Back to top
Publikacja: 01.01.2020
Przegląd Tygodników z nad Wisły Zofii Magdziak
Kultura


Na przełomie roku media podsumowują wydarzenia z ostatnich miesięcy i prognozują co czeka nas w 2020 r. I jak widać już po samych okładkach dzienników i tygodników, rok 2020 pełen będzie wyborczych zmagań, ale także napięcia na arenie międzynarodowej.

Polityka i nie tylko

„Tak dla ustaw sądowych PiS” – czytamy na pierwszej stronie „Dziennika Gazety Prawnej”, w którym opisano skalę poparcia dla zmian jakie rządzące Prawo i Sprawiedliwość wprowadza w wymiarze sprawiedliwości. „Ustawa dyscyplinująca sędziów ograniczy ich niezawisłość, mimo to zwolenników jej wprowadzenia jest minimalnie więcej niż przeciwników – tak wynika z sondażu IBRiS dla "Dziennika Gazety Prawnej" i RMF FM” –  podaje „DGP”. Jak analizują dziennikarze, sondaże wskazują również, że Polacy nisko oceniają działalność sędziów i sądów, co prawdopodobnie wpływa na poparcie dla zmian wprowadzanych przez PiS od 2015 roku. Z badań przeprowadzonych dla „Dziennika Gazety Prawnej” wynika też, że spór o zmiany w sądownictwie dzieli Polaków niemalże na pół, a zwolennicy zmian to także zwolennicy obecnej władzy. Prace nad kolejną ustawą dotyczącą sądów i sądownictwa będą kontynuowane przez Senat na początku stycznia – przypomina dziennik.

W „DGP” znalazła się także analiza sytuacji związanej z budową gazociągu Nord Stream 2, którego oddanie opóźniło się z powodu sankcji nałożonych na Rosję przez Stany Zjednoczone. „Ukraina cieszy się z kontraktu na przesył gazu. Ostatnie szczegóły ustalano w cieniu amerykańskich sankcji, które zablokowały budowę Nord Stream 2” – podaje dziennik. Jak bowiem tłumaczy Łukasz Grajewski, z powodu opóźnienia oddania gazociągu, Rosja musiała podpisać z Ukrainą kolejną umowę dotyczącą przesyłu gazu dla państw Unii Europejskiej przez terytorium Ukrainy. „Ze względu na niedokończony Nord Stream 2 Kijów przedłużył swój status państwa tranzytowego i zagwarantował sobie dochody, które stanowią istotny wkład do budżetu” – podaje gazeta. Negocjacje na linii Kijów-Moskwa w tej sprawie trwają.

Dziennik „Rzeczpospolita” w okładkowym tekście ostrzega natomiast przed zagrożeniem jakie stanowi elektrownia atomowa na Białorusi, która ma zostać uruchomiona w najbliższych dniach. „Elektrownia pod Ostrowcem ma dać Białorusi większą niezależność energetyczną (...) czyste powietrze i zyski z eksportu prądu. Tak inwestycję za 11 mld dol. uzasadnia prezydent Aleksander Łukaszenko. Według niezależnych ekspertów białoruskich i rosyjskich w rzeczywistości prąd z elektrowni będzie dla Białorusinów dwa razy droższy niż dziś” – opisuje Iwona Trusewicz. Dlaczego jednak otwarcie nowej elektrowni na wschodzie Europy ma tak duże znaczenie? „Największe zagrożenie dla Białorusi i jej sąsiadów stanowi niska jakość budowy elektrowni. W ciągu ośmiu lat na budowie były dziesiątki wypadków i incydentów. Zginęło pięć osób. Podczas testowania systemów bezpieczeństwa spłonął generator; korpus pierwszego reaktora upadł z wysokości 7 m na betonową podstawę. Został wymieniony dopiero po ujawnieniu i nagłośnieniu sprawy przez aktywistów” – opisuje „Rz”.

