Back to top
Publikacja: 13.12.2019
Reformy Dobrej Zmiany. Rozdział V
Kultura


RODZIAŁ V. POLSKA WIERNA CHRZEŚCIJAŃSKIEJ TRADYCJI

 

Odzyskanie możliwości suwerennego decydowania o własnym losie w wyniku splotu wydarzeń, związanych z europejską „Jesienią Ludów” w 1989 roku, postawiło przed Polakami zadanie ponownego wypracowania i przemyślenia własnej tożsamości duchowej i historycznej. Próby odgórnej, państwowej laicyzacji, a nawet ateizacji narodu w epoce panowania reżimu komunistycznego, spaliły na panewce i z czasem nawet przywódcy PRL musieli pogodzić się ze szczególnym statusem i rolą Kościoła katolickiego w Polsce. Wzmacniały ją pontyfikat Jana Pawła II oraz zdecydowana postawa wiernych, zdecydowanie wspierających obywatelskie dążenia wolnościowe. Warto w tym miejscu konsekwentnie przypominać, że odzyskanie wolności w 1989 roku nie wynikało tylko z określonego splotu pomyślnych czynników geopolitycznych i globalnych, jak przegranie rywalizacji przez blok wschodni ze światem wolnego Zachodu, ale również z wielkiego wysiłku duchowego Polaków, którzy przez lata komunistycznego panowania nie dali się zwyciężyć ideologii wrogiej komunistycznej „religii”, zachowując wierność swoim korzeniom i tożsamości duchowej, zanurzonej od tysiąca lat w chrześcijaństwie.

 

 Po zmianach ustrojowych pojawiło się w przestrzeni publicznej ważne pytanie: jak Kościół - rozumiany oczywiście nie tylko jako hierarchia i osoby duchowne, ale cała wspólnota wiernych - powinien odnaleźć się w nowych warunkach państwa demokratycznego i realizującego w codziennej praktyce zasadę pełnej wolności sumienia obywateli. Pierwsze lata polskiej wolności zbiegły się z ważną debatą o miejscu religii w nowej Polsce. W dyskusji tej przewijały się dwa zasadnicze poglądy, których echa obecne są do tej pory w opiniach i komentarzach klasy politycznej, ludzi mediów i zwykłych obywateli.

 

Spojrzenie, które roboczo nazwać można konserwatywnym. Opierało się ono i opiera na afirmacji chrześcijaństwa jako trwałego i fundamentalnego elementu polskiej tożsamości narodowej i cywilizacyjnej. Twierdziło, że po latach urzędowego odcinania się władzy od religii należy oprzeć nowy porządek państwa i Europy o uniwersalne zasady moralne i duchowe, wypływające z orędzia chrześcijańskiego, jak również zagwarantować swobodną i nieskrępowaną obecność symboli chrześcijańskich w sferze życia publicznego. Zazwyczaj pogląd ten prezentowany był przez prawą stronę sceny politycznej w Polsce. Nie zawsze jednak, nawet w łonie ugrupowań odwołujących się do dziedzictwa chrześcijańskiego, istniał całkowity konsensus co do tego, jak realizacja zasad chrześcijańskich powinna konkretnie przejawiać się w życiu społecznym. W szczególności dotyczyło to takich rozwiązań, jak ochrona życia od momentu poczęcia do naturalnej śmierci i możliwość jej zabezpieczenia w porządku konstytucyjnym, kwestia miejsca w życiu państwa światopoglądów i idei nie utożsamiających się z chrześcijaństwem, stosunek do nietradycyjnych i sprzecznych z modelem chrześcijańskim zachowań społecznych itp. Z tym spojrzeniem identyfikuje się generalnie rządząca od 2015 roku większość parlamentarna w Polsce.

 

