Back to top
Publikacja: 21.01.2019
Tydzień Jana Palacha w Pradze

Jan Palach i żywe pochodnie

19 stycznia minęła kolejna rocznica śmierć Jana Palacha, czeskiego studenta, który w akcie protestu dokonał samospalenia w styczniu 1969 roku w Pradze, stolicy ówczesnej Czechosłowacji. Czyn ten, najbardziej znany, nie był jedynym aktem demonstracyjnej, samobójczej śmierci podjętym jako forma protestu przeciwko agresji wojsk układu Warszawskiego.

Mój czyn ma sens, ale nikt nie powinien go naśladować. Studenci powinni zachować życie, aby spełnić jego cele, by mogli żywi wesprzeć walkę.

 

 

Tydzień Jana Palacha w Pradze

Warszawa, 18.01.2019

 

W początkach roku 1968 władze komunistycznej Czechosłowacji rozpoczęły szereg przemian społecznych i politycznych. Aleksander Dubček, I Sekretarz Komunistycznej Partii Czechosłowacji, zapowiedział otwarcie budowanie „socjalizmu z ludzką twarzą” co w praktyce miało oznaczać wprowadzenie większej wolności słowa, wolności obywatelskie i stopniowe uniezależnianie się od Związku Radzieckiego. Zamiary te wzbudziły niepokój pozostałych przywódców państw bloku wschodniego. Szczególnie kierownictwo ZSRR było głęboko zaniepokojone kierunkiem zmian. W sierpniu 1968 roku, po fiasku rozmów radziecko – czechosłowackich, zapadła decyzja o rozwiązaniu problemu siłą. Przywrócić kontrolę nad Czechosłowacją miały wojska Układu Warszawskiego. 20 sierpnia rozpoczęła się Operacja Dunaj, będąca faktycznie inwazją. W efekcie samej inwazji śmierć poniosło około 100 Czechów i Słowaków a 500 kolejnych zostało rannych. Znacznie większe straty poniosło społeczeństwo w wyniku emigracji, ponad 300 tysięcy Czechów i Słowaków opuściło kraj w ciągu samej operacji Dunaj i w następujących po niej miesiącach. Czechosłowacja została sparaliżowana. Zapoczątkowane przez Dubčeka  reformy polityczne, zostały zatrzymane. Kraj pogrążył się w apatii politycznej i poczuciu niemocy.

Brutalna siła, z jaką władze bloku wschodniego zgniotły próbę przeprowadzenia czechosłowackich reform oraz poczucie całkowitej niemocy po stronie opozycjonistów pchnęły niektóre wrażliwe osoby do dramatycznych kroków. Jeszcze przed Janem Palachem, 8 września 1968 roku, podczas centralnych Uroczystości Dożynkowych na Stadionie Narodowym w Warszawie aktu samospalenia dokonał Polak, Ryszard Siwiec. Fakt ten nie był przez długi czas szerzej znany, gdyż władze bezpieczeństwa i cenzura skutecznie blokowały informacje o samospaleniu. Historycy wykluczają, aby wieść o heroicznym akcie Siwca dotarła do Pragi i aby Jan Palach działał zainspirowany czynem Polaka.

Dnia 16 stycznia 1969 roku, na znak protestu przeciwko stłamszeniu czeskiej wolności oraz ogólnej bierności politycznej społeczeństwa, Jan Palach dokonał akty samospalenia na Placu Wacława w Pradze. Zmarł w wyniku ciężkich poparzeń trzy dni później. Pogrzeb, który odbył się 25 stycznia, zamienił się w wielką manifestację przeciwko okupacji ze strony Układu Warszawskiego. Czyn Jana Palacha zainspirował następnych innych młodych ludzi, do podejmowania tak dramatycznej formy protestu. 20 stycznia podpalił się Josef Hlavaty, którego śmierć nastąpiła 25 stycznia. 22 stycznia podpalił się Miroslav Malinka a Blanka Nahazelova otruła się gazem. 25 lutego w pobliżu Placu Wacława podpalił się 18 letni student Jan Zajíc , który sam określił siebie w liście pożegnalnym jako Pochodnia numer 2.

Nie tylko mieszkańcy Czechosłowacji sięgali po tak dramatyczną formę protestu. 20 stycznia 1969 roku przed budynkiem Muzeum Narodowego w Budapeszcie podpalił się 17 letni mechanik samochodowy, SándorBauer. Zmarł po dwóch dniach. Jego rodak, mieszkający w Rumunii Márton Moyses, również dokonał samospalenia, dołączając do grona „żywych pochodni” .

Do dzisiaj nie wiemy dokładnie, ile osób w państwach bloku wschodniego dokonało aktu samobójczego w proteście przeciwko brutalnej polityce władz komunistycznych. Życie ludzkie jest niezwykle cenną wartością, człowiek broni się przed śmiercią jak może. Jeżeli ktoś wybiera śmierć, jako formę protestu, w dodatku śmierć w okrutnych męczarniach, to może oznaczać tylko jedno – ogromną desperacje. Pamięć o „żywych pochodniach”, choć zacierana przez służby bezpieczeństwa państw komunistycznych, podtrzymywała na duchu opozycjonistów w całym bloku wschodnim. 

Marcin Bąk / Instytut Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka