Back to top
Publikacja: 30.06.2020
Rozmowa z minister Marleną Maląg
Polityka


Pani minister, w jaki sposób koronawirus wpłynął na polski rynek pracy?

Pandemia koronawirusa, z którą mamy do czynienia od połowy marca, rzeczywiście ma istotny wpływ na polską gospodarkę. Natomiast po sześciu tygodniach funkcjonowania Tarczy Antykryzysowej możemy powiedzieć, że mechanizmy, które wprowadziliśmy, są mechanizmami skutecznymi. Podobnie jest to oceniane w Europie. Przede wszystkim zależy nam na tym, aby przedsiębiorcy dostali wsparcie na ochronę miejsc pracy. W instrumentach mamy zabezpieczone m.in. świadczenia postojowe, zwolnienie ze składek ZUS czy też małe pożyczki dla mikroprzedsiębiorców. Te mechanizmy zostały wdrożone i obecnie można powiedzieć, że dofinansowanie z Tarczy Antykryzysowej zostało przekazane w kwocie około 12 miliardów złotych na ochronę miejsc pracy. Za tymi wniosami stoją konkretni przedsiębiorcy, pracownicy i ich rodziny.

Udało się uniknąć fali zwolnień?

Jeżeli spojrzymy na sytuację rynku pracy, którą monitorujemy każdego dnia, to po kwietniu mamy około 960 tys. bezrobotnych. Stopa bezrobocia wynosi 5,7 proc. To pokazuje, że jest wzrost liczby osób bezrobotnych, ale kiedy patrzymy na maj, to te wskaźniki są nieco niższe niż w kwietniu. Jeśli porównujemy kwiecień do maja, to tych bezrobotnych rejestruje się mniej. Z tego można wyciągnąć wniosek, że instrumenty, które wprowadziliśmy, po prostu działają. Pracodawcy podejmują ryzyko z obniżeniem czasu pracy czy wprowadzeniem przestoju ekonomicznego, aby zadbać o pracownika i po tym czasie, kiedy gospodarka będzie mogła ruszać, nabrać siły rozpędowej. Teraz, gdy wdrażany zostaje kolejny etap odmrażania gospodarki, nasze analizy pokazują, że sytuacja powinna być pod kontrolą. Tak rzeczywiście jest. Jeśli patrzymy na rynek pracy, to jestem daleko od prognozowania, jak będzie wyglądać bezrobocie na koniec roku. Rządowi zależy na tym, by te instrumenty, które wprowadzamy, były na tyle skuteczne, byśmy ochronili miejsca pracy.

Co zatem udało się zrobić?

Według danych na 20 maja wypłaciliśmy 3,7 mld złotych mikropożyczek, a 3,4 mld złotych dofinansowania z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych otrzymali pracodawcy na ochronę miejsc pracy. Z Europejskiego Funduszu Społecznego na dofinansowanie miejsc pracy został przekazany miliard złotych. Świadczenia postojowe, które realizuje Zakład Ubezpieczeń Społecznych, to 1,3 mld złotych, a składki ZUS, które są umarzane dla mikro i małych firm, to 1,8 mld złotych. Wsparcie jest naprawdę bardzo duże. Taka była też filozofia, by nie były to mechanizmy przypadkowe. Uznaliśmy, że w tak trudnym czasie trzeba przekazać przedsiębiorcom maksymalnie wysokie wsparcie finansowe, by mieli poczucie, że państwo ich wspomaga.

Oprócz Tarczy Antykryzysowej przez Polski Fundusz Rozwoju została wdrożona Tarcza Finansowa, która wprowadza mechanizmy wsparcia mikro, małych i większych firm o wartości 100 miliardów złotych. Ona też skutecznie działa, co widzimy każdego dnia. Rynek pracy jest obecnie w bardzo trudnej sytuacji, co spowodowała sytuacja epidemiologiczna w kraju, ale nasze działania są tak przygotowane, aby przejść ten czas w miarę spokojnie. Najważniejsze jest to, by gospodarka mogła w miarę szybko odbić po okresie pandemii.

Co ze wsparciem dla osób bezrobotnych?