Spojrzenie umownie określane jako laicko-liberalne. Twierdzi ono, iż procesy zeświecczenia mają charakter obiektywnych, niepodważalnych i nieodwracalnych trendów w społeczeństwach Polski oraz Europy. Modernizacja i reformy państwa, jak również przystosowanie do aktywnego udziału w globalnej polityce i organizacjach międzynarodowych, wymagają więc raczej odsunięcia religii oraz zagadnienia tożsamości duchowej ze sfery publicznej do życia ściśle prywatnego, co stanowić miało swoisty rodzaj adaptacji Polski do kultury współczesnej Europy Zachodniej, gdzie poza nielicznymi wyjątkami, tradycja i wiara nie są eksponowane w życiu publicznym i politycznym. Przez dekady zwolennikami takiego spojrzenia były ugrupowania o tożsamości postkomunistycznej, lewicowej i liberalnej, choć podobnie jak w poprzednim przypadku panowała wśród nich spora rozpiętość poglądów na temat tego, jak model laickości powinien być realizowany w życiu ustrojowym i społecznym. Mieliśmy więc do czynienia z politykami i ugrupowaniami głoszącymi radykalne wizje laickości państwa, popierającymi zamiar wyrugowania symboliki religijnej i obrzędowości z życia publicznego, usunięcie nauczania religii ze szkół oraz powszechnego wprowadzenia ustawodawstwa godzącego w chrześcijańską wizję człowieka, np. umożliwiającego nieskrępowaną aborcję lub zawieranie związków małżeńskich przez pary jednopłciowe itp. Były i są jednak również w tym szerokim nurcie postacie i ugrupowania opowiadające się za stosunkowo przyjaznym modelem rozdziału Kościoła od państwa i unikaniem rozniecania sporów światopoglądowych.

 

W warunkach współczesnej demokracji oraz zakorzenionych w kulturze ponowoczesnej elementach pluralizmu, a nawet relatywizmu, mówienie o roli państwa w dziedzinie podtrzymywania i ożywiania tożsamości duchowej i religijnej nie jest rzeczą prostą. Wiąże się również z wieloma nieporozumieniami natury semantycznej. Budowa, czy raczej odbudowa tego, co w Polsce i na Węgrzech nazywane jest „państwem chrześcijańskim” (keresztény állam) nie oznacza zamiaru budowy państwa konfesyjnego lub wyznaniowego, które środkami administracyjnymi lub politycznymi skłaniałoby swoich obywateli do określonych wierzeń lub praktyk czy też dyskryminowało wyznawców innych religii oraz osoby bezwyznaniowe. Nie chodzi również o instrumentalne traktowanie religii i wartości chrześcijańskich jako elementów politycznego public relations. Nowoczesna „polityka chrześcijańska” opiera się zasadniczo o dwie istotne sprawy.

 

Po pierwsze: o dowartościowanie tradycji i kultury chrześcijańskiej, która przez wieki konsekwentnie organizowała zasady życia indywidualnego i zbiorowego w Polsce i na Węgrzech, o wskazanie, że jest ona nieusuwalnym i oczywistym czynnikiem budującym naszą tożsamość, którego nie można się wstydzić, brać w nawias i zastępować kolejnymi nietrwałymi konstruktami współczesności.

 

Po drugie: za Janem Pawłem II, który w encyklice Centesimus annus napisał słynne zdanie, iż historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm[1], wierzymy, że uniwersalne zasady życia moralnego proponowane przez chrześcijaństwo są najlepszym i sprawdzonym systemem, na którym powinien opierać się zdrowy organizm państwowy w XXI wieku. Powyższe dwie zasady przyświecają filozofii politycznej rządów Prawa i Sprawiedliwości.

 

Ku rechrystianizacji Europy

 

Pod względem praktyk religijnych Polska wyróżnia się na mapie współczesnej Europy. Ludzie ochrzczeni w wierze katolickiej stanowią ok. 92 proc. ludności kraju, a zgodnie z danymi opublikowanymi przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK) w 2017 r. we mszy świętej niedzielnej uczestniczyło średnio ponad 38 proc. zobowiązanych do tego katolików. Było to nieco więcej, niż rok wcześniej i nie wiele mniej niż na początku dekady (41 proc. w 2010). Co prawda w Polsce podobnie, jak wcześniej w innych krajach europejskich, obserwuje się po nastaniu społeczeństwa konsumpcyjnego ogólny spadek religijności, gdyż w 2000 r. było jeszcze 47,5 proc. katolików uczestniczących w mszy niedzielnej, a w latach 1980-90, jeszcze w poprzednim ustroju, było to nieco ponad 50 proc. Innym znakiem spadku praktyk religijnych w Polsce jest fakt, że młodsze pokolenie zdaje się dużo rzadziej niż starsze uczestniczyć w niedzielnej mszy świętej. Jeśli wierzyć badaniu amerykańskiego instytutu Pew Research Center, opublikowanemu w czerwcu 2018 r.[2], na 108 krajów świata objętych badaniem to właśnie w Polsce jest największa różnica między przedziałami wiekowymi jeśli chodzi o praktykę religijną: 55 proc. Polaków i Polek powyżej 40 roku życia i tylko 26 proc. poniżej tego progu miałoby uczestniczyć w cotygodniowych nabożeństwach. W omówionym badaniu Pew Research Center na drugim miejscu badanych krajów europejskich pod kątem udziału w cotygodniowych wspólnych praktykach religijnych, niezależnie od wyznanej wiary, były Włochy, gdzie te proporcje wynosiły odpowiednio 26 i 18 proc.. (Na Węgrzech jest to 11 i 5 proc.) Nic dziwnego więc, że Kościół katolicki i wartości przez niego promowane wciąż odgrywają szczególną rolę w polskim życiu publicznym.

