości zrealizowany na podstawie dokumentów z teczki „figuranta Wyszyńskiego”.

 

Rafał Karpiński 

Czesław Ryszka

PRYMAS WYSZYŃSKI, OJCIEC OJCZYZNY Biografia

Wydawnictwo Biały Kruk, Kraków 2020