Back to top
Publikacja: 20.05.2020
Przegląd tygodników znad Wisły Zofii Magdziak
Polityka


18 maja przypada 100. rocznica urodzin polskiego papieża – Jana Pawła II i chociaż Polska wciąż zmaga się z epidemią i polityczną walką, to większość gazet znalazła miejsce na upamiętnienie tej ważnej daty.

Wolność, prawa człowieka, solidarność, dobro wspólne, dialog – te słowa często pojawiały się w przesłaniach Jana Pawła II do rodaków. Wtedy oklaskiwane i przyjmowane z zachwytem, dziś prawie zapomniane wskazuje na swoich łamach „Rzeczpospolita”. Gazety przypominają historię życia Karola Wojtyły – później papieża Jana Pawła II – który chociaż od dzieciństwa był pobożny, to w młodości chciał być lotnikiem, aktorem, a w czasie wojny pracował nawet w kamieniołomach. Karol Wojtyła przyjął święcenia kapłańskie w listopadzie 1946 roku, w październiku 1978 roku na zwołanym po śmierci Jana Pawła I konklawe, w ósmym głosowaniu kardynał Wojtyła został wybrany na papieża. Przybrał imię Jana Pawła II. Jego wybór dał Polakom nową nadzieję w trudnym czasie walki z komunizmem, a 26 lat pontyfikatu sprawiły, że kilka lat po śmierci został beatyfikowany, a następnie ogłoszony świętym.

– Możemy dziś wyliczać Jego błędy, niedoskonałości pontyfikatu, ale nikt, nawet najbardziej zaciekli krytycy, nie będą dyskutowali z tezą, że odmienił świat. A jeśli tak, to Polska droga do wolności to także, a może przede wszystkim Jego zasługa. A potem, kiedy już obudziliśmy się półwieczu z własną wolnością w ręku, był wielkim i niestety jedynym autorytetem, który potrafił nas jednać. Cała polska klasa polityczna regularnie meldowała się u niego w watykańskich pokojach, a papieskie pielgrzymki do Ojczyzny były wielkimi manifestacjami narodowej jedności pisze na łamach „Rzeczpospolitej” red. nacz. gazety Bogusław Chrabota.

Polska walczy z koronawirusem

Główne miejsce w gazetach i telewizji zajmuje jednak walka z epidemią oraz „nowa normalność” – jak rząd nazywa powolne odmrażanie gospodarki, któremu towarzyszy zaostrzony rygor sanitarny.

– Rodzice wracają do pracy, a ich potomstwo do przedszkoli – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, opisując jak powoli w miastach uruchamiane są placówki dla najmłodszych. Przedszkola i żłobki mogły zostać otwarte już od 6 maja, ale w wielu miejscach trwają wciąż jeszcze przygotowania do otwarcia, gdyż placówki muszą pracować w specjalny sposób.

– Zgodnie z wytycznymi rządowymi do jednej grupy w przedszkolu lub żłobku można przyjąć 12 dzieci. W placówkach będą wprowadzone odpowiednie procedury, m.in. przyjęcia do grup będą się odbywały tylko w określonych godzinach. Osoby przyprowadzające i odprowadzające dzieci będą musiały osłaniać usta i nos, dezynfekować ręce lub nosić rękawiczki jednorazowe. W przestrzeni wspólnej będą mogli przebywać rodzice przy zachowaniu co najmniej 2 m dystansu. Czas ich pobytu w placówce będzie ograniczony do niezbędnego minimum. Sale będą wietrzone co godzinę, dzieci mają często myć ręce. Place zabaw będą dezynfekowane, a maluchy będą z nich korzystały w małych grupach. W przedszkolach nie będzie żadnych zajęć dodatkowych ani imprez okolicznościowych – czytamy na łamach „DGP”.

Z podobnym problemem zmagają się fryzjerzy i kosmetyczki, którzy po prawie dwóch miesiącach, od 18 maja, mogą znowu (również w określonym reżimie sanitarnym) przyjmować klientów.