 

W sejmowych expose, wygłoszonych odpowiednio: 18 listopada 2015 roku i 12 grudnia 2017 roku, premierzy Beata Szydło i Mateusz Morawiecki nie wspomnieli co prawda explicite o potrzebie oparcia nowej polityki o wartości chrześcijańskie. Jednakże znamienny był fakt, że pierwszego dużego wywiadu po desygnowaniu na stanowisko premiera Morawiecki udzielił mediom chrześcijańskim – Telewizji Trwam i Radiu Maryja, będącym własnością rzymskokatolickiego zgromadzenia redemptorystów. W rozmowie tej padły znamienne słowa: Jesteśmy jej częścią i chcemy przekształcać Europę z powrotem - takie jest moje marzenie - rechrystianizować, bo w wielu miejscach kościoły są zamieniane na jakieś muzea. Nie śpiewa się już kolęd.[3]

 

Wizję Polski i Węgier jako krajów podtrzymujących chrześcijańskie tradycje Europy przypomniał z kolei prezydent Andrzej Duda podczas 12 Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej w Veszprem w obecności swojego odpowiednika Jánosa Ádera. Duda przypomniał wezwania, kierowane podczas pontyfikatu Jana Pawła II, wzywające Polaków i kraje Europy Środkowej do tchnięcia ducha chrześcijańskiego w struktury europejskie. Zwrócił jednocześnie uwagę, że Węgrzy są narodem, który kultywuje tradycje chrześcijańskie, dla którego są one ważne. My dzisiaj razem niesiemy je do Europy, która w wielu przypadkach o nich zapomniała – dodał[4].

 

Na potrzebę odrodzenia chrześcijańskiej Europy głowa państwa polskiego zwróciła uwagę również podczas zgromadzenia Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE) we wrześniu 2018 roku w Poznaniu. Prezydent wyraził pragnienie, aby podstawą łączącą państwa i narody naszego kontynentu były chrześcijańskie inspiracje, którymi pierwotnie kierowali się ojcowie założyciele Unii Europejskiej. To właśnie refleksja nad tym, co pozwoliło zjednoczyć Europę, jest zdaniem prezydenta receptą na kryzys, który dotknął Europę oraz kluczem do skutecznych reform i dalszego pomyślnego rozwoju Starego Kontynentu[5]. Jeszcze dobitniej określił to podczas rozmowy z katolickim tygodnikiem „Niedziela”: Na każdym kroku, gdy dyskutujemy o kryzysie i przyszłości UE, staram się przypominać o chrześcijańskich wartościach, które określiły Europę. Przypominam, że ojcowie założyciele wspólnot europejskich: Alcide de Gasperi i Robert Schuman są dziś kandydatami na ołtarze. Odcinając się od chrześcijaństwa niszczymy dziedzictwo tych ludzi, którzy byli twórcami wspólnoty europejskiej.[6]

 

W rozmowie z tym czasopismem Duda przyznał, że środowiska pozostające u władzy w Brukseli oraz niektórych państwach europejskich mają zupełnie inną niż Polacy lub Węgrzy wizję państwa oraz tego, co powinno być ważne dla społeczeństwa i jaki powinien być system wartości. Stąd wynika jego zdaniem fundamentalny nieraz spór pomiędzy Warszawą i Budapesztem a unijnymi elitami. Z kolei podczas przemówienia w czasie Zgromadzenia Narodowego z okazji 1050-rocznicy Chrztu Polski, obchodzonej w kwietniu 2016 roku w Poznaniu, prezydent przypomniał, iż cała europejska kultura, a także zamożność wypracowana przez pokolenia Europejczyków, to efekty dobrego realizowania społecznej gospodarki rynkowej, która jest oparta na personalizmie chrześcijańskim[7].