 

„Do Rzeczy” o prezydentach

Okładkowym tematem prawicowego tygodnika „Do Rzeczy” są wybory prezydenckie w Polsce i w Stanach Zjednoczonych. „Tegoroczny sylwester przypomni obecnemu prezydentowi, że czas zacząć przepychać się przez tłum kontrkandydatów. Z jakimi problemami będzie musiał się mierzyć prezydent?” – pyta na łamach gazety Piotr Semka, analizując sytuację w Polsce. Jak zauważa publicysta, w odróżnieniu od wyborów z roku 2005 czy z 2015, w przyszłorocznym wyścigu wyborczym urzędujący w Pałacu Prezydenckim polityk, nie ma jednego, mocnego konkurenta. „Atutem Andrzeja Dudy jest to, że – jak wskazują sondaże – mocno siedzi w siodle sympatii społecznych i swoją kampanię prowadził niezmordowanie przez pięć ostatnich lat” – tłumaczy Semka, przypominając jednocześnie, że pozornie pewne zwycięstwo obecnego prezydenta w walce o reelekcję wcale nie jest jednak pewne. Kilka stron dalej Jacek Przybylski analizuje losy prezydenta USA, który również w przyszłym roku będzie walczył o drugą kadencję. „Donald Trump ma duże szanse, aby przejść do historii USA nie tylko jako trzeci prezydent formalnie oskarżony w procedurze impeachmentu, lecz także jako pierwszy, który po >>partyjnym zamachu stanu<< zapewnił sobie reelekcję” – relacjonuje Przybylski.
Tymczasem Agnieszka Niewińska pisze o węgierskiej Polonii i tym co przyciąga Polaków nad Dunaj. „Polska mniejszość nie jest tam duża, ale za to aktywna” – relacjonuje dziennikarka. Ze spisu powszechnego przeprowadzonego na Węgrzech przed dziewięcioma laty wynika, że nad Dunajem mieszka ok. 7 tys. Polaków. Większość tych, którzy przybyli w latach 70. czy 80., to osoby, które na Węgry sprowadziły uczucia. Mówią o sobie >>Polonia serc<< ” – opisuje Niewińska. Jak podaje dalej,  aktywnej działalności węgierskiej Polonii sprzyja wsparcie, które zapewnia węgierskie państwo. Sytuacja Polaków na Węgrzech jest wyjątkowa, bo państwo Węgierskie prowadzi przyjazną politykę względem mniejszości, oferuje konkretne wsparcie prowadzonych przez nią przedsięwzięć” – czytamy.

 

„Sieci” politycznie

Tygodnik „Sieci” również zajął się tematem wyborów prezydenckich w Polsce, opisując jednego z konkurentów Andrzeja Dudy. Kandydatura prezentera telewizyjnego i pisarza Szymona Hołowni, budzi bowiem wiele pytań. „Skromny, a nawet nieco ślamzarny start kampanii Szymona Hołowni jest dokładnie zaplanowany. Na impet czas nadejdzie już niedługo. Zobaczymy wielkie pieniądze i wykreowanego za nie kandydata na prezydenta innego od wszystkich. To nie pierwsza próba zbudowania nowego bytu politycznego na bazie popularności jednego człowieka. Ale ta może mieć najpoważniejsze konsekwencje” – podkreślają Marek Pyza i Marcin Wikło. Jak tłumaczą dziennikarze, kandydujący w wyborach Hołownia, być może nie ma szans na wygraną, ale może stworzyć ruch, który wpłynie na sytuację polityczną w Polsce.