Tutaj trzeba wspomnieć o zasiłkach dla bezrobotnych i dodatku solidarnościowym, czyli mechanizmach, które zapowiedział niedawno prezydent Andrzej Duda oraz premier Mateusz Morawiecki. To są rozwiązania mające dać kolejne wsparcie osobom, które znalazły się w trudnej sytuacji. Wstępne wytyczne, o których mówili prezydent i premier, w pewnym stopniu się konkretyzują. Sądzę, że lada moment będziemy mogli o tym mówić głośno, a prezydent zgłosi inicjatywę ustawodawczą. Dodatek solidarnościowy, który przewidziany jest w kwocie 1300 złotych, ma być przeznaczony dla osób, które straciły pracę w wyniku epidemii koronawirusa. Będzie on wypłacany przez trzy miesiące: czerwiec, lipiec, sierpień. Pracujemy też nad tym, od kiedy podwyższyć zasiłek dla bezrobotnych, ale tutaj trwają jeszcze rozmowy. Zapewne skonkretyzuje się to w tym tygodniu.

Niektórzy ekonomiści oraz politycy opozycji przekonywali, że należy zawiesić bądź zlikwidować dotychczasowe programy społeczne, bo jest to zbędny wydatek, a pieniądze lepiej przeznaczyć na pomoc przedsiębiorcom. Tymczasem rząd Prawa i Sprawiedliwości je utrzymał. Co o tym zdecydowało? Czy w rządzie zastanawiano się w ogóle nad ograniczeniem tych programów?

Dzisiaj rola programów społecznych jest trochę inna niż w momencie ich wprowadzania. Przede wszystkim fundamentem rządów Zjednoczonej Prawicy jest troska o rodzinę, która stanowi fundament. Chodzi o tworzenie takich instrumentów, by wspierać rodziny z małymi dziećmi, ale i seniorów. W wyniku programu Rodzina 500 Plus, który został zapoczątkowany 1 kwietnia 2016 roku, do dnia dzisiejszego do polskich rodzin zostało przekazanych 108 miliardów złotych – co miesiąc dla 6,5 mln dzieci. W żadnym wypadku nie zamierzamy rezygnować z realizacji tych programów. W tegorocznym budżecie na realizację programu Rodzina 500 Plus mamy około 40 miliardów złotych.

Trzeba jednak powiedzieć, że dzisiaj programy społeczne mają też dodatkowe aspekty. Poza inwestycją w rodzinę,  pomagają one rodzinom, które mogły się znaleźć obecnie w trudnej sytuacji. Wspierają domowy budżet, a więc rodzinom daje to poczucie stabilizacji i spokoju. Absolutnie nie rozważaliśmy w rządzie, by ograniczyć programy społeczne. Wręcz przeciwnie, widzieliśmy ich dodatkową rolę. Podobnie sytuacja ma się z programem "Dobry start", czyli wyprawką szkolną. Dzisiaj jeszcze nie myślimy o rozpoczęciu roku, ale rodzice powoli patrzą w przyszłość. Kiedy przyjdzie kolejny wrzesień, to  będą mogli sięgnąć po tę wyprawkę. W budżecie przewidzieliśmy na to prawie 1,5 mld złotych. To też program "Maluch Plus", którego budżet został zwiększony do poziomu 450 milionów PLN rocznie. Zależy nam na tworzeniu nowych miejsc pracy i dania rodzicom wyboru, czy mama po urlopie macierzyńskim chce wrócić na rynek pracy, czy też woli jeszcze zostać w domu i wychowywać dziecko. Jeżeli wraca, to powinna mieć stworzoną możliwość opieki nad dzieckiem do lat trzech. Zależy nam na tym, aby miejsc w żłobkach powstawało coraz więcej. Innym programem jest "Karta Dużej Rodziny", która cieszy się sporym zainteresowaniem i cały czas się rozwija.

To też wsparcie programów społecznych dla seniorów w ramach solidarności międzypokoleniowej. Kończymy teraz wypłatę trzynastej emerytury. Do około 10 milionów emerytów i rencistów popłynęło na mocy ustawy blisko 12 miliardów złotych. Wymiar tego świadczenia jest inny niż do tej pory - dodatkowy aspekt zabezpieczenia materialnego naszych seniorów w przeżyciu ciężkiego czasu. Od początku, gdy trudna sytuacja związana z pandemią się pojawiła, a było wiadomo, że przełoży się na gospodarkę i rynek pracy, to świadomie rząd podjął decyzję, że programy społeczne będą utrzymane w pełnym zakresie i kontynuowane. Nasza polityka jest taka, by dać gwarancję stabilizacji i podkreślić rolę rodziny. Inwestycja w nie jest niezwykle ważna, a poniekąd to też koło zamachowe polskiej gospodarki.