 

W expose na temat założeń polityki zagranicznej RP ,wygłoszonym na początku 2016 roku, szef dyplomacji Witold Waszczykowski przyznał, iż podstawą wspólnych interesów krajów Starego Kontynentu są przede wszystkim wartości, które stanowią dziedzictwo europejskiej cywilizacji. To prawo rzymskie, filozofia grecka i etyka chrześcijańska, racjonalizm, dobro wspólne oraz respektowanie praw człowieka[8].

 

Gdy jesienią 2017 roku francuski wymiar sprawiedliwości zadecydował o usunięciu krzyża z monumentu przedstawiającego Jana Pawła II w mieście Ploermel w Bretanii, rząd w Warszawie – ale spontanicznie także wiele polskich samorządów, jak miasto Kolubuszowa, które jest miastem partnerskim Ploermel, zaproponowały przeniesienie pomnika do Polski w obronie przed poprawną politycznie cenzurą. To pokazuje ten zły kierunek, w którym zmierza dzisiejsza Europa. Zgodnie z postulatami ojców założycieli Unii Europejskiej Europa powinna być chrześcijańska i oparta na wartościach katolickich. Na tych fundamentach była budowana Unia Europejska. Dzisiaj niestety bardzo często się o tym zapomina. Unia, która dziś tak wiele mówi o wolności i tolerancji, kiedy przychodzi bronić wartości chrześcijańskich, traktuje je po macoszemu, żeby nie powiedzieć, że kompletnie je ignoruje – zwrócił wówczas uwagę rzecznik rządu Rafał Bochenek[9].

 

W podobnym duchu wypowiadał się wiele razy węgierski premier Viktor Orbán. Na przykład na początku 2012 r., gdy był atakowany przez socjalistów i liberałów w Parlamencie Europejskim, powiedział w Strasburgu: Nasza wspólnota polityczna musi uświadomić sobie, że idee, które my reprezentujemy, niestety również na tej sali nie cieszą się poparciem większości. Bez cienia wątpliwości nasze ideały są chrześcijańskie, opierają się na odpowiedzialności jednostki, ważne są dla nas pozytywne uczucia narodowe, zaś rodzinę uważamy za fundament przyszłości. Być może wielu ma inny pogląd na te sprawy, ale niezależnie od tego nasze stanowisko pozostaje wciąż europejskie. Być może w Europie jesteśmy z tymi ideałami w mniejszości, ale to wciąż są poglądy europejskie i wolno nam swoje przekonania reprezentować. Państwo być może nie zgodzą się ze zdaniem, które teraz zacytuję, ale osobiście wyznaję pogląd Schumana, że europejska demokracja albo będzie chrześcijańska, albo nie będzie jej wcale. I to też jest europejski pogląd, szanowni Panie i Panowie![10]

 

Na ratunek prześladowanym

Realizowanie w życiu społeczno-politycznym wartości chrześcijańskich ma także bardzo wymierny element w postaci realizowania pomocy humanitarnej i dzieł miłosierdzia. Polska dyplomacja, podobnie jak w ostatnich latach rząd Węgier, zaangażowała się w pomoc chrześcijanom na świecie, szczególnie tym poddawanym prześladowaniom za wiarę na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Wolność wyznania i przekonań jest jednym z podstawowych praw człowieka i musi być przestrzegana na całym świecie – ocenił podczas obrad forum Rady Praw Człowieka ONZ w Genewie minister Waszczykowski w marcu 2016 roku. Podkreślił tam, że Polska jest zaniepokojona aktami dyskryminacji i prześladowaniami chrześcijan, jak i wyznawców innych religii (np. społeczności jazydów) oraz wezwał do przestrzegania ich praw, potępiając działalność fundamentalistów z Państwa Islamskiego[11].

 