Również na łamach tygodnika „Sieci” znalazł się wywiad z wicepremierem, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego Piotrem Glińskim. Polityk w rozmowie z Dorotą Łosiewicz mówi o „opowieści” Prawa i Sprawiedliwości na drugą kadencję. – Polska jest bardzo osłabiona, przez historię, pokiereszowana, podzielona, targają nią awantury. To konsekwencja wielu problemów, np. wycięcia elit, i to na kilku etapach polskiej historii. Z finałem w PRL, gdzie także były mordowane lub wyrzucane z kraju – tłumaczy Gliński. Wicepremier mówi również o napięciach pomiędzy rządzącą prawicą a liberalnymi elitami. – Opozycja narzuciła taktykę totalitarną i zagarnęła do niej także swoich zwolenników z obszaru sztuki i kultury, a to przestrzeń, w której dzięki negacji można spektakularnie zaistnieć. Liczy się awantura, skrajne emocje, nienawiść. Ktoś robi to niestety celowo, żebyśmy się w Polsce tak mocno dzielili przez nienawiść. Bo tego się później nie da się już posklejać – podkreśla polityk w rozmowie z tygodnikiem.

W „Sieci” znajdziemy także rozmowę z prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, prof. Jarosławem Szarkiem. W wywiadzie przeprowadzonym przez Michała Karnowskiego, historyk mówi między innymi o jednym z priorytetów w działaniach IPN-u, czyli pracy z młodzieżą. – Chodzi (…) o to, aby jej nie stracić dla polskiej sprawy, aby pozostała wierna kulturowemu dziedzictwu tworzonemu przez pokolenia Polaków, aby dołożyła do niego kolejny element, aby była zdolna nieść Polskę w przyszłość, aby była zdolna zmierzyć się z wyzwaniami, przed jakimi kiedyś stanie. Żeby było to możliwe, musi znać to dziedzictwo i je zrozumieć – tłumaczy prof. Szarek w rozmowie z Michałem Karnowskim. – Jeśli uda nam się ukształtować kilka tysięcy tak wrażliwych młodych ludzi, to staną się oni kiedyś niepodległościowa elita narodu. Dlatego tak wielką wagę przykładamy do działań edukacyjnych – podkreśla historyk i na koniec wywiadu dodaje: „Dzisiaj już widzimy, że tzw. salon polskości nam nie obroni. Musimy to zrobić sami, musimy kolejne pokolenia wciągać do tego zdania”.

 

Sprawy polskie na łamach „Gazety Polskiej”

Na łamach sprzyjającej władzy „Gazety Polskiej”, nowy minister finansów Tadeusz Kościński mówi o perspektywach dla Polski na kolejne lata. Zapytany o prognozy, które sugerują, że wzrost PKB naszego kraju będzie malał, Kościński uspokaja czytelników. – Większość krajów europejskich marzyłoby, by mieć tak >>niski<< wzrost, jaki jest dla nas prognozowany. Widziałem prognozy PKB sugerujące, że w 2020 roku nasz wzrost będzie tylko nieco mniejszy niż w tym roku (zamiast tegorocznych 4,2 będzie około 3,7 proc.). Dochodzą bowiem sygnały, że Niemcy wychodzą na niewielki, ale plus. My także znajdujemy nowe rynki, więc nasz eksport stale rośnie. A wraz z nim będą rosły inwestycje. To jest bodziec do wzrostu całej polskiej gospodarki. Jestem więc optymistą – tłumaczy minister finansów rozmowie z Adrianem Stankowskim i Maciejem Pawlakiem. – Myślę, że polska gospodarka jest silna, gdyż w ostatnich latach bardzo szybko przechodzimy fazę rozwoju: z gospodarki odtwórczej, w której byliśmy zależni od zewnętrznego kapitału i technologi, do gospodarki opartej na innowacjach. Nie jest łatwo ruszyć innowacje, badania, rozwój i wreszcie sprzedaż uzyskanych dzięki temu produktów – mówi dalej Kościński.