Wspomina pani o programie Rodzina 500 Plus. 1 kwietnia minęły cztery lata od czasu, gdy został wprowadzony przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Można się już chyba pokusić o pewne podsumowania. Czy program spełnił oczekiwania? Jak zmieniła się sytuacja polskich rodzin przez ostatnie cztery lata?

Rzeczywiście, 1 kwietnia minęły cztery lata od wprowadzenia programu Rodzina 500 Plus. To był dobry moment na chwilę refleksji. Przede wszystkim z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że była to potężna inwestycja w rodzinę oraz pokazanie, że ona jest najważniejsza. Na wsparciu rodziny rząd Prawa i Sprawiedliwości buduje swoją gospodarkę i to jeden z naszych fundamentów. Program Rodzina 500 Plus, poza aspektem materialnym, miał też założenie pronatalistyczne, ponieważ sytuacja demograficzna naszego kraju w tamtym czasie była tragiczna. W wyniku wprowadzenia tego programu zwiększyła się dzietność. Oczywiście, nasze oczekiwania są jeszcze większe, ale trzeba podkreślić, że jeśli nie byłoby programu 500 Plus, to rodziłoby się jeszcze mniej dzieci. Dobrze pokazywały to ówczesne analizy Głównego Urzędu Statystycznego. Dzisiejszy model rodziny, w którym rodzi się dwoje czy troje dzieci, jest coraz bardziej akceptowany przez młodych.

Cztery lata temu, gdy wprowadzaliśmy program, pracowałam wówczas w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu, gdzie zakładaliśmy Radę Rodziny, to z badań widzieliśmy, że młodzi ludzie nie decydują się na więcej dzieci z powodów materialnych. Będziemy cały czas rozwijać ten aspekt pronatalistyczny, ponieważ sytuacja demograficzna naszego kraju jest wyzwaniem. Wskazał to premier Mateusz Morawiecki w swoim expose. Obecnie jesteśmy na etapie budowania wieloletniej strategii demograficznej dla Polski. Myślę, że niedługo pokażemy, w jakim kierunku chcemy iść. Eksperci wypracowują model dla dalszych prac rządu, określają, w jakim kierunku powinno podążać wsparcie i szeroko rozumiana polityka demograficzna Zjednoczonej Prawicy. Rząd PiS postawił na rodzinę, a nasz sztandarowy program Rodzina 500 Plus był wyzwaniem na tamten czas, ale pokazuje on kierunek naszych działań i to, co jest naprawdę ważne.

Jednak polska opozycja oraz liberalno-lewicowe media pogardliwie wskazują, że rząd chciał w ten sposób "kupić" wyborców. W ślad za nimi podąża zagraniczna prasa. Dlaczego rząd Zjednoczonej Prawicy tak mocno akcentuje rolę rodziny, a także zdecydował się na wprowadzenie tego programu?

Fundamentem rządu Zjednoczonej Prawicy jest rodzina, ponieważ to ona jest najważniejsza. To podstawowa komórka, która powinna się rozwijać. Często, gdy filozofia naszych działań jest krytykowana, to w rzeczywistości nie ma ona niczego wspólnego z merytoryką. Nie ma sensownych argumentów, które podważałyby nasze działania. Inwestycja w rodzinę jest kołem zamachowym dla tej gospodarki. Jeżeli rodziny będą żyły w poczuciu godności, podniesienia swojej wartości, to na tym zbudujemy nasz kapitał i nasze wartości. W związku z tym kierunek Zjednoczonej Prawicy jest niezmienny.

Na koniec chciałem zapytać o to, co jest największym wyzwaniem Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej? Jakie cele sobie stawia resort na najbliższy czas?

Patrząc na szeroko rozumianą działalność Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, to można powiedzieć, że najważniejszym priorytetem jest rodzina, bo wszystkie inne aspekty zataczają wokół niej koło. W porównaniu do ostatnich czterech lat sytuacja naszego resortu trochę się zmieniła, bo kształtujący się rynek pracy został zmieniony poprzez epidemię koronawirusa. Departamenty dot. rynku pracy, funduszu pracy mają nowe wyzwania – ich priorytetem jest ochrona miejsc pracy. W efekcie ma to dać możliwość rozwoju przedsiębiorcom, ale i zapewnić spokój pracownikom, bo za nimi stoją rodziny. Tak naprawdę głównym naszym wyzwaniem cały czas jest rodzina. Bez względu na instrumenty, głównym celem jest obecnie ochrona miejsc pracy, by mogły żyć i rozwijać się polskie rodziny.