Na konferencji Friends of Syria w Londynie w lutym 2016 roku premier Beata Szydło poinformowała, że Polska dołącza do krajów zajmujących się pomocą humanitarną dla dotkniętej wojną domową Syrii. W tym samym roku przekazała w ramach „pomocy na miejscu” blisko 3 mln euro oraz 1,5 mln euro na pomoc uchodźcom w państwach ościennych, również w formie pomocy rzeczowej[12]. W kolejnym, 2017 roku, rząd polski przeznaczył ze środków budżetowych i za pośrednictwem organizacji międzynarodowych ponad 160 mln zł na pomoc Syrii, z czego 4 mln na odbudowę zniszczonych przez wojnę domów Syryjczyków[13]. Obok Syrii, Polska stale pomaga w Iraku, Jordanii, Libanie, Turcji, w Afryce oraz na Ukrainie. Polską pomoc doceniają również syryjscy hierarchowie chrześcijańscy, którzy w ostatnich latach gościli w Polsce i odbyli spotkania z przedstawicielami polskich władz, m. in. rzymskokatolicki biskup Aleppo Georgeza Abou Khazena i prawosławny patriarcha Wielkiej Antiochii i Całego Wschodu, Jan X[14]. W wypowiedzi dla „Vatican News” w listopadzie 2018 r. greckokatolicki metropolita Aleppo abp Jean-Clément Jeanbart skrytykował tych, którzy pomagają chrześcijanom wyemigrować i zaznaczył, że dla Syrii i dla syryjskich kościołów cenna jest taka pomoc, która pozwala  pozostać syryjskim chrześcijanom w swojej ojczyźnie. Zaznaczył, że najbardziej w tym dziele pomagają organizacje Pomoc Kościołowi w Potrzebie oraz Œuvre d’Orient, a także Polska i Węgry.[15]

 

Pod koniec 2018 roku Kancelaria Prezesa Rady Ministrów sfinalizowała projekt pomocy humanitarnej dla obozów dla uchodźców w Grecji. Ma on wartość ponad 1 miliona złotych i w jego ramach do Grecji trafiło 188 ton żywności, środków higienicznych oraz pakietów szkolnych dla małych dzieci. Łączna suma polskiej pomocy humanitarnej dla Grecji wyniosła już ponad 2 mln złotych – poinformowała minister Beata Kempa, zajmująca się w rządzie kwestiami pomocy humanitarnej[16]

 

Ochrona życia

W ostatnich latach podjęto też próbę wprowadzenia zakazu tzw. aborcji eugenicznej, dokonywanej głównie na dzieciach z chorobami stwierdzonymi w okresie płodowym, np. zespołem Downa. (Według dostępnych danych takich aborcji dokonuje się w Polsce około 1000 rocznie). Były to jednak próby nieudane i przeprowadzone głównie dzięki inicjatywom obywatelskich organizacji pro-life, które dwukrotnie, w 2016 i 2018 roku, trafiły do komisji parlamentarnych. Pierwszy projekt obywatelski, pt. Stop aborcji, został odrzucony przez sejmową większość, prawdopodobnie ze względu na protesty uliczne (częściowo finansowane z zagranicy, jak to wykazał raport organizacji Ordo Iuris[17]), które wywołał, oraz z obawy przed mnożeniem się konfliktów w momencie, gdy toczył się jeszcze ostry spór o Trybunał Konstytucyjny. Natomiast jednocześnie rząd Beaty Szydło uruchomił nowy program Za Życiem, wspierający rodziców oczekujących przyjścia na świat upośledzonego dziecka, na przykład w formie łatwiejszego dostępu do lekarzy specjalistów i opieki rehabilitacyjnej. Drugi projekt obywatelski, pt. Zatrzymaj aborcję, został złożony do Sejmu pod koniec 2017 r. z rekordową liczbą ok. 830 tys. podpisów obywateli, stając się przedmiotem prac właściwych komisji. 

 

Warto tutaj przypomnieć, że obowiązująca w Polsce ustawa chroniące życie, przyjęta przez Parlament w 1993 roku i potwierdzona werdyktem Trybunału Konstytucyjnego z 1997 roku, dopuszcza aborcję tylko w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia matki, gwałtu i nieodwracalnego ciężkiego upośledzenia dziecka znajdującego się w płodowej fazie życia. Prawo i Sprawiedliwość nie dysponuje w kadencji 2015-2019 większością umożliwiającą zmianę konstytucji i przeprowadzenia wariantu podobnego do Węgier, które w artykule II ustawy zasadniczej, uchwalonej w 2011 roku określiły, iż ludzki zarodek podlega ochronie począwszy od momentu poczęcia.

 

Niemniej przedstawiciele władz deklarują, że są rzecznikami wprowadzenia zakazu tzw. aborcji eugenicznej. Mogę powiedzieć tyle, że swoje zdanie w tej kwestii podtrzymuję i na pewno podpiszę ustawę zakazującą aborcji eugenicznej, gdy tylko Sejm ją przegłosuje i trafi ona na moje biurko  - oświadczył z kolei prezydent Andrzej Duda latem 2018. Głowa państwa przypomniała, że jest zwolennikiem takiego rozwiązania, choć zwróciła uwagę, że dalsze procedowanie nad tą kwestią leży obecnie w kompetencji Trybunału Konstytucyjnego[18]. Chodziło o to, że równolegle ze złożeniem projektu obywatelskiego, dążącego do usunięcia przesłanki eugenicznej z polskiej ustawy, grupa 107 posłów, w większości – choć nie tylko – z Prawa i Sprawiedliwości, zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niekonstytucyjności zapisu polskiej ustawy z 1993 r., zezwalającego na aborcję w przypadku, gdy „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”.