Tymczasem w rozmowie  z Katarzyną Gójską, ks. prof. Dariusz Kowalczyk mówi o zagrożeniu jakim jest promowanie aborcjonizmu i tym jak wygrać światopoglądową bitwę, kiedy na szali leży życie nienarodzonych dzieci. – Niestety, kwestia praw człowieka została zidealizowana, stając się częścią neomarksistowskiej rewolucji, która – tak jak marksistowsko-leninowska rewolucja, tylko inaczej – chce stworzyć nowego człowieka i nowy świat. A zaczyna – jakżeby inaczej – od niszczenia realnego świata stworzonego przez Boga – tłumaczy duchowny, odnosząc się do apeli o uznanie prawa do aborcji za jedno z praw człowieka. – Zupełnie nie wiadomo, skąd biorą się coraz to nowe prawa człowieka, prawa zwierząt itp. Dawniej prawa wprowadzano z wiary w Boga Stwórcę i Zbawiciela albo z jakiejś koncepcji ludzkiej natury. Ale współcześni ideolodzy praw człowieka odrzucają zarówno Boga, jak i naturę ludzką. Co zatem robią? Wygląda na to, że tak po prostu wymyślają sobie kolejne prawa człowieka. I jest kwestią siły propagandy medialnej oraz zideologizowanych lewicowo sądów, czy owe wymyślone prawa uda się wprowadzić w system prawny – dodaje ks. Kowalczyk.

 

„Wprost” o roku 2020

Centrowy tygodnik„Wprost” od pierwszych stron analizuje natomiast „co nas czeka w roku 2020”. Gazeta wybrała postacie i tematy, które w przyszłym roku będą zajmować Polaków i co zaskakujące, na pierwszym miejscu w kategorii „słowa roku” nie stawia nic związanego z polityką, ale „katastrofę klimatyczną”. Polityka i politycy w tych zestawieniach utrzymują jednak wysoką pozycję.
Na dalszych stronach dziennikarka Joanna Miziołek, opisuje jak były premier i były szef Rady Europejskiej Donald Tusk planuje odzyskać wpływy w swojej dawnej partii – Platformie Obywatelskiej. Tusk porzucił Platformę kilka lat temu, kiedy przeprowadził się do Brukseli, ale jak relacjonuje Miziołek, teraz polityk zamierza „odbić” ugrupowanie z rąk jej obecnego lidera – Grzegorza Schetyny. „Donald Tusk uprawia politykę surfingową. Nie płynie do celu, tylko z fali na falę. Teraz poczuł słabnącego w partii Schetynę i okazję na usunięcie go ze stanowiska. Jak pojawi się kolejna fala i zacznie słabnąć PiS, to Tusk może zawalczyć o prezydenturę w 2025 r. – mówi nasz informator. Według naszych rozmówców proces odzyskiwania znaczenia w polskiej polityce były premier chce rozłożyć na lata” – opisuje Miziołek.

Również o były polskim premierze, ale nie tylko, mówi w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” politolog Antoni Dudek, który zręcznie opisuje sytuację polityczną na przełomie 2019 i 2020 roku. – Donald Tusk testuje możliwości powrotu do krajowej polityki. Robi to ostrożnie. Wyraźnie ma jeszcze jakieś ambicje, ale je ukrywa (…) Może chciałby zostać patronem fuzji PO (Platforma Obywatelska – największa partia opozycyjna – red.) z PSL (Polskie Stronnictwo Ludowe, jedna z mniejszych partii opozycyjnych w Sejmie – red.), licząc, że liderem takiej formacji zostanie Kosiniak-Kamysz –tłumaczy prof. Dudek. Politolog podkreśla też w rozmowie z tygodnikiem, że zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach prezydenckich jest obecnie jednym z głównych celów partii rządzącej. – Gdyby Andrzej Duda przegrał wybory, doszłoby do upadku rządu PiS. Najpierw doszłoby do zablokowania systemu politycznego, bo inny prezydent na pewno zacząłby na dużą skalę korzystać z prawa weta wobec pisowskich ustaw. Nie wykluczam, że PiS próbowałby zmusić go do wycofania się z takich działań, co doprowadziłoby do bardzo głębokiego kryzysu politycznego, nawet konstytucyjnego – dodaje politolog.