– Do czasu strzyżenia każdego klienta dodałem ekstra 10 minut na gruntowne wysprzątanie stanowiska. Dla każdej osoby mamy przygotowaną jednorazową pelerynę, fryzjer pracuje w jednorazowej maseczce i jednorazowych rękawiczkach. Wolę nie myśleć, ile worków ze śmieciami wyniesiemy po pierwszym dniu pracy – mówią na łamach „Gazety Wyborczej” fryzjerzy na dzień przed otwarciem salonów. Również w tym dzienniku czytamy o problemach restauratorów, którzy mocno ucierpieli w wyniku epidemii i ograniczenia pracy lokali na prawie dwa miesiące. Jak przewiduje właściciel kilku sieci restauracji Sylwester Cacek, z tego powodu upadnie nawet około 20-30 proc. placówek.

– Już się pokazują ogłoszenia: „sprzedam restaurację”, „sprzedam wyposażenie kuchni” relacjonuje Cacek na łamach „GW”.

Tymczasem na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Tomasz Łysiak pisze o „wirusologach, którzy rządzą światem”.

Jakiś czas temu nikt ich nie znał, nikt o nich nie słyszał. Nagle, za sprawą koronawirusa, wyskoczyli jak z kapelusza i zaczęli wyznaczać nie tylko kierunek i sposób walki z epidemią, ale tak naprawdę wpłynęli na losy świata w najbliższych latach: wirusolodzy, epidemiolodzy, specjaliści chorób zakaźnych, lekarze. Stali się z jednej strony bohaterami, a z drugiej swego rodzaju celebrytami, którzy poza swoimi dziedzinami zaczęli być ważnym punktem odniesienia dla innych sfer życia, w tym polityki – czytamy. Jak wskazuje dziennikarz, ostatnie tygodnie to czas, kiedy w obliczu epidemii przywódcy państw opierają się na wiedzy specjalistów, a spory pomiędzy naukowcami i prace nad nową szczepionką obserwujemy z zainteresowaniem równym rozgrywkom piłki nożnej.

Przesunięte wybory

W połowie maja w Polsce miały odbyć się wybory prezydenckie, jednak ze względów bezpieczeństwa nie zostały one zorganizowane. W najbliższych dniach zapadnie w tej sprawie ostateczna decyzja, ale prawdopodobnie głosowanie odbędzie się na przełomie czerwca i lipca. Termin wyborów ma szczególne znaczenie dla konkurentów najsilniejszego kandydata – walczącego o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy. Kilka dni temu, w środku kampanii główne ugrupowanie opozycyjne zmieniło bowiem kandydata – z zajmującej ostatnie miejsce w sondażach Wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na prezydenta stolicy Rafał Trzaskowskiego.

– Starając się opóźnić wybory prezydenckie, Platforma (Platforma Obywatelska, największe ugrupowanie opozycyjne – red.) chce zwiększyć szanse Rafała Trzaskowskiego na dogonienie Andrzeja Dudy w sondażach – analizują dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej”.

– Podczas niedzielnej konferencji kandydat największej partii opozycyjnej zapowiedział, że jego zwycięstwo w wyborach prezydenckich będzie początkiem końca rządów PiS czytamy natomiast na łamach „Rzeczpospolitej”.

Tymczasem publicysta Rafał Ziemkiewicz zwraca uwagę na łamach tygodnika „Do Rzeczy” na zawiłe działania partii opozycyjnych, w tym największej - Platformy Obywatelskiej.

Komentatorzy polityczni nie są w stanie zrozumieć, o co chodzi Platformie Obywatelskiej. Lider opozycji ogłasza, że udaremnienie próby odbycia wyborów prezydenckich podczas epidemii to jej wielki sukces, na tym samym oddechu żądając, by ci, którzy pozbawili Polaków wyborów w konstytucyjnym terminie, zostali ukarani. Kandydatka na prezydenta długo nie była w stanie powiedzieć, czy kandyduje, czy nie, za to regularnie powtarzała, że już nie mamy w Polsce prezydenta, Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, demokracji i prawa - niczego – opisuje dziennikarz.

Działania opozycji często skupione na opóźnieniu prac prowadzonych przez większość rządzącą, a nie na stanowieniu prawa, podsumował w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” prezes rządzącego Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.

– Otóż w sposób najbardziej radykalny spośród dotychczasowych przypadków okazało się, (...) że nasza opozycja nie uznaje reguł demokratycznych. Nie respektuje zasad praworządności. Nie cofnęli się przed zablokowaniem wyborów z bardzo prostego powodu: ponieśliby w nich ciężką porażkę. Wykorzystali do tego epidemię koronawirusa (chodzi o przedłużanie przez opozycję prac nad nowelizacją ustawy o wyborach, co w konsekwencji doprowadziło do ich przełożenia - red.) – tłumaczy Kaczyński na łamach „GP”.

Świat kontra epidemia

Na łamach „Rzeczpospolitej” Rusłan Szoszyn analizuje natomiast, w jaki sposób epidemia odbiła się na władzach w Moskwie.

– Rosja od tygodnia rywalizuje z Hiszpanią o drugie miejsce na liście najbardziej dotkniętych pandemią krajów –  przypomina dziennikarz. Jak tłumaczy w rozmowie z Szoszynem czołowy rosyjski ekonomista prof. Władisław Inoziemcew, problemy gospodarcze oznaczają rosnące napięcie społeczne i problemy dla prezydenta Władimira Putina.

– Niedawno w Rosji uchwalono ustawę, która pozwala na głosowanie w wyborach przez internet. A to oznacza, że w Rosji już więcej nie będzie wyborów. Wyniki będą podawali takie, jakie będą chcieli. Legalna zmiana obecnych władz w Rosji nie jest możliwa – podkreśla  prof. Inoziemcew. 

Opisując sytuację na wschodzie, Antoni Rybczyński w „Gazecie Polskiej” zwraca natomiast uwagę, że pomimo trudnej sytuacji wywołanej epidemią oraz spadkiem cen ropy – Putin może wykorzystać kryzys, wzmocnić autorytarne państwo, rozprawić się z nielojalną częścią elit i spacyfikować najmniej mu przychylne grupy społeczne – . Jak podkreśla Rybczyński, Putin stosuje zasadę „dobry car, źli bojarzy”.

– Zgodnie z tą zasadą wszelkie pozytywne informacje może przekazywać tylko Putin. Choćby rzucać okrągłe zapewnienia o wsparciu ekonomicznym państwa dla biznesu – ale zajmować się ma tym konkretnie już rząd. Sam Władimir Władimirowicz skupia się na czymś zupełnie innym: obronie swojej władzy – czytamy.

Również w „Gazecie Polskiej” Maciej Kożuszek pisze o problemach Chin.

– Tajny raport pięciu agencji wywiadowczych, który wyciekł do światowych mediów, nie pozostawia wątpliwości – chińskie władze ponoszą odpowiedzialność za rozprzestrzenienie się pandemii koronawirusa. Coraz więcej wskazuje też na to, że wirus mógł wydostać się z laboratorium w Wuhan – relacjonuje dziennikarz. Kożuszek opisuje, że chociaż nic nie wskazuje na to, aby Chiny pracowały nad bronią biologiczną, to dążąc do sukcesu w walce z niebezpiecznymi wirusami, chińscy naukowcy mogli przez brak ostrożności doprowadzić do wybuchu światowej epidemii.

– Chiny ponoszą bezpośrednią odpowiedzialność za pandemię koronawirusa, bo zaplanowana przez nie szeroka akcja niszczenia dowodów, ukrywania danych i dezinformacji pozbawiła resztę świata możliwości należytego przygotowania się do walki z wirusem – tłumaczy dziennikarz.