Za tradycyjną wizją rodziny

Rządom Polski i Węgier udało się w grudniu 2018 roku zablokować na forum Unii Europejskiej wspólne oświadczenie ministrów pracy i polityki społecznej, przedłożone przez prezydencję austriacką i dotyczące równości w świecie cyfrowym płci, młodzieży i osób, które określono w dokumencie mianem „LGBTQI”. Na skutek sprzeciwu obydwu delegacji, argumentujących, iż jest to promocja nietradycyjnych i sprzecznych z chrześcijańską wizją człowieka zachowań społecznych oświadczenie Rady Unii Europejskiej nie zostało zakwalifikowane jako oficjalny głos rządów państw członkowskich, ale jedynie wniosek austriackiej prezydencji[19].  Wcześniej, w październiku 2018 r, Polska, z poparciem Węgier, zawetowała przyjęcie rocznej konkluzji Rady UE o stosowaniu Karty Praw Podstawowych, ponieważ pozostałe kraje nie zgodziły się wymienić, obok dyskryminacji dot. osób „LGBTI” (skrót ten występował aż 27 razy w dokumencie), także dyskryminacji i ataków przeciwko Żydom i chrześcijanom (nie było żadnej wzmianki o chrześcijanach w dokumencie)[20]. Wobec weta polskiego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry dokument został opublikowany nie jako konkluzja Rady UE, lecz jako raport austriackiej prezydencji Rady UE.

 

Jako posunięcie nie tylko socjalne, lecz także prorodzinne, traktuje się w Polsce powrót do obowiązującego w Polsce do 2013 roku poprzedniego, niższego wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn), ze względu na ważną rolę, którą mogą odgrywać emerytowani dziadkowie w rodzinach z dziećmi, zwłaszcza gdy oboje rodziców pracuje, co jest bardzo częstą sytuacją w polskich rodzinach. Do polityki wspierającej tradycyjną wizję rodziny można również zaliczyć stopniowe wprowadzanie zakazu handlu w niedziele i święta. Od stycznia 2018 r. sklepy mogły być otwarte tylko w pierwszą i ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Od stycznia 2019 r. wszystkie niedziele - poza ostatnią w miesiącu - są wolne od handlu, a od stycznia 2020 r. mają to być wszystkie niedziele miesiąca. Wyjątkiem są tylko wyznaczone niedziele w roku – w okresie przedświątecznym. Zakaz nie obowiązuje sklepów, których właściciele sami lub z pomocą członków własnej rodziny (bez umowy o pracę) prowadzą handel w niedzielę. Istnieją też pewne wyjątki nie objęte zakazem, takie, jak sprzedaż towarów przy stacjach benzynowych czy placówkach pocztowych.

Prawo i Sprawiedliwość to pierwszy rząd po 1989 roku, który wprowadził ograniczenie handlu w niedzielę. Wcześniej to rządy koalicyjne pod kierownictwem PiS pierwsze wprowadziły w 2007 r. dni wolne od handlu w niektóre święta. Ograniczenie handlu w niedzielę było postulatem związków zawodowych, cieszącym się także poparciem Kościoła. Jest też przedstawiane jako element polityki prorodzinnej rządu, gdyż pozwala wielu rodzinom spędzać razem dni wolne od pracy. Podobne rozwiązania obowiązują w wielu krajach europejskich, m.in. w Niemczech i we Francji. Podobnie jednak, jak miało to miejsce wcześniej na Węgrzech, także w Polsce opinia publiczna jest w omawianej kwestii mocno podzielona. Wg sondażu przeprowadzonego w grudniu 2018 r. przez Instytut Badań Polster dla tabloidu „Super Express” 45 proc. Polaków chciałoby zniesienia zakazu handlu w niedzielę, a 42 proc. jest przeciwnego zdania.[21]

 

 

 

 

 

 

 

[10]            Wypowiedź przytoczona w książce Napastnik. Opowieść o Viktorze Orbánie polskiego publicysty Igora